Budzę się w jego ciepłych, bezpiecznych ramionach i z rozrzewnieniem wpatruję w ukochaną twarz. Przystojne rysy są rozluźnione, usta delikatnie uchylone, a oddech spokojny. Który to już wspólny poranek? Która wspólnie spędzona noc na wzajemnej miłości i pożądaniu? Pocieram kciukiem pierścionek zaręczynowy pyszniący się dumnie na palcu serdecznym i mimowolny uśmiech wypływa na moje wargi. Jak to jest przeżyć bajeczne zaręczyny, pośród przyjaciół i ukochanych osób?
Wesele Pita i Oli było
też naszym świętem. Po oczepinach, Michał poprosił o mikrofon, porozumiewając
się wzrokiem z Nowakowskim, podszedł do mnie i uklęknął na jedno kolano. Cała
sala zamilkła w oczekiwaniu. Patrząc w moje zdziwione tęczówki, wypowiedział to
najcudowniejsze zdanie, które każda kobieta chce usłyszeć od ukochanego
mężczyzny.
- Saro Markiewicz, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem
na ziemi i zostaniesz moją żoną?- powiedział lekko łamiącym się głosem, i
uśmiechnął najpiękniej jak tylko potrafił. Stałam zaskoczona na środku
sali, trzymając dłonie na policzkach, a wyraz mojej twarzy zmieniał się z
minuty na minutę.
- Tak, tak, oczywiście że tak!- wyszeptałam
ledwo słyszalnie. Jednak wystarczająco dla Miśka, który podał mikrofon
stojącemu nieopodal Zbyszkowi i momentalnie zamknął mnie w swoich ramionach. Po
namiętnym pocałunku, do którego wszyscy krzyczeli nam „gorzko, gorzko!”, a
pojemnik z małym Kosiniątkiem troszkę nam przeszkadzał, założył na mój palec
śliczny pierścionek zaręczynowy. Ucałował koniuszki palców i spojrzał z
miłością w moje oczy. Nie mógł tam znaleźć niczego innego niż tego samego
uczucia. Otarł kciukiem łzę, czającą się gdzieś w kąciku oka i pogłaskał
miejsce, gdzie nasza Trzecia Osoba dawała właśnie o sobie znać mocnym
kopnięciem radości. Potem szczęśliwi przyjaciele otoczyli nas ciasnym kołem i
zaczęli ściskać, gratulować, płakać z nami z radości. Najbardziej ucieszony z
całego zajścia był oczywiście Zbyszek, który kazał mi prezentować ciągle
pierścionek.
- Pomagałeś wybierać, przyznaj się Zakupoholiczko!-
pocałowałam przyjaciela w policzek, a ten tylko uśmiechnął się szelmowsko i
objął ramieniem.
- Nie mógł się chłopak zdecydować, no i trzeba było trochę
zmysłu fashionisty, nie?- zachichotał i okręcił mnie wokół własnej osi.
- Dobrze już dobrze, przecież nic nie mówię- przytuliłam się
do przyjaciela i pociągnęłam go na parkiet. Mimo dość ograniczającego mnie
brzuszka, i tak potrafiłam wygłupiać się i śmiać w głos z przyjacielem. Nie
zdradziłam mu jeszcze największej tajemnicy, którą dla niego szykowałam.
Zagadnęłam go mimochodem o sprawy sercowe, wiedziałam że ostatnio jest bardziej
tajemniczy, więc zgadywałam że to kobieta.
- Znasz ją, Markiewicz. A ona zna ciebie, że tak powiem, od
intymnej strony- zachichotał zadowolony ze swojego żarciku.
- Przestań się chichrać tylko mi w końcu powiedz- klepnęłam
go w rozdygotane z wesołości ramię.
- No przecież mówię, nie? To twoja śliczna pani ginekolog,
Miśku!- wyszczerzył się radośnie.
- No to dlaczego jej nie zabrałeś, hm?
- Za wcześnie na ślubne imprezy. Nie chcę zapeszać- był
dojrzały, jak na niego. I przede wszystkim szczęśliwy. Takiego Zbysława dawno
chciałam zobaczyć!
- Nawet nie wiesz jak się cieszę!- uściskałam go, i pisnęłam
jak mała dziewczynka- Zbysiu, ale ja ci muszę coś powiedzieć. Wiesz że
próbowałam cię swatać z Zuzą?- spojrzałam na niego niepewnie.
- No jasne że wiem. Domyśliłem się od razu- poruszał brwiami
w jego charakterystyczny sposób- ona zresztą też.
- Mimo wszystko trochę żałuję że to nie wyszło- westchnęłam,
przytulając się do niego w wolniejszym tańcu.
- Sara, ja wiem że chcesz dla nas dobrze, ale po prostu to
nie jest to. Za duża różnica wieku, poglądów, charakteru… Poza tym ona raczej
woli inny typ związku- podrapał się po brodzie zawstydzony.
- Co? O czym ty mówisz?- stanęłam, patrząc na niego uważnie.
- Może sama ci powie, co?- patrzył błagalnie.
- O nie, tak nie będzie. Masz mi natychmiast powiedzieć-
zaczęłam się coraz bardziej denerwować. Na to znalazł się tuż obok mój
narzeczony i wyprowadził na chłodny taras. Zarzucił mi na ramiona swoją
marynarkę i mocno objął.
- Proszę, nie denerwuj się. Nie możesz teraz- szepnął mi na
ucho, gładząc równocześnie po włosach.
- Jak mam się nie denerwować, skoro coś jest nie tak z moją
siostrą?- jęknęłam w jego ramię.
- Nie wiem co ten Zbyszek znowu wymyślił, może po prostu do
niej zadzwoń?- podał mi swój telefon.
- Halo?- radosny głos mojej siostrzyczki wybrzmiał w moim
uchu.
- Zuza, o co chodzi, możesz mi powiedzieć? Zbyszek
śmiertelnie mnie przestraszył- warknęłam.
- A, o to chodzi! Możesz się obrócić?- zaśmiała się.
- Co ty tu robisz?!- krzyknęłam zaskoczona, na widok mojej
siostry, stojącej w drzwiach balkonu.
- To miała być niespodzianka- uśmiechnęła się wesoło do
Miśka, który skinął jej głową ucieszony.
- Udało wam się nieźle mnie nastraszyć- zaśmiałam się ze
swojego zdenerwowania, a Zuzia szybko podeszła i mnie przytuliła.
- Bartman tylko żartował, wszystko ze mną w porządku-
uspokoiła mnie.
- Już myślałam…
- Że jestem lesbijką?- zachichotała.
- Mniej więcej- skrzywiłam się- ale wiesz, mi by to zupełnie
nie przeszkadzało- zapewniłam ją.
- Spokojnie, siostra. Przyjechałam z chłopakiem, Marcinem-
uśmiechnęła się i skinęła na średniego wzrostu szatyna, który krył się za
drzwiami, nie chcąc przeszkadzać- nie wszyscy chcą mieć za facetów umięśnionych
siatkarzy- szepnęła mi jeszcze na ucho, żeby nikt poza mną tego nie usłyszał.
Pozytywnie zaskoczona nowym nabytkiem siostry, który okazał się być przyszłym
architektem, pogodziłam się z myślą o braku Zbyszka w rodzinie. Wystarczy że
zamierzam go zrobić chrzestnym Kruszynki, a przecież i tak zawsze będzie częścią
naszego życia.
To było już chwilę temu, a wydaje się, jakby wczoraj. Michał
przeprowadził się już do mojego mieszkania, tymczasowo, bo sezon ligowy dobiegł
końcowi. Nasza Resovia po raz kolejny sięgnęła po tytuł Mistrza, a Jastrzębie
wywalczyło jakże zacne, drugie miejsce. Czułam niesamowitą satysfakcję, że
udało mi się dotrwać na posterunku do końca ligi, mimo usilnych próśb mężczyzn
z otoczenia bym przystopowała. Ale jedno zdanie „ciąża to nie choroba”,
skutecznie zamykało wszystkim usta. Kto powiedział że kobieta w stanie błogosławionym
ma mniej siły? Jem za dwoje, rozpiera mnie energia, a miłość uskrzydla.
Najlepszy czas na pracę! Zbyszek przedłużył kontrakt z Mistrzem, Michał
podpisał na dwa lata. Również i mnie spotkało niemałe wyróżnienie. Prezes i
Kowal zaproponowali mi pracę na pełen etat, już jako prawowita fizjoterapeutka
Asseco. Oczywiście nie pozostało mi nic innego jak się zgodzić i świętować z
przyjaciółmi wspaniałe zakończenie sezonu.
Podśpiewując, robiłam niedzielne śniadanie dla siebie i
Michała. Teraz każdy dzień wyglądał podobnie. Nareszcie miałam go przy sobie,
kładłam się z nim, budziłam obok. O nic więcej nie prosiłam.
Jego ciepły nos w zagłębieniu mojej szyi a ukochane ręce gładzące mnie po wystającym brzuszku są najpiękniejszym powitaniem.
- Dzień dobry moi kochani!- całuje najpierw moją głowę, a potem brzuch.
- Witamy cię serdecznie, nasz drogi Dziczku- uśmiecham się do mojego mężczyzny i składam na jego ustach pocałunek.
- Słodko smakujesz- chichocze.
- Bo ja jestem taka słodka babka- mrugam do niego wesoło i poklepuję miejsce obok siebie. Jednak zamiast zajadać, jak na prawdziwego Głodomora przystało, bierze mnie na kolana i mocno przytula.
- Moja słodka babka. Tylko moja!- wtula nos w moje ramię, a ja wplątuję rękę w jego gęste włosy.
- Coraz cięższa- markotnieję, patrząc na swoje zmienione ciało.
- Ale za to jaki słodki to ciężar!- gładzi mnie po policzku, a ja przytrzymuję jego rękę i się w nią wtulam.
- Powiedz to moim opuchniętym nogom- chichoczę.
- To dopiero wieczorem, teraz są wypoczęte- sięga do nich i łaskocze mnie po kostkach.
- Przestań wariacie- śmieję się, obejmując go za szyję. Czuję jak Maleństwu udziela się nasza radość, co sygnalizuje nieznaczne kopnięciem.
- Znowu wariuje?- cieszy się Michał i przykłada dłoń do brzucha- dzień dobry Skarbeńku!- mówi aksamitnym głosem- słyszysz jak ta mama głośno się śmieje?- podnosi wzrok na mnie, i porusza porozumiewawczo brwiami.
- Strasznie gwiazdorzy- odpowiadam tym samym.
- Mam nadzieję że zaraz znowu pójdzie spać, bo kolejna scena będzie dla dorosłych- śmieje się i delikatnie bierze mnie na ręce.
- Uważaj, bo od noszenia takiego wieloryba jak ja kręgosłup ci strzeli- próbuję protestować, ale zupełnie się tym nie przejmuje i niesie z powrotem do sypialni.
Jego delikatność i czułość jest dla mnie najlepszą rekompensatą za bycie chodzącą baryłką. I to ja jestem w naszych stosunkach przodowniczką ostrzejszej jazdy, bo on za nic w świecie nie chce uszkodzić ani mnie, ani Maleństwa. Dopiero ostatnio się przekonał, że upojny, gorący seks niczemu nie szkodzi i może dawać upust swojej i mojej przyjemności. Każde doznanie było coraz mocniejsze, bardziej intensywne i zdecydowanie niezapomniane. Kto powiedział że seks w ciąży nie może być satysfakcjonujący? Bo na pewno nie z moim narzeczonym, który idealnie wpasowuje się w rolę cudownego kochanka, przyszłego męża i ojca.
Długo nie możemy złapać tchu po takiej porannej rozgrzewce, i leżymy wtuleni w siebie, głęboko oddychając. Z nikim nie było mi tak dobrze.
Jego ciepły nos w zagłębieniu mojej szyi a ukochane ręce gładzące mnie po wystającym brzuszku są najpiękniejszym powitaniem.
- Dzień dobry moi kochani!- całuje najpierw moją głowę, a potem brzuch.
- Witamy cię serdecznie, nasz drogi Dziczku- uśmiecham się do mojego mężczyzny i składam na jego ustach pocałunek.
- Słodko smakujesz- chichocze.
- Bo ja jestem taka słodka babka- mrugam do niego wesoło i poklepuję miejsce obok siebie. Jednak zamiast zajadać, jak na prawdziwego Głodomora przystało, bierze mnie na kolana i mocno przytula.
- Moja słodka babka. Tylko moja!- wtula nos w moje ramię, a ja wplątuję rękę w jego gęste włosy.
- Coraz cięższa- markotnieję, patrząc na swoje zmienione ciało.
- Ale za to jaki słodki to ciężar!- gładzi mnie po policzku, a ja przytrzymuję jego rękę i się w nią wtulam.
- Powiedz to moim opuchniętym nogom- chichoczę.
- To dopiero wieczorem, teraz są wypoczęte- sięga do nich i łaskocze mnie po kostkach.
- Przestań wariacie- śmieję się, obejmując go za szyję. Czuję jak Maleństwu udziela się nasza radość, co sygnalizuje nieznaczne kopnięciem.
- Znowu wariuje?- cieszy się Michał i przykłada dłoń do brzucha- dzień dobry Skarbeńku!- mówi aksamitnym głosem- słyszysz jak ta mama głośno się śmieje?- podnosi wzrok na mnie, i porusza porozumiewawczo brwiami.
- Strasznie gwiazdorzy- odpowiadam tym samym.
- Mam nadzieję że zaraz znowu pójdzie spać, bo kolejna scena będzie dla dorosłych- śmieje się i delikatnie bierze mnie na ręce.
- Uważaj, bo od noszenia takiego wieloryba jak ja kręgosłup ci strzeli- próbuję protestować, ale zupełnie się tym nie przejmuje i niesie z powrotem do sypialni.
Jego delikatność i czułość jest dla mnie najlepszą rekompensatą za bycie chodzącą baryłką. I to ja jestem w naszych stosunkach przodowniczką ostrzejszej jazdy, bo on za nic w świecie nie chce uszkodzić ani mnie, ani Maleństwa. Dopiero ostatnio się przekonał, że upojny, gorący seks niczemu nie szkodzi i może dawać upust swojej i mojej przyjemności. Każde doznanie było coraz mocniejsze, bardziej intensywne i zdecydowanie niezapomniane. Kto powiedział że seks w ciąży nie może być satysfakcjonujący? Bo na pewno nie z moim narzeczonym, który idealnie wpasowuje się w rolę cudownego kochanka, przyszłego męża i ojca.
Długo nie możemy złapać tchu po takiej porannej rozgrzewce, i leżymy wtuleni w siebie, głęboko oddychając. Z nikim nie było mi tak dobrze.
*
„ Jesteśmy Mistrzami Świata!”- zawył Magiera, a cały katowicki Spodek wybuchł euforią. Radości nie było końca, skakali i cieszyli się jak dzieci. Podbiegli do mnie
obaj, jeden ucałował w usta, a drugi w policzek. Zbyszek długo tulił do siebie Ewę, swoją
rudą dziewczynę, a moją panią ginekolog. Z biegiem czasu widziałam, jak dobrze na niego wpływała, równocześnie nie zmieniając tego, kim był. Teraz już wiedziałam że nie mógł spotkać nikogo wspanialszego na swojej drodze. Nie śpieszyli się, Zbysław nauczony poprzednimi porażkami sercowymi, nie zamierzał niczego popędzać i robić na siłę, czy iść za modą kolegów. "Ani brunetka ani blondynka"- tak brzmiały nagłówki kilku znanych portali plotkarskich, a pod nim widniało zdjęcie szczęśliwej pary. Ewa miała to gdzieś, nie zależało jej ani na pieniądzach ani na sławie. I właśnie dlatego była najodpowiedniejszą partnerką dla mojego przyjaciela. Dobra, pracowita, trochę szalona i z dużym poczuciem humoru. To dlatego tak świetnie się rozumiałyśmy, zarówno w gabinecie na kolejnych kontrolnych wizytach, jak i na prywatnej stopie. Ktoś może powiedzieć, że nie powinna prowadzić mojej ciąży. Ale miałam to głęboko w poważaniu, bo lepszej ginekolog nie znalazłabym w całym mieście. Czy to trochę niezręczne, że twoja przyjaciółka ogląda cię od intymnej strony? Cóż, może na początku. Ja za to doprowadzałam jej obolały kark i plecy do porządku, więc można powiedzieć, że poznałyśmy się "dogłębnie".
Troszkę smutna Sabina, z racji dopiero trzeciego miejsca Amerykanów, przytulała się do mojego boku i wypatrywała niedługo mających wychodzić z szatni Brązów. A Ola? Szczęśliwa pani Nowakowska głaskała jeszcze niewidoczny brzuszek, gdzie mała Fasolka zdążyła się niedawno ulokować. Dzisiaj nie mogła sprawić piękniejszego prezentu swojemu mężowi, który teraz dumnie chwalił się kolegom przyszłą rolą.
Uroczysta dekoracja świeżo upieczonych Mistrzów Świata uwieńczona Mazurkiem Dąbrowskiego spowodowała wzruszenie u wszystkich. Również i u mnie. Nie mogłam powstrzymać łez szczęścia, które płynęły mi po policzkach. Kruszynce udzieliła się euforia, bo zaczęła kopać jak szalona.
Troszkę smutna Sabina, z racji dopiero trzeciego miejsca Amerykanów, przytulała się do mojego boku i wypatrywała niedługo mających wychodzić z szatni Brązów. A Ola? Szczęśliwa pani Nowakowska głaskała jeszcze niewidoczny brzuszek, gdzie mała Fasolka zdążyła się niedawno ulokować. Dzisiaj nie mogła sprawić piękniejszego prezentu swojemu mężowi, który teraz dumnie chwalił się kolegom przyszłą rolą.
Uroczysta dekoracja świeżo upieczonych Mistrzów Świata uwieńczona Mazurkiem Dąbrowskiego spowodowała wzruszenie u wszystkich. Również i u mnie. Nie mogłam powstrzymać łez szczęścia, które płynęły mi po policzkach. Kruszynce udzieliła się euforia, bo zaczęła kopać jak szalona.
- Oho- jęknęłam i kurczowo złapałam się za oparcie krzesełka
przede mną.
- Sara?- spojrzała na mnie badawczo Ewa- wody ci odeszły?
- Yhm- umiałam tylko wydobyć z siebie, głośno oddychając.
- Jedziemy do szpitala- zarządziła, wzięła torebkę i zaczęła
torować mi przejście w tłumie kibiców. Sabina i Ola podtrzymywały mnie z obu stron, bo nasilające się skurcze nie pozwalały normalnie się poruszać. Wszyscy patrzyli na nas z naganą, aż w końcu
wybrzmiał do końca hymn narodowy i mogli w spokoju oklaskiwać swoich siatkarzy.
Rudowłosa pokiwała ręką Michałowi, na szczęście dostrzegł nas i szybko
podbiegł, mimo wołania trenera.
- Sara, spokojnie. Powiem tylko Andrei co się dzieje i
natychmiast przyjeżdżamy ze Zbyszkiem- pocałował mnie w czoło, a ja tylko
skinęłam głową. Przez nasilające się skurcze nie wiedziałam czy mam się śmiać
czy płakać ze szczęścia.
- Tylko się pośpieszcie, bo tu będzie raczej szybka akcja!-
pogoniła go Ewa, na co posłusznie wrócił pędem na boisko.
Pani ginekolog doskonale wiedziała co mówi. Moje wysportowane i zdrowe ciało nie miało
problemu z wypchnięciem dziecka na świat. Katowicka porodówka stała się
miejscem najszczęśliwszego wydarzenia w moim życiu. Michał w narzuconym
zielonym kitlu i czepku ściskał moją drżącą dłoń i krzyczał razem ze mną,
pomagał złapać oddech przy kolejnych parciach. Nie wiem ile to trwało. Takiego
bólu nie da się porównać z niczym. Łzy radości, zmęczenia i ulgi spływały mi po
policzkach, gdy Ewa położyła mi na piersiach nowo narodzone dziecko. Moje
dziecko.
- Dziewczynka!- zawyrokowała razem z tamtejszym lekarzem, a
ja rozanielona przytuliłam ciepłe Stworzonko do siebie.
- Miałaś być chłopcem, kochanie- potarłam jej maleńki nosek
i pocałowałam w czerwone czółko.
- Często USG kłamią- zaśmiała się Ewa, patrząc na naszą
trójkę- dasz mi ją? Zważymy, umyjemy i ubierzemy.
- Tylko nie za długo, proszę. Już za nią tęsknię!- z żalem
rozstałam się z Kruszynką. W tym czasie, Michał pomógł mi się umyć i przebrać,
a potem przewieziono nas na salę poporodową, gdzie bez końca mogłam się cieszyć
nowym doświadczeniem jakim było trzymanie delikatnego ciałka w ramionach. Córeczka w białym ubranku i zawinięta w kocyk
podniosła swoje lekko zapuchnięte powieki i spojrzała na mnie wielkimi,
czekoladowymi oczami swojego ojca. Dzieci najczęściej rodzą się z niebieskimi
tęczówkami. A ona miała od razu ciemne, niemal czarne.
- Witaj Milenko. Wiesz że cię bardzo kocham?- szepnęłam do
niej i pocałowałam w delikatne paluszki. Mała złapała mnie za nos i nie chciała
puścić.
- Ma mocny chwyt po tatusiu- zaśmiał się szczęśliwy Michał.
Mila patrzyła mi głęboko w oczy, jakby wszystko rozumiała. To było coś
niesamowitego. Moje serce urosło i całe wypełniło się miłością do tego
malutkiego Szkraba. Podałam ją Dzikowi, by też mógł się nacieszyć Maleństwem.
Delikatnie ułożył ją w swoich ramionach i pogłaskał po brzuszku. Złapała jego
palec i trzymała, przyglądając się uważnie.
- To jest twój tatuś, Mileno. Będzie twoim najlepszym
przyjacielem i opiekunem- szepnęłam w ich stronę, a Michał podniósł na mnie
zaszklone oczy.
- Jest taka idealna. Zupełnie tak jak ty- uśmiechnął się i
przytulił córeczkę do piersi. To był najpiękniejszy obrazek, jaki dane było mi
oglądać. Wiedziałam, że zapamiętam tę chwilę do końca życia. Nikt nie mógł być
bardziej szczęśliwy niż ja, w tym momencie. Milenka sapnęła i szeroko ziewnęła,
układając się w ramionach Misia do snu. Sekundę potem już cicho posapywała, a
jej małe czółko rozluźniło się i skrywało najpiękniejsze tajemnice.
- Wpuść już tego Zbyszka, bo przecież siedzi jak na
szpilkach- szepnęłam cicho, przejmując córeczkę z rąk Dzika. Ułożyłam ją w łóżeczku obok i
patrzyłam ukontentowana jak słodko posapuje. Narzeczony mocno pocałował mnie w
usta i wyszedł na korytarz po przyjaciela. Bartman, uprzedzony o śpiącym dziecku, cicho
stąpał na palcach od wejścia. Wyglądało to tak komicznie, że aż parsknęłam
cichym śmiechem. Usiadł na krzesełku obok i chwycił mnie za rękę.
- Sara, tak się cieszę- uśmiechnął się radośnie.
- To również zasługa twojej Ewy- odwzajemniłam uścisk.
- Mogę ją zobaczyć?- skinęłam głową i pokazałam gestem żeby
zbliżył się do łóżeczka w którym leżała Mila. By jej nie zbudzić, pogłaskał
tylko dziewczynkę po wystającej nóżce, a ta momentalnie się obudziła- ma
takie same oczy jak Grzesiek- westchnął rozanielony Zbyszek i wziął małą na
ręce.
- Skoro już jesteśmy w komplecie, to chciałabym cię o coś
prosić, Bartman- zwróciłam się do zahipnotyzowanego przyjaciela.
- Co tylko chcesz, Matko Polko- wyszczerzył się, chodząc po
sali z moim dzieckiem.
- Zostaniesz chrzestnym Milusi?- widziałam jak jego twarz
automatycznie pojaśniała a ręce zacisnęły się jeszcze mocniej na ciałku
dziecka- tylko proszę, nie zgnieć jej- zaśmiałam się.
- Nie wiem co mam powiedzieć, Sara- szepnął uradowany i
spojrzał na Małą- będę najlepszym wujaszkiem na świecie!- zwrócił się do swojej
przyszłej chrześnicy i gaworzył infantylnie. Spojrzeliśmy po sobie z
Miśkiem porozumiewawczo, widząc że zniknął w swoim świecie. Nie mogliśmy go
oderwać od Mili jeszcze długo. Zdążył jej pokazać swój złoty medal, który
uchwyciła drobnymi paluszkami, opowiedzieć o finale, pięknej huśtawce którą jej zamontuje w ogrodzie, wakacjach na które ją zabierze, sukience jaką jej kupi na studniówkę i postraszyć,
że każdego jej chłopaka będzie odganiał kijem.
- Zbysiu, ona ma dopiero jeden dzień. Daleko jej do latania
za chłopakami- zaśmiałam się z przejęcia przyjaciela, a on tylko skarcił mnie
wzrokiem.
- Od małego muszę ją o tym powiadomić, Sara. Wiesz że ze mną
nie ma żartów- zachichotał.
- Wiem, wiem. Ale lepiej daj już jej pospać- cmoknęłam na
niego, leżąc w objęciach Michała. Mimo zakazu pielęgniarek, wtarabanił się do
mojego łóżka i delikatnie tulił do siebie. Świeżo upieczony chrzestny niechętnie odłożył małą do łóżeczka
i siadł koło nas. Rozmawialiśmy półgłosem, żeby nie przeszkadzać Milence w
odkrywaniu świata marzeń sennych. Został z nami jeszcze chwilę, a w tym czasie Małą zachwycały się Ola i Sabina.
Potem wtarabaniło się do sali pół rodziny. Mama z tatą, Zuza, rodzice Miśka jak i również pani Janinka, do której zadzwoniłam niedługo po porodzie. Rozanielona nosiła wnusię po sali, szepcząc jej słodkie słowa do małego uszka.
- Jak będzie na drugie?- spytała cicho, oddając dziewczynkę w moje ramiona.
- Milena Patrycja- uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję że do mnie zadzwoniłaś, Sara- z wdzięcznością ścisnęła moje ramię i otarła łzę spływającą po policzku.
- Nigdy nie zapomnę o Grześku, a Mila też będzie o nim wiedzieć- zapewniłam ją i odprowadziłam wzrokiem do drzwi.
Potem wtarabaniło się do sali pół rodziny. Mama z tatą, Zuza, rodzice Miśka jak i również pani Janinka, do której zadzwoniłam niedługo po porodzie. Rozanielona nosiła wnusię po sali, szepcząc jej słodkie słowa do małego uszka.
- Jak będzie na drugie?- spytała cicho, oddając dziewczynkę w moje ramiona.
- Milena Patrycja- uśmiechnęłam się do niej.
- Dziękuję że do mnie zadzwoniłaś, Sara- z wdzięcznością ścisnęła moje ramię i otarła łzę spływającą po policzku.
- Nigdy nie zapomnę o Grześku, a Mila też będzie o nim wiedzieć- zapewniłam ją i odprowadziłam wzrokiem do drzwi.
Od razu odpowiadam na pytanie- nie, to jeszcze nie jest epilog :)
Przyśpieszyłam tempo, bo chcę już zakończyć to opowiadanie. Szybko się nudzę i potrzebuję nowych doznać, również i w świecie blogowym. Wiem że mogłabym przeciągnąć wszystkie skonsolidowane tu wydarzenia na jakieś 10 rozdziałów, ale po prostu mi się nie chciało. Dlatego to co najważniejsze, zostało napisane ;)
A jednak córeczka, kto się spodziewał?
Happ- imiona Małej na Twoją cześć <3
Dziś jedna z moich ukochanych piosenek o miłości. Zawsze się przy niej wzruszam *.*
Wyjeżdżam we wtorek na wakacje (całe 2 tygodnie! ^^), i nie wiem jak będzie z internetem i rozdziałami na wszystkich blogach. Jeśli nie ja, to mój Klonik będzie je za mnie dodawał. Także wybaczcie jeśli popadnę w zaległości, jak wrócę to wszystko nadrobię! :*
Całuję, S. :*
ASK- pytać!
<3
OdpowiedzUsuńKurcze no Kubi miał fajny pomysł z tymi zaręczynami na weselu Pita i Oli ;) W ogóle ciesze się, że zdecydował się na to tak szybko. Myślałam, że mu trochę nad tym zejdzie, ale widać, że zakochany na zabój. W dodatku Zbychu zaczyna nowy związek z panią ginekolog i w końcu mu się układa <3
UsuńZdobycie mistrza przez Sovie i srebra rzez JW bardzo mi się podoba :P Może będzie tak w przyszłym sezonie? :D W dodatku Zbyszek przedłużył, a Michał podpisał. Kurcze skoda, że tak nie jest w realu. Michu i Sara nie próżnują na poranne rozbudzenie ;) Ale to dobrze niech się cieszą sobą jak najwięcej, bo przecież kadra za pasem ;)
A mistrzostwo świata to mi się podoba już tak po całości i w dodatku Mały / Mała Nowakowska *.* W dodatku Michał uczestniczył w porodzie. Uważam, że każdy facet powinien choć raz uczestniczyć w porodzie swojego dziecka żeby mu się nie wydawało, że to taka bułka z masłem ;) No i jest Mielenka na świecie i ma tatusiowe oczka <3 Zbyszek to rzeczywiście będzie spaniałym chrzestnym skoro tyle jej już naobiecywał :D Szkoda, że Mila za parę lat nie będzie tego pamiętać :D
Ściskam ;*
<3
OdpowiedzUsuńJejciu *.* Ale się rozanieliłam...
UsuńCzułam, że oszukujesz z tym chłopcem! No w moczu normalnie :P A imiona Szkraba *.* Dziękuję! ;* <3
Misiu sobie zagarnął ciut imprezki Nowakowskich, ale widać, że nie mają do nich o to żalu. Tak słodko, że ja się rozpływam i chcę więcej *.* Nad wszystkimi nad Zbyszkiem i Ewą, nad Piotrkiem i Olą, nad Zuzą i Marcinem, no i nad Sarą i Michałem. Czułam od początku, że są dla siebie stworzeni i wyczułam :P
Najlepsza akcja porodowa w Spodku <3 Mistrzostwo do tego wszystkiego! *.*
I ta piosenka, przy której się wzruszyłam <3 Ja wiem, że Ty wiesz, że ja mam to często xD
Mała Milenka będzie miała najwspanialszego wujaszka i tatusia. Kto wie, może pójdzie w ich ślady?
Przepraszam, za mój nieogarnięty komentarz ;*
Ściskam mocno swojego Klona, <3
Twoja Happ ;*
Klep.
OdpowiedzUsuńhejo <3
OdpowiedzUsuńWiesz, że straszysz? Ja już naprawdę myślałam, że to epilog, po ostatnich fragmentach właśnie na to się zapowiadało. Całe szczęście, że będę mogła się jeszcze cieszyć historią Sary i Michała. *.* A, możesz mi z wakacji przysłać pocztóweczkę, ja się nie obrażę. :D
UsuńJeeeeeju, jak ja się cieszę, że już są narzeczeństwem! W zasadzie to nie wyobrażałam sobie, że mogło być inaczej, że mogliby nie być ze sobą. Sara i Misiek to po prostu jedność, tym razem złączona już na wieki. *.* A Milena wybrała sobie idealny moment na powitanie się ze światem, nie ma co! Może to jakiś znak? Może pójdzie w ślady biologicznego i aktualnego tatusia? Mi by to nie przeszkadzało, w żadnym wypadku! Poza tym - rozczuliłam się po jej imionach i Kosokowych oczach, awwww. *.* Wierzę, że teraz stworzą przepiękną rodzinę, taką już na wieki.
Bartman z panią ginekolog? No proszę, proszę! Może mu Ewa pokaże ginekologiczne tajniki? Zbysiu na pewno chciałby co nieco wiedzieć, już tym bardziej w praktyce. :D A jemu życzę swojego dziecka, bo po tym wujkowaniu wiem, że idealnie się nadaje. :P Tylko żeby koniecznie maleństwo miało zielone oczęta po tatusiu, a zapał do pracy po mamusi!
Nic więcej z siebie nie wykrzeszę, ten rozdział mnie po prostu rozpierdzielił na cząstki elementarne w kolorze różowym.
Całuję, Parówo. :***
Caro. ♥
Jak dobrze że to nie epilog! uff! Przyśpieszenie tempa mi pasuje :p
OdpowiedzUsuńBardzo słodko tu! Raczej myślałam że to chłopczyk, a jednak! :) Rozdział świetny! Miłych wakacji!
Klaudia
Wow! Dużo się działo tutaj. Nie wiem od czego zacząć, a suma summarum połowę zapomnę co chcę napisać :/
OdpowiedzUsuńJuż samym początkiem z zaręczynami mnie zaskoczyłaś, jednak bardzo pozytywnie! Czuję się bardzo usatysfakcjonowana takim przebiegiem wydarzeń. Racja, że mgło by powstać kolejnych naście rozdziałów, a tutaj wszystko zawarte w obszernym jednym. Z jednej strony nie chcę rozstawać się z Sarą, Michałem i ich przyjaciółmi, a z drugiej strony tyle nowych rzeczy z Twojej strony na nas będzie czekać :) Boże, masło maślane :/
Zibi z Ewą? Cieszę się, że i jemu się poszczęściło, a i widzę, że dojrzał bardzo :) Zuza też szczęśliwa.
Jednak dziewczynka? Jakoś tak czułam, że to będzie córeczka! :) Która zawładnęła Zbysławem, a i Sarą z Michałem. Dzieci mają to do siebie, że robią z nami co chcą.
Jest bardzo pięknie, wręcz idealnie i tutaj pojawia się haczyk? Skoro to nie epilog, czy aby w epilogu coś runie? Czy może wszystko zakończy się pozytywnie? Wystarczająco dużo bohaterowie przeszli w toku powstawania opowiadania.
Co do wakacji pewnie na gg jeszcze popiszemy, więc nie zamulam tutaj życzeniami dobrej pogody itp.
Ściskam Cię mocno, bardzo mocno! Moja S.! ;*
*_* najcudowniejszy rozdział! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam *
Dobra, rozpłynęłam się na dobre. Totalnie, ale to totalnie nie wiem co powiedzieć oprócz tego, że siedzę właśnie ze łzami w oczach szczerząc się jak wariatka do monitora. Tyle wydarzeń, tyle emocji w jednym rozdziale chyba jeszcze nie było. Uwielbiam Cię za to, uwielbiam Cię za ten rozdział i za całą tą historię. Wszystko jest tak idealnie idealne, a jednocześnie nie aż tak wyidealizowane (to pewnie brzmi kompletnie bez sensu), że mogłabym ten rozdział czytać w kółko i w kółko, do usranej śmierci.
OdpowiedzUsuń+ Muzyka - geniusz!
Cieszę się, cieszę się jak wariatka i tyle tylko napiszę. O, i może jeszcze tyle, że jeśli coś zrobisz w epilogu, czy tam w kolejnych rozdziałach z obecnym idealnym bytowaniem Miśka, Sary i Milenki - zrobię Ci krzywdę! :)
Buziaki! :*
<3 aaaaale fajnie :3 klepie ;)
OdpowiedzUsuńOjej jak cudowny rozdział *-* Zaręczyny na ślubie Pita była super pomysłem.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że tak samo będziemy cieszyć w 2014 na MŚ w Polsce gdy chłopaki zdobędą złoto ;D
Ah ten Bartman! Zapewne będzie super wujkiem.
Nie przeszkadza mi te przyśpieszenie akcji :) Jest idelanie i czekam na kolejny.
Całuję ;*
awrr a jednak córcia ! :)
OdpowiedzUsuńjak fajnie sie czyta jak wszyscy są szczęśliwi :)
niedługo koniec? :( nieeeeeee! ;cc
czekam na nowy, oby nie na ostatni!
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
http://uciekajacodprzeszlosci.blogspot.com/
A ja znowu się wzruszyłam. Patrz, jak Ty na mnie działasz dziewczyno! ;)
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział, nie spodziewałam się córki, sielanka... uwielbiam to!
A piosenka? Piękna i łezki same zbierają się w oczach. Po prostu idealny rozdział. Udanych wakacji! :*
Jeeej, troche mi smutno, że historia powoli dobiega końca. Ale ciesze się, że wszystko dobrze sie potoczyło, najbardziej chyba rozczula mnie Zibi, w życiu bym sie po nim nie spodziewała, że będzie taki słodki w stosunku do niemowlęcia.
OdpowiedzUsuńStawiałam, że Zbycho jednak będzie z Zuzą, ale pani ginekolog też wydaje się być sympatyczna. Widać, że każdy z głównych bohaterów przez ten czas wydoroślał i trochę się zmienił :>
Sielankowo tutaj! :D Te zaręczyny to był tylko kolejny krok ich miłości, choć ja akurat nigdy nie chciałam takich publicznych oświadczyn. To ma być nasza chwila, moja i ukochanego i nie chciałabym żeby ktoś jeszcze w niej uczestniczył. To oczywiście tylko moje zdanie :P Sara była chyba zadowolona :P Zaskoczyłaś mnie, że Zbyszek jest z Ewą o.O Spodziewałam się, że wypadnie na Zuzę. Ale fajnie, że pozwalają powoli rozwijać się tej ich relacji. Tak jest chyba najlepiej. Żeby Polacy zostali mistrzami świata we własnej hali to marzą chyba wszyscy :'''') A Milena będzie baaardzo kochana. Ile osób ją nosiło na rękach, masakra :D To w ogóle jest zdrowe? Bo pamiętam, że jak mój brat się urodził to cały czas leżał w łóżeczku, mama nie pozwalała mi go nawet dotykać, a na ręce był brany jedynie w porze karmienia czy przewijania :D
OdpowiedzUsuńO jak słodko. Rozdział pełen miłości, co uwielbiam ;) Zaręczyny - chyba nikt nie wyobraża sobie piękniejszych. Wokół rodzina i najlepsi przyjaciele. No może na chwilę uwaga nie była skierowana na młodej parze, a ich gościach, ale chyba nie mają im tego za złe ;)
OdpowiedzUsuńMoja wyobraźnia to największy skarb. Właśnie widzę taką maluteńką Kruszynkę w ramionach Zbyszka, czy Dzika. Przecież oni mają tak wielkie łapska, że na dłoni ją mieszczą ;)
Przecież ona urodziła prawie na meczu! Ale no gdyby tak się stało, to ciekawa jestem czy mała by miała wejściówki za darmo, jak np. jest w samolotach, kiedy kobieta rodzi, to dziecko ma przeloty za darmo ;) A propos rodzenia na meczu - byłam kiedyś na meczu Effectora Kielce i to był mecz bodajże z Resovią i kobieta zaczęła rodzić. Akurat siedziałam przy ratownikach medycznych i jedna z nich zaczęła się drzeć, że to chłopczyk, że już po wszystkim. Latali później ciągle z torbami i jakimś sprzętem, a ja byłam na bieżąco :D Rodziła jakieś 2 sety, więc szybciutko ;p
buźki ;*
Zakręcona ;)
http://sen-o-siatkowce.blogspot.com/
Idealne zaręczyny. Dziewczyna czuła się jak w idealnej disney'owskiej bajce. Późniejsze poranki i wieczory. Kolacje i śniadania jednym słowem sielanka. Bardzo mi się podoba. No i to, że na świat przyszła latorośl Kosoka i przyszłych państwa Kubiak. No i obraz w którym widnieje Zbyszek i mała dziewczynka lekko gaworząca w jego ramionach. Obraz idealny.
OdpowiedzUsuńJednym słowem nie kończ tej historii, bo jest najlepsza. Bardzo się z nią zżyłam. Nadrobiłam drugą historię, również zadziwiającą. Ale inną.
Pozdrawiam Anka
łiii!
OdpowiedzUsuńJeju jeju jaki ten rozdział jest słodziutki *.* Ommm.... nie ważne czy Kubi czy Zbyś, ważne, że dzidzia i mama są zdrowe! <3
I nie powiem, że mnie oczy nie zapiekły jak Dziku prosił Sarę o rękę.
I nie powiem, że nie myślałam że to już epilog i koniec.
I nie powiem, że nie obraziłabym się gdybyś to rozwlekła jeszcze o 10 rozdziałów <3
Całuję :*
PS A imię jakiegoś następnego dzidziusia proszę tym razem skontaktować ze mną xD :*
cudny rozdział wzruszyłam się jak nigdy:)) czekam na więcej udanych wakacji pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńS.! Ja naprawdę myślałam, że to epilog!! Nie strasz tak więcej :p
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału.. No powtórzę za innymi: jest meeega cudowny!
Płakałam jak głupia... Aż boję się pomyśleć ile chusteczek mam szykować na czytanie ostatniego wpisu xd
I wreszcie się układa!
Sara z Michałem, już nie jeden raz pisałam, że moim zdaniem są dla siebie stworzeni :D I w końcu są razem, szczęśliwi. Pan Bartman także znalazł kobietę swego życia. No cud, miód i orzeszki :D Nie mówiąc już o Kruszynce, która tak bardzo przypominać wszystkim będzie Grzesia.
Mam nadzieję, że nic dramatycznego już nie wykombinujesz i dasz się im wszystkim pocieszyć spokojnym żywotem :D
Całuję ;*
K.
A ja już się przestraszyłam, że epilog...
OdpowiedzUsuńNie mogę opisać tego, jak bardzo Sara i Michał do siebie pasują, czerpią radość i ogromne szczęście z bycia razem. Kubiak będzie wspaniałym ojcem, wszyscy o tym wiemy.
A Zbychu też odnalazł miłość, mam nadzieję, że swojego życia. Pani ginekolog jest akurat ostatnią osobą, której bym się spodziewała, ale dobrze jest zaskakiwać :D
Pozdrawiam :*
+zapraszam na trójkę gorzka-prawda-rozczarowan.blogspot.com/
Nadrobiłam dwa zaległe rozdziały i chcę się rzec a nie mówiłam! :D Tak ogromnie się cieszę ,że wreszcie się zeszli! Są cudowną parą, a oświadczyny Miśka to już w ogóle :> Widać jak bardzo cieszą się z obecności tego drugiego, jak bardzo się kochają i jestem pewna ,że Misiek będzie cudownym ojcem ,a Sara mamusią. Chwała mu za to ,że chce się podjąć wychowania nie swojego dziecka, naprawdę, prawdziwy facet :) Przyznam, akcji porodowej w Spodku się nie spodziewałam, a z córką, zaskoczyłaś mnie, byłam pewna ,że to będzie on! A jak czytałam o jej czekoladowych oczach to po prostu mnie rozczuliło. Kolejną rzeczą ,która mnie zaskoczyła to Zbysiu i pani ginekolog, ale niech im się tam wiedzie :) Uf bo już myślałam ,ze to epilog będzie! :D Szkoda ,ze już brniemy do końca, ale takie życie, choć nie ukrywam, baaardzo jestem tym opowiadaniem oczarowana i na pewno Twoje kolejne również będę czytać! :)
OdpowiedzUsuńŚciskam i zapraszam serdecznie na epizod szesnasty po nieco dłuższej przerwie http://siatkarskie-uniesienie.blogspot.com/2013/07/epizod-xvi.html :*
Ale akcja nabrała tempa. Aż myślałam, że przeoczyłam jakieś kilkanaście rozdziałów. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się bieg rzeczy, a już szczególnie dlatego, że imię dla małej jest przepiękne, bo... tak nazywa się też moja mała kuzynka. ;)
Miałam wrażenie, że na końcu zobaczę notkę o pożegnaniu z nami i miło mnie zaskoczyłaś. ;) Czekam więc na kolejne i wiem o czym mówisz. Mi historia z Andrzejem ciąży tak, że nie jestem w stanie o niej normalnie pisać i jeśli z czymś powrócę (?) to pewnie świeżym i nowym, nie będzie odgrzewanych kotletów.
Pozdrawiam. :) I miłych wakacji!
"Mała Fasolka". Ja rozumiem czytać to gówno 50 Shades of Grey, ale żeby to kopiować na bloga, to już jest żałosne.
OdpowiedzUsuńCo do Greya, to czytałam jedynie pierwszą części i uważam to za totalną porażkę. Także dla Twojej wiadomości- nie zaczerpnęłam zwrotu "Mała Fasolka" z tejże książki ;)
UsuńPo pierwsze wtf. ANONIMIE.....Nie tylko w tejże książce został użyty zwrot "Mała Fasolka". Jak wszyscy dobrze wiemy z lekcji biologii, albo i nie, w początkowej fazie, płód, kształtem przypomina ową fasolkę, więc z łaski swojej spierdalaj, i siej zamęt gdzie indziej.
OdpowiedzUsuńNo. Moja Kochana. Serio wystraszyłam się, że to już epilog, na szczęście, czeka nas jeszcze trochę pięknych (albo i nie...) chwil spędzonych z Misiem i Sarą.
Po pierwsze...Ech. Oświadczyny, ślub Pita i Olki, ciąża Sary, którą wszyscy się tak pięknie opiekują (ZBYSZEK RULEZZZ!!)
Takich przyjaciół szukać jak ze świecą, a kiedy już są dookoła ciebie, świat staje się piękniejszy. Mistrzowie Świata - oj tak, i tak będzie, miejmy nadzieję. Ogromnie mocno wierzę, w chłopaków i mimo porażce w Lidze Światowej, ciągle będę trwać w swojej fascynacji tym jakże cholernie pięknym sportem. Eee wracam do rozdziału.
Miło ze strony Sary, że zaprosiła mamę Grzesia, że mimo, iż Jego już nie ma, ma okazję być ze soją wnuczką.
No właśnie. Mała Kruszynka zawładnie sercem Misia, na pewno! Kurcze, dziewczynki, córeczki tatusiów, mają coś w sobie, co łamie totalnie męskie serca. Zibi będzie cudownym wujkiem, ojcem chrzestnym, który nieba przychyli małej i obroni przed złem całego świata. Widać, że jego związek z panią ginekolog to coś poważnego, coś, co go zmieniło i sprawiło, że poważniej myśli o życiu.
Pięknie, pięknie, pięknie. Niech to nie pierdolnie...błagam.
Moja kochana. Ty wszystko wiesz, więc nic już więcej pisać nie będę.
Kocham i ściskam.
NAJLEPSZA.
OdpowiedzUsuńDLA MNIE JESTEŚ NAJLEPSZA.
<3
passionatevalerie.blogspot.com
Ojej świetny rozdział aż się usta same śmiały jak się go czytało :) czekam na kolejny rozdział :) pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://abybycszybkimtrzebabycwolnym.blogspot.com/ zapraszam serdecznie :) KOSA w roli głównej ^^
OdpowiedzUsuńJestem! ♥
OdpowiedzUsuńJezu, jezu, jezu. Jak mnie rozczula taki Misiek. Kurde, wiedziałam, że będą ze sobą szczęśliwi. Wiesz, że mnie przestraszyłaś? Na serio myślałam, że to epilog. Oświadczyny? Coś pięknego! Nie mógł lepiej tego wymyślić. Zbychu ty przebiegła małpo! Już sobię panią ginekolog przygruchał, ale to dobrze. Oby im się udało i zapomniał o feralnej Aśce która może podać sobie rękę z Monią, oboje porzucone, a było tak pięknie. Ślub Pita i Oli to idealny moment, wszyscy bliscy są, odświętnie ubrani, nic tylko się oświadczać! Kurde, rodzić na mistrzostwach. Michał miał dwa prezenty jednego dnia! Mama Kosoka jest wdzięczna Sarze, i słusznie. Zachowała się bardzo w porządku co do jej osoby. Grzesiek zawsze będzie jej bliski, zawsze. Mimo, że tatą dziecka jest Michał, ojcem jest Grzesiek.
UsuńJuż widzę te czekoladowe oczy, piękne czekoladowe oczy. Dziewczynka? Jeszcze lepiej! Już widzę Miśka w roli nadopiekuńczego taty, który boi się o swoją pociechę najbardziej na świecie.
Czekam na kolejny! :)
PS. Widzę, że ciebie też urzekło piękno tej piosenki? Jest świetna! *.*
Usuńjest piękna i mam ją tu praktycznie od początku tej historii ;)
UsuńDobrze, że to nie epilog, bo bym chyba nie wyczymała :D
OdpowiedzUsuńMisiek jaki szczęśliwy, awww <3 A Zibi <3 Kocham, kocham <3
ZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LIEBSTER AWARD. Szczegóły --> http://dzis-jutro-wczoraj-zawsze-siatka.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award. Szczegóły:
OdpowiedzUsuńsiatkarskielovestory.blogspot.com :)
Ile wydarzeń, ile przyjemnego nadrabiania... I kolejny raz nie wiem co powiedziec, bo wszystkie mozliwe słowa radości cisną mi się na usta. Misiek jako kochający tatuś, Zibi, jako nad wyraz troskliwy chrzestny i cudowna kruszynka, która będzie najwspanialszym, choc nie do końca kontrolowanym dziełem Grześka. :) Kosina byłby dumny z takiego skarbu. :)
OdpowiedzUsuńZaręczyny z Kubim, ich wspólne spędzanie dni, przeżywanie najwspanialszych chwil w życiu. Czy mogło się to potoczyć lepiej? Choć nie wyobrażam sobie lepszego scenariusza to mam nadzieję, że jeszcze zaskoczysz mnie jakimiś pozytywnym splotem wydarzeń. :))
Epilog? Tak, przez chwilę myslałam, że to już ten moment. Na szczęście odwlekłaś go w czasie. Tak strasznie nienawidzę żegnać się z bohaterami, których historie śledziłam od początku. Co tu dużo mówic: wywiedzione spod Twojej ręki przygody Sarki i Michała były najlepszymi, jakie czytałam. Teraz miało by się to skończyc? Nieeeeeeee! :(
Całuję i życzę miłych wakacji ;*
naranja-vb.blogspot.com
Całe szczęście, że to nie jest jeszcze koniec! Nie wybaczyłam bym! :P
OdpowiedzUsuńJejuuu, jak jak słodko się zrobiło! :)))) Kubi będzie świetnym ojcem i mam nadzieję, że nie nadciągają nad nich żadne ciemne chmury!
No i jest pięknie! :)
OdpowiedzUsuńMilenka jest już na świecie, razem ze swoimi kochanymi Rodzicami, dla których stała się oczkiem w głowie. A wujcio Zbysio? Czaruje, jak zawsze. :) Wierzę, że będzie dobrym wujaszkiem, tak samo jak mój Zbyś dla Blanki. :)
Są razem, szczęśliwi, czego więc potrzeba im więcej do życia? Liczę, że już nic złego ich nie spotka, że będą to same przyjemne i miłe chwile, bo tylko na takie zasługują. :)
Poza tym, "the book of love" --> <3
Zajebisty blog! Super opowiadanie! Już wiem że jedno z moich ulubionych! ;*
OdpowiedzUsuń