- Halo!- mówię zachrypniętym głosem do słuchawki, nie
otwierając oczu.
- Sara, wejdź w Google, proszę, i wpisz Skra Bełchatów-
słyszę z oddali czyjś wesoły głos. Czy to sen? Na to wygląda.
- Yhm, dobrze, jutro- mamroczę w słuchawkę, chcąc spławić natręta
i jak najszybciej odpłynąć z powrotem do krainy otępienia.
- Ty śpisz? Sara, jest południe!- chichocze mi niski głos
tuż przy uchu.
- Icosztego…- zlewają mi się słowa, szczęka odmawia
posłuszeństwa, a telefon wysuwa się z ręki i ląduje na poduszce. Kładę głowę
obok, nie mając siły brać jej z powrotem w dłoń.
- Nie powinnaś być w pracy?- pyta dociekliwie głos z
niebieskiej poszewki, a ja zaczynam powoli się rozbudzać. Irytuje mnie ten
facet, jego ciekawość i bezpośredniość.
- Chyba mam na później- warczę, siadając już na łóżku i chwytając telefon,
kompletnie ocucona tą gadką.
- Na pewno? – aż podskakuję na to przesłuchanie. Wkurzona
patrzę na wyświetlacz i rejestruję, kto dzwoni. Do tej pory myślałam jeszcze że
to jakiś żart.
- Nudzi ci się, Michał, że budzisz mnie po całonocnej jeździe
samochodem i każesz wchodzić na Google? Do reszty cię pogięło?!- syczę,
wściekła. Oczy pieką mnie z niewyspania, głowa pulsuje, mam ochotę ciskać
piorunami jak gniewny Zeus. Ma szczęście że jest w Jastrzębiu, bo inaczej
marnie by skończył!
- Przestań już płakać i włączaj komputer- nakazuje tonem
nieznoszącym sprzeciwu. Wzdycham zrezygnowana, wstaję z rozkopanego barłogu i
odpalam laptopa.
- Bawi cię to, co?- mruczę do telefonu, czekając aż sprzęt
będzie gotowy do pracy.
- Tak- śmieje się- chciałbym zobaczyć twoją minę, wiesz?
- „Oto nowy nabytek Bełchatowskiego atakującego. Sara
Markiewicz, fizjoterapeutka Rzeszowskiego klubu, właśnie ujawniła swój związek
z młodym Serbem, pokazując się z nim na pokazie mody w Łódzkiej Manufakturze”-
czytam na głos z niedowierzaniem, słysząc cichy śmiech Kubiaka w słuchawce.
- Zobacz na zdjęcia- chichocze dziko, niemal widzę jak się
skręca z tej radości.
- Osz kurwa- otwieram aż usta ze zdziwienia, kiedy moja
rozwarta szczęka i przegląd wszystkich zębów wyświetla się na ekranie laptopa-
gorszego zdjęcia już nie mieli?!- syczę wściekła.
- No Sara, jak wchodzić do rodziny siatkarskiej to tylko z
wielką pompą!- szydzi ze mnie, nic sobie nie robiąc z mojego medialnego
nieszczęścia.
- Słowo daję, jak nic, zaraz ci przywalę- cedzę do słuchawki
każde słowo- przysięgam, wsiadam w samochód i przyjeżdżam do Jastrzębia, żeby
sprać ci tą rozochoconą buźkę.
- A zapraszam, zapraszam- wesoło cmoka- naleśniczki ci
zrobię He, He, He.
- Ja ci dam „He, He”!- sama zaczynam się śmiać, bo cała
sytuacja zdążyła mnie rozbawić- poza tym, mój nowy chłopak byłby zazdrosny, He,
He- kładę nacisk na ostatnie słowa, drwiąc z jego wcześniejszego powiedzonka.
- Zaprosisz mnie do Belgradu?- prosi, brnąć w tę farsę
jeszcze dalej.
- Nie wyślę ci zaproszenia na ślub, bo ze mnie drwiłeś-
mówię śmiertelnie poważnie- idę, bo Alek czeka na śniadanie- chichoczę.
- Pozdrów go- cmoka mi do ucha.
- Pa, Dziku- żegnam się z nim- a, i z tym ślubem to mówiłam
na poważnie!- kończę rozmowę, zostawiając go zapewne z rozdziawioną buzią.
Niech się trochę pomęczy, a co!
Ucieszona ze swojego żartu, wstaję i kieruję się do kuchni.
Mój żołądek od jakiegoś czasu domagał się posiłku, a burczenie dochodzące z
czeluści brzucha mogłoby obudzić oddział śpiących żołnierzy.
Krzątam się po kuchni, wesoło podśpiewując. Zibi jeszcze nie
wrócił z treningu, Zuza śpi, mam chwilę dla siebie. Misiek narobił mi takiego
smaka na naleśniki, że mimo początkowej złości na niego za brutalne obudzenie,
smażę apetyczne placuszki. W poszukiwaniu nutelli pootwierałam wszystkie
możliwe szafki, ale oczywiście Zbyszek musiał wszystko wyjeść podczas mojej
krótkiej nieobecności.
Istna bulimiczka!- śmieję się w duchu z przyjaciela,
smarując naleśniki dżemem. Muszę się zadowolić i tym. Mocna kawa pobudza mnie
samym aromatycznym zapachem, a po kilku łykach czuję, jak krew w żyłach
zaczyna płynąć nieco szybciej. Uzależnienie? Zdecydowanie!
- No nie, moja siostra chce mnie utuczyć już pierwszego
dnia!- słyszę za sobą świergoczący głos Zuzi. Drepcze do stołu i przysiada się,
łapiąc do ręki jeden egzemplarz ciepłego mączno- jajecznego materiału.
- Świntuchu, wzięłabyś talerz- pokazuję jej język znad
kubka.
- A tam, nie chce mi się- wzrusza ramionami, mówiąc z pełną
buzią- gdzie ten cwaniak Bartman?- rozgląda się po mieszkaniu, a ja śmieję się
w głos.
- Na treningu. Nie martw się, za chwilę powinien wrócić.
Może w końcu normalnie was przedstawię…- klepię ją po ramieniu- nawet nie wiesz
jak się cieszę że jesteś!
- A ja? Sara, ta szkoła mnie wykończy psychicznie kiedyś-
wzdycha smętnie- dobrze że trochę odpocznę u ciebie.
- Ostrzegam, że czasu u mnie jak na lekarstwo. Treningi dwa
razy dziennie, czasem jeszcze zostaję po godzinach, wiesz jak to jest. No i
piszę pracę, nie zapominaj- wyliczam, chcąc jej przypomnieć o moich
obowiązkach.
- Tak, wiem, wiem- uspokaja mnie gestem- spokojnie, nie
zginę- mruga do mnie i łapie za rękę. Siedzimy tak w milczeniu i uśmiechamy się
do siebie. Wszystko jest na swoim miejscu, nic mi w tym momencie więcej nie
potrzeba. Czuję się, jakby zawsze tu była, jakby ostatnie pół roku rozstania
było tylko długim snem. Jak ja bez niej wytrzymałam? Nie mam pojęcia. Moja
bratnia dusza uspokoiła moje skołowane ostatnimi wydarzeniami serce i wywołała
uśmiech od ucha do ucha.
Tę magiczną chwilę przerwał nie kto innym jak Zbigniew B.,
wchodząc z impetem do mieszkania i ciskając torbę w kąt przedpokoju.
- No cześć!- krzyczy od progu, uśmiechając się na nasz
widok.
- No hej!- przedłużam samogłoskę, gestem zapraszając go do
stołu- drugie śniadanko?- podsuwam mu talerz, gdy zdjąwszy buty, podbiega truchcikiem.
- Naleśniczki zawsze i wszędzie- przytakuje, sadowiąc się
obok mnie- ale najpierw muszę poznać twoją siostrę- boska Zuzo, jestem Zbyszek-
podaje jej rękę, na co ona automatycznie wybucha gromkim śmiechem.
- Boski Zbyszku, jestem Zuza- ujmuje jego dłoń i szybko
zabiera- wiele o tobie słyszałam.
- Negatywnie czy pozytywnie?- pyta dociekliwie, badawczo przyglądając się mojej twarzy, w poszukiwaniu jakiejś wskazówki.
- Same pozytywy panie Bartman, same pozytywy!- zapewnia,
śmiejąc się szyderczo.
- Sara, coś ty jej naopowiadała?- pyta bezradnie, wodząc
wzrokiem to na mnie, to na Zuzę.
- Nic Zbysławie, czego miałbyś się wstydzić- pokazuję mu
język i dołączam się do śmiechu siostry, na co przyjaciel obrusza się jak
nastolatka- tak, jeszcze tupnij nóżką!- prowokuję go, na co rzuca mi mordercze
spojrzenie.
- Dwie Markiewiczówny w mojej chacie i idzie zwariować-
kręci głową, z wypływającym powoli uśmiechem na usta.
- No chyba nie możesz narzekać- biorę się pod boki i
podsuwam mu talerz z ciepłym jeszcze jedzeniem- jedz miśku, bo ci wystygnie-
poganiam go i nakładam dżem. Posłusznie zabiera się do konsumpcji, zerkając
tylko na nas znad wyładowanego po brzegi talerza. Zielone oczy błyszczą wesoło,
patrząc na siostrzaną, kwitnącą głupawkę. Mogłabym spędzać tak każdy poranek-
beztrosko, wśród swoich, z lekką duszą.
- Sara, czy przypadkiem dzisiaj Sabina nie wychodzi ze
szpitala?- pyta Bartman po przełknięciu ogromnego kęsa.
- No jasne! Wiedziałam że o czymś zapomniałam- pukam się w
głowę i poklepuję go z wdzięcznością po ramieniu- ale przed treningiem chyba i
tak jej nie wypuszczą. Pojedziemy wieczorem, może ją jeszcze zastaniemy.
- Sabina to ta, co ją potrącił samochód, tak?- dopytuje się
Zuza, patrząc to na mnie, to na Zbyszka.
- Si seniorita, to kobieta Paula, jednego z nas- kiwa głową
Zbyszek.
- Wiem przecież, Sara mi opowiadała- przerywa mu
zniecierpliwiona, a on tylko unosi z dezaprobatą brwi- to jaki jest plan na
dziś? Robimy jakiś obiad, potem wy na trening, ja się rozpakuję i może zakupy
zrobię, przyjeżdżacie i pędzimy do szpitala po Sabinę, tak?- układa realny
konspekt działania.
- Poprawka- ty przychodzisz pod halę, będzie szybciej. I
obiadu nie gotujemy, idziemy na pizze!- zarządzam, zacierając ręce- nie
będziemy się pierwszego dnia twojej wizyty brać za gary- mówię ze śmiechem.
- Na tę z ciągnącym się serem, dobra?- prosi Zbyszek,
składając ręce jak do modlitwy.
- Na raczej! Nie ma lepszej w Rzeszowie. Szykuj się Mała, za
pół godziny wychodzimy!- popędzam ją, sama zamierzając pogadać z przyjacielem o
ostatnich medialnych rewelacjach i porannym treningu. Zuzka biegnie się stroić,
w końcu kto jak nie projektantka lubi ładnie się ubrać?
***
Chodzimy po galerii, szukając kolejnego prezentu dla Sabiny. Pizza
zjedzona, teraz możemy trochę spalić. Idę z Zuzą pod rękę, i przekomarzam się z
biegającym wokół Zbyszkiem, który musi obejrzeć każdą witrynę sklepową i ją
skomentować.
- Zibi, ja nie sądziłam że ty taki fashionista jesteś-
chichoczę, łapiąc go za rękaw- chodź tu i się uspokój. Jesteśmy poważnymi,
dorosłymi ludźmi, szukającymi prezentu- tłumaczę jak dziecku, a Zuza rechocze,
zgięta wpół.
- Ale patrz tam, jaka sukienka! Kupmy ją! Jak nie Sabinie,
to tobie!- proponuje- wyglądałabyś genialnie- mówi, akcentując swój pomysł
porozumiewawczym ruchem brwi, który zawsze mnie rozbraja.
- Ta, ciekawe gdzie bym ją założyła. Chyba nie na trening,
co?- chichoczę, wyobrażając sobie reakcję moich Resoviaków na taki strój
roboczy. Z masażem byłoby wtedy po ptokach, co poniektórzy mogliby się wstydzić
swojej męskiej słabości, szczególnie podczas sesji sam na sam…
- Niedługo urodziny Pita- przypomina mi- tam nie możesz
pójść w dresie!- pertraktuje- do przymierzalni, ale już!- nakazuje mi.
Oczarowana ekspedientka spełnia wszystkie rozkazy Zbyszka,
przynosząc coraz to nowe sukienki, które wskaże palcem. Zuza tylko siedzi na
pufie przed przymierzalnią, patrząc na jego poczynania z rosnącym
niedowierzaniem.
- Te, Bartman, ty się chyba minąłeś z powołaniem- chichocze,
gdy zdyszany siada obok niej- ja cię wezmę do Łodzi i pomożesz mi w otwarciu
butiku, dobra? Zostaniesz moją najlepszą ekspedientką, co ty na to?- śmieje się
z biednego Zbysia w kułak, a ten tylko mrozi ją swoim zielonym spojrzeniem.
- Uważaj, mała Markiewicz- grozi jej palcem- jeszcze nie
wiesz na co mnie stać.
- Wiem że stać cię, by kupić mojej siostrze te wszystkie
sukienki- prowokuje go- no, taki z ciebie przyjaciel? Wyciągaj portfel i swoje
złote karty kredytowe, migusiem!- nabija się z niego, a ten tylko mamrocze coś
pod nosem. Przerywam tę kłótnię, wychodząc w kolejnej sukience, by ocenili jak
leży. Ja nigdy nie umiałam obiektywnie spojrzeć na siebie i dokonać wyboru. Od
tego była Zuza.
- I jak?- pytam wyczekująco.
- Wyglądasz jak księżniczka- szepcze Zibi, splatając
ukontentowany ręce- bierzemy ją! Misiek oszaleje jak cię zobaczy- mówi, ale
zaraz zatyka sobie usta dłonią.
- Co? Jaki Misiek? O co znowu chodzi?- pyta zdezorientowana
Zuza.
- Dziku będzie na urodzinach Piotrka, tak?- uśmiecham się,
wszystko już rozumiejąc- Zibi, prosiłam cię, żebyś nie bawił się w swatkę…-
wzdycham.
- Ja nic nie zrobiłem!- wzbrania się, machając szaleńczo
rękoma- to chyba oczywiste że będą chłopaki z reprezentacji, nie?
- A, Misiek Kubiak- kiwa głową Zuza, układając w głowie
kolejne fakty.
- Tak, przyjaciel- kładę nacisk na to słowo- a Zbyszek
usilnie próbuje mi coś insynuować- warczę.
- Dobra, moje panie- brunet klaszcze w dłonie- zbieramy się
stąd. Sara, przebieraj się, ja płacę i wychodzimy, bo trening blisko.
- A dla Sabiny co mamy?- pytam, zapominając zupełnie, że już
zdobyliśmy wielkiego, pluszowego misia w sklepie z zabawkami (gdzie Zbyszek
spędził dobrych kilka minut, bawiąc się z małymi chłopcami samochodzikami). On
tylko wskazuje leżącą obok Zuzi wielką paczkę, a ja kiwam uspokojona głową. Po
chwili przekomarzania się i denerwowania, że nie chce przyjąć ode mnie
pieniędzy za sukienkę, idziemy do samochodu. Przyjęłam ją jako prezent na
zbliżające się Święta, inaczej wróciłabym ją oddać. Zbyszek zdziwiony moim
zachowaniem wgapiał się we mnie jak sroka w gnat.
- No co się tak patrzysz?- szturcham go, gdy zapięłam pasy i
czekałam aż ruszymy.
- Wiesz, żadna z moich byłych dziewczyn, ani koleżanek nie
broniła się tak przed prezentami. Po prostu mnie zaskoczyłaś- cmoka mnie w
czoło, a ja kątem oka widzę tylko triumfalne spojrzenie Zuzy aż krzyczące: „a
nie mówiłam”?
***
- Sabina.
- Zuza.
Obserwuję jak dwie moje najukochańsze dziewczyny na świecie
podają sobie ręce. Jedna wątła i blada, druga mocna i zamaszysta. Tak bardzo
pragnę, by przypadły sobie do gustu! Martwiło mnie to nawet bardziej niż
relacja siostry z siatkarzami. Oni to pikuś, a Sabinę nie każdy jest w stanie
polubić, na dodatek znając historię jej związku z Paulem. Który, notabene, nie
odstępował Kocicy na krok. Już w normalnym ubraniu, czyli czarnych rurkach,
luźnej, beżowej koszulce i ciepłym swetrze, siedziała na brzegu szpitalnego łóżka,
czekając na lekarza dyżurnego, mającego przynieść wypis. Była taka krucha,
jeszcze chudsza niż wcześniej. Sama skóra i kości! Trzeba ją szybko…
- Trzeba cię szybko utuczyć- mówi szczerze Zuza, a przecież
ja dokładnie miałam to samo na myśli. No nic, nasza siostrzana telepatia działa
jak należy.
- Już się o to nie martw, codziennie Sabina będzie się stawiać u nas na obiadki- mówi Zbyszek,
obejmując mnie ramieniem. Zdziwiona patrzę na jego poczynania, ale przytulam się
do ciepłego barku.
- Ta, ciekawe, będziesz codziennie gotował swój popisowy
makaron?- chichoczę, dając mu kuksańca w brzuch. Odpowiada szerokim uśmiechem i
potakuje ciemną czupryną.
- Okej, trzymam za słowo!- mówi Zuza, przytulając się do mnie
z drugiej strony- boski Zbychu, będziemy gotować w trójkę na zmianę, zapewniam, że moja tortilla zwali cię z nóg!
- Ej, przepraszam bardzo, ja nie jestem waszą nadworną
maskotką!- fukam spod ciasnych objęć moich ziomków. Ale w gruncie rzeczy cieszę
się, że mam ich wszystkich w jednym miejscu, razem. Choć brakuje mi tu kogoś.
Pewnych niebieskich tęczówek, patrzących na mnie wesoło, z ironią i dziką inteligencją.
Ktoś się dopominał Dzika, ktoś Sabiny, więc są oboje, choć może nie w takiej ilości jakbyście chciały. Znajomość Zuzy ze Zbysiem powoli się rozkręca, zobaczymy co z tego wyjdzie, bo tak naprawdę to ja sama nie mam pojęcia dokąd ta dzika przygoda zmierza. Mój początkowy plan troszkę zboczył z toru, także sama siebie zaskakuję niektórymi wątkami ^^ Jeśli są jakieś błędy, to przepraszam, bo pisałam rozdział przed chwilką i od razu wstawiłam. Jak coś zauważycie to piszcie, Ty też, Milka (w końcu jesteś mistrzem ortografii, nie? ;p)
Uraczyłam Was jedną z moich ukochanych piosenek, mam nadzieję że przypadła do gustu. Ja włączam zaraz kochaną Janis i bujam się przy moim biurku pełnym książek.
Większość zaległości chyba udało mi się nadrobić, jeśli gdzieś jeszcze zalegam, to postaram się wpaść.
Zaczynają się Juwenalia! Yeah, długo na to czekałam, mam nadzieję że się nie zawiodę, no i że pogoda dopisze, bo jak na razie coś pochmurno to widzę -.-
A, i nie mam pojęcia kiedy następny. Nie wcześniej niż w połowie maja, tak myślę. Chyba że znajdę chwilkę wolnego, to naskrobię coś dla Was.
Całusy, S. ;*
nienawiść czwarta, zapraszam jeśli ktoś chętny ;) ---> KLIK
No pierwsza, nie?! :D <3
OdpowiedzUsuńBoski Zbyszek! w sumie znasz moją reakcję, którą zdałam Ci jeszcze wczoraj :p
UsuńNo ale do rzeczy! Moja kochana Saro! Wielbię Cię po prostu i nic, ani nikt tego nie zburzy! Taka przesympatyczna, wesoła z poczuciem humoru, a charakterek też ma! S. coś, jak Ty! :D Kubiakowe telefony mogłabym mieć codziennie, ale że nie jestem w stanie i nie ma wręcz takiej opcji, to lepiej się nie będę dłużej nad tym rozwodzić. ;p Ale smaka na naleśniki mam! Dzięki, możesz mi zrobić!
Ta młoda całkowicie mi się podoba! Ma dobry języczek, a i żart też spoko! A i takie podobieństwo do siostrzyczki wyczuwam, tak samo, jak jakieś ... nie wiem jak to nazwać, ale mam dziwne wrażenie, że ona i Zbysław, wiesz! :D
A no właśnie Bartman! Niezły z ciebie fashionista! Zabieram Cię następnym razem na zakupy! xd Wydaje mi się, że bez tej gadki Zuz, też by kupił Sarci kieckę :D No nie jest Żyd, nie?!
Ale nam .. pfu! Tobie urodziny dobrze wpadły! :D Widzisz, co Ty byś beze mnie zrobiła? "Miszcza ortografii" nie da się zastąpić! :D
Ja szczególnie czekam na ten następny rozdzialik z pewnych, a raczej pewnego względu! I niech mnie każdy hejtuje, że lubię go, ale mam to gdzieś! :D
Także kończę ten mój bezsensowny wywód!
Buziaczki, Twoja Milcia! ;*
Super rozdział! Tylko czemu tak długa kazałaś czekać? Prawie umarłam z tęsknoty :) Jestem bardzo ciekawa, jak daleko posunie się znajomość Zuzy i Zbyszka oraz co wydarzy się na Pitowych urodzinach... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na 16 rozdział: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/
no_princess ;*
Fajnie, że znajdujesz dla nas czas ;)
OdpowiedzUsuńJeju jeju jeju Dziku powraca! :D Wybrał sobie temat do żartów noo... Co poradzić na to, że media co chwilę wybierają sobie kolejne cele? Tym razem padło na Sarę i Alka. Hmm... Dość ciekawe połączenie. Może kolejna znajomość z tego wyniknie? A może te domniemania przerodzą się w coś więcej? Może Sara znajdzie czas na częstsze wizyty w łódzkich okolicach?
Nie mogę się doczekać tych urodzin Piotrka, szykuje się impreza roku :)
Dobrze, że Zuza polubiła Sabinę (tak myślę przynajmniej), potrzeba Jej teraz wsparcia ze strony bliskich, musi szybko nabrać sił!
Młodsza Markiewicz i Bartman? Czemu nie? Starsza Markiewicz i Bartman? Nieee... Sara i Zbyszek się przyjaźnią, niech tak zostanie. Ona czuje, że potrzebuje Miśka. Sama to przyznała. Więc ja cały czas trzymam kciuki za ich rychły związek ;)
Pozdrawiam ;*
K.
A jak napiszę, że jestem totalnie zakochana w Twoim opowiadaniu to mnie nie wyśmiejesz, prawda? Po powrocie na ojczystą ziemię, taki cudowny rozdział - jestem na tak!
OdpowiedzUsuńTo ja tu ambitny plan odchudzania, razem z Naranją , a Ty nam serwujesz wpis o cudownych naleśnikach z dżemem. Ech. Sabina wraca do domu i to mi się podoba. Teraz tylko załatwić wszystko związane z rozwodem Lotmana i wszyscy będą zadowoleni, no na pewno ja!:)
Kurde no! Jak to się wszystko super układa, Zbyszek polubił się z Zuzą, siostry nareszcie razem, tylko Dzika brak. Znaczy jest, ale niech się zmaterializuje w Rzeszowie, przy boku naszej pięknej maserki:D I wtedy już naprawdę wszystko będzie tak, jak być powinno:)
Kochana juwenalia...Kiedyś to się chodziło, a teraz? Praca, praca, paca. Czasami nie lubię być dorosła.
Jeśli chodzi o zaległości, to nowy rozdział u mnie, czy coś...Jak dasz radę, to będę PRZEszczęśliwa. I bejbe - twitter? Maz, posiadasz, ćwierkasz? :)
ściskam mocno! :*
In my head!
Domniemany romans z Aleksem? A to dobre! To teraz Sara będzie na językach całej siatkarskiej Polski. A Dzik nie ma litości! Nie dość, że budzi ją z samego rana( tak dla mnie południe do rano) to jeszcze się z niej nabija! Zdecydowanie nie zasługuje na zaproszenie ślubne!
OdpowiedzUsuńZbysiu! Jakie Ty w tym opowiadaniu masz dobre serce! Aż czasem sobie myślę, że dzięki Twojej historii mogłaby wrócić moja sympatia do niego, ale niestety chwilę później miga mi przed oczami reklama piweczka i już szyderczy uśmiech wkrada mi się na twarz. Jednak w tym opowiadaniu go bardzo lubię, bo jest taki normalny, fajny facet! Widzę, że z Zuzą zaczynają nadawać na tych samych falach. Młoda nie szczędzi sobie języka dogadując mu. Zabiła mu gwoździa tam w sklepie z tymi złotymi kartami i biedny nie miał wyjścia, musiał płacić! Swoją drogą jaki z niego stylista! Lepszy niż Tomasz Jacyków! Może teraz dostanie angaż w nowym sezonie TapMadl? Myślę, że nie odmówiłby! ;) Urodziny Pita się zbliżają! Mam nadzieję, że zrelacjonujesz nam imprezkę!
Fajnie, że Sabina wychodzi ze szpitala i że czuje się o wiele lepiej. Mam nadzieję, że szybko dotrą do tego kogoś kto ją potrącił. Właśnie nawiedziła mnie nowa teoria, ale chyba jest głupia więc nie będę się dzielić ;) Paul na szczęście nie odstępuje jej na krok i mam nadzieję, że w końcu załatwi wszystko z Jasmine.
Ha! Czyżby te brakujące tęczówki należały do Dzika? :) Uwielbiam to mówić: a nie mówiłam?! Pewnie nie pamiętasz, ale gdzieś tam na początku opowiadanie, kiedy pierwszy raz Sara miała się spotkać z siatkarzami z Jastrzębia pisałam, że może się spiknie z Michałem, bo inny klub, wiec regulamin nie obowiązuje. A Ty mi odpisałaś, że po co, skoro jest tylu w Rzeszowie! I co?! Kłamałaś czy Twoja koncepcja aż tak się zmieniła? ;) Swoją drogą nie dziwię Ci się, że pierwotne pomysły się zmieniają i sama nie wiesz co będzie dalej, bo ja tak mam zawsze. Obmyślę sobie jakąś historię, ale jeszcze żadna nie skończyła się tak, jak miała się skończyć. Teraz też tak będzie, bo jeszcze nie wymyśliłam zakończenia.
Ah! Juwenalia! Już od środy miasto opanowują studenci! Niestety doszły mnie słuchy, że w piątek ma być zajebiście zimno i ma padać deszcz. Mam to gdzieś! Rok temu odpuściłam koncert Grubsona wiec w tym roku cisnę tam w kaloszach! I na Ras Lutę! Chcę już przyszły weekend! JUŻ! :)
Poza tym co się dziwić, że robi się zimno! Środek sezonu, więc WINTER IS COMING! ;D
Pozdrawiam, Em. ;* ps. Keep calm and love Jon Snow! :)
I już rozbroiłaś mnie na pozór ‘głupim’ opisem odebrania telefonu :D
OdpowiedzUsuńDziku! Brakowało mi ciebie! Ale dlaczego budzisz Sarenkę? Aha, w końcu południu już okej, tez straciłam rachubę.
To nasza fizjo nowa panną Aleksa A.? Dzięki, że elementy Skrzatów tutaj wprowadzasz ;* Staram sobie wyobrazić ją w tych butach –Emo i sukience… pełen uśmiech ciśnie mi się na twarzy :)
Ale nie strasz tak Miśka! To on ci chce naleśniczki przyrządzać a ty co?!
A te ‘he He he’ zaczerpnięte od wieszcza narodowego?;> Czyli złotoustego skoczka Piotrka Ż.?;> :D
Boski Zbych? Hahahaha S. co Ty bierzesz? :D Zaczynam coraz bardziej lubić Zuzę. Charakterek to ona ma, ale cóż się dziwić? Jeśli odziedziczyła go po starszej siostrze :D
Jaka rodzinna atmosfera się zrobiła, wspólne śniadanka, obiadki, gotowanie :D Taa Zbysław w kuchni?;> Jakoś moja wyobraźnia mimo wielkiego zasięgu tego nie dostrzega :P
Aaa i Zbyś panna? Ha ha ha! No lubi chłopak zakupy :P Zuza dobitnie mu podsunęła myśl zapłacenia za sukienkę, która ostatecznie okazała się prezentem. Ale no Bartman! Chyba stać cię kupić ciuszek? Jeszcze w tak szczytnym celu! Twój przyjaciel na pewno będzie zadowolony z efektu końcowego, jak zobaczy pannę M. w owej sukni :D
Już się cieszę, że dzikowy Michał pojawi się na urodzinach Piotrka! :)
Nasza biedna, poturbowana Sabina wreszcie wychodzi ze szpitala! Paul a co z twoim rozwodem? Cieszę się, że spędzasz każdą wolną chwilę z ukochaną ale czy wypadałoby jakoś to znormalizować prawnie. I nakarmcie Sabinę! Bo jak będzie gdzieś szła to będzie musiała kamienie do torebki wkładać, żeby wiatr jej nie porwał! :D (dobra, gadam głupio już xd)
Kończę moje wywody. Piosenka jak najbardziej trafiona! :D To nic, że miałam zarzucić tytułem, suma summarum Ty mi posłałaś :D
Również czekam na to co się wydarzy między Zuzą a Zbysławem ale bardziej interesuje mnie wątek Sara – Michał :P
Przepraszam za to coś wyżej, ale ja miałam godzinę temu iść spać :D
Ściskam Cię mocno ;*
Dzięki za Skrzaty, to moja ulubiona drużyna;) Niech Zibi weźmie się porządnie za te swatanie;D pozdrawiam i zapraszam do siebie;)
OdpowiedzUsuńLizak;*
Tak sobie to opowiadanie czytam i czytam i stwierdzam, że ona mi zdecydowanie bardziej pasuje do Zbyszka niż do Dzika..
OdpowiedzUsuńPiosenki to słucham non stop odkąd usłyszałam ją na Twoim blogu, jest zajebista ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Zbysława w tym opowiadaniu! Jest taaaaki rozkoszny. No i niech w końcu porządnie weźmie się za swatanie, bo inaczej Sara będzie cierpiała na bezsenność z powodu Michała ;p Tzn. wiesz, mi to nie przeszkadza, ale po co tak drastycznie, telefonem?! Dobra, bo mnie ponosi xd
Coś czuję, że te obiadki mogą zbliżyć do siebie Zbysia i Zuzę, ale ja różne rzeczy czuję, niekoniecznie dobre ;p
Rozdział jak zawsze znakomity, czekam na następny ;*
Buziaki ;*
Zakręcona ;)
Zapraszam do siebie ;)
http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
Nadchodzi Wielki Powrót Dzika? :D Ja jestem na tak!
OdpowiedzUsuńPopieram rękami i nogami Zbysia-swatkę. Sara też popiera, tylko jak na razie o tym nie wie. Czekam na rozwinięcie akcji z Michasiem. :)
Pozdrawiam!
Kurcze no przeczytałam rozdział na komórce, nie skomentowałam i teraz pół myśli mi uciekło, ale cóż próbuje to zebrać jakoś w całość ;)
OdpowiedzUsuńDziku to nie ma naprawdę kiedy dzwonić tylko wtedy kiedy Sara próbuje odespać noc. Jednak z drugiej strony dzwoni do niej jakby nie patrzeć w ważnej sprawie :D Dzięki pokazowi okazało się, że pani fizjoterapeutka Resovii ma romans z serbskim atakującym Skry - Alkiem ;) Dziennikarze to zawsze rozdmuchują plotki więc nie wiadomo czy z tego się nie zrobi mała afera ;) Michał pewnie dzwonił żeby zbadać teren :P Jednak to nie zmienia, że jakby mnie ktoś tak obudził to bym zabiła :D Chociaż ja bym nawet nie odebrała telefonu tylko pozwoliła mu dzwonić, aż w końcu by ktoś zrezygnował :D
Zuza i Zbyszek widać, że nadają na podobnych falach a z Bartmana był by całkiem niezły stylista :D Zakupy z Zibim to całkiem ciekawa perspektywa jeszcze jakby był sponsorem moich zakupowych szaleństw :D W dodatku namówił Sarę na sukienkę w której będzie się podobać Kubiakowi ;) Oj coś on tam kombinuje i tak mi się coś wydaje, że jego plan szykowany jest na urodziny Pita ;)
Miło, że Sabina wychodzi ze szpitala ;) Z takimi przyjaciółmi i takim chłopakiem jak Paul szybko dojdzie do pełni sił :)
Pozdrawiam :)
No to teraz ja :) Bardzo dobry rozdział. Brakuje mi Dzika takiego realnego znaczy jakiegoś ich spotkania czy coś. Mam nadzieję ,że coś się wydarzy na tych Pitusiowych urodzinach. Widzę ,że Zuzka to "swojska babeczka". I ciągła beka z Bartmana to też jest dobra sprawa. Sukienka niby dla niej niby dla Kubiaka też jest dobra sprawa. Kamień z serca ,bo Sabinka wyszła ze szpitala ,to Paul zadowolony i wszyscy zadowoleni. Zapraszam na niezwykleinteresujacahistoria.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie
Super rozdział!
OdpowiedzUsuńZuza naśmiewa się z Zibiego.. hmm.. ciekawie :D
Dziku i "he he", ciekawe jak by to w realu brzmiało ;)
Urodziny Pita.. Może coś się na nich między Sarą i Dzikiem zdarzy.. :P
Pozdrawiam i zapraszam do mnie na siódemkę http://tojasiatkowkatwojamilosc.blogspot.com/ i na dwójeczkę http://wezmiloscwreceiprzebij.blogspot.com/ :*
Czekam z niecierpliwościa na następny epizod
Zuza to świetna dziewczyna. Czyżby miała uleczyć zranione serducho Zbyszka? ;)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, wiedziałam, że Aleks i Sara zostaną już przez media połączeni. Grunt to poczucie humoru,a ani jej ani Miśkowi go nie brakuje.
Napisałabym coś bardziej sensownego, ale czasu brak, a poza tym z telefonu pisze się beznadziejnie. ;)
ekstra rozdział:) Dziku zazdrosny czy mi się wydaje? niby tu dzwoni i się smieje ale tak jakby nie do końca;) Zbyszek Zbyszek czuje ze cos będzie z niego i Zuzy;) buziaki:***
OdpowiedzUsuńWięcej Miśka, więcej Miśka, poproszę :3
OdpowiedzUsuńZbyszek znawca mody - to też mi się podoba. Fajnie, że Sara zaznała spokoju ze Zbyszkiem i z Zuzą, a do tego Sara już prawie w pełni zdrowa - jedynie to, że jest chuda jak patyk i mizerna ^^ Ale to da się naprawić.
Misiu, Misiu... Ten jej poranek rozłożył mnie na łopatki, był epicki :3
Także pozdrawiam i czekam na kolejny :* (skoro tego się doczekałam, to doczekam kolejnego) A jak Ci się strasznie nabiła liczba wyświetleń, to wiedz, że ja jestem winowajczynią. Ba, zaglądało się po parę razy dziennie ;]
A przy okazji, zapraszam: http://grasz-wygrywasz.blogspot.com/
Zapraszam na nowy rozdział;)
OdpowiedzUsuńnoo fajnie, fajnie. Zbyszek będzie świrował do Zuzy albo Zuza do niego? :P
OdpowiedzUsuńdobra rozmowa z miśkiem przez telefon! :D
i już nie mogę doczekać się imprezy urodzinowej Pita, może tam się coś wydarzy? ;)
Buziaki! :*
Zapraszam na nowy rozdział do mnie ;) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
UsuńKocham to opowiadanie *,*
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do mnie:
http://one-event-could-change-everything.blogspot.com/
Dawno mnie tu nie było, ale mogę teraz grzecznie zameldować, że wszystkie zaległości zostały nadrobione :)
OdpowiedzUsuńI cóż jak mogę powiedzieć? Uwielbiam Twój styl pisania, i każdy rozdział jest świetny ;)
Lubię Zuzkę. Jest podobna do swojej siostry, obie wygadane, inteligentne. Zbyszek nie może narzekać na swoje współlokatorki ;) Tym bardziej, że nic nie stoi na przeszkodzie , żeby pomiędzy nim a Zuzką zaiskrzyło. W końcu mają te same zainteresowania ;)
Biedny Misiek, będzie żył w nieświadomości. Ciekawe jak długo Sara będzie się z nim droczyć. Myślę, że podczas przyjęcia urodzinowego wszystko się wyjaśni. Po cichu na to liczę, bo nie chcę aby przypadkiem Kubiak zaprzestał bajerowania Sary :D Cieszę się też, że Sabina wychodzi ze szpitala. Trzymam kciuki za je pełny powrót do zdrowia. Jest szczęściarą, że ma wokół siebie taką grupkę przyjaciół, którzy nie tylko ją utuczą, ale dodadzą też siły i wsparcia :D
Pozdrawiam!
Huh, dawno mnie nie było ale stopniowo nadrabiam wszystko, o to możesz być spokojna. Co ja mam napisać? Jak zwykle genialnie. Zuzka jak najbardziej mogłaby zacząć kręcić ze Zbyszkiem, nie miałabym nic przeciwko. Uwielbiam Miśka, genialny facet jest moim mistrzem w tym opowiadaniu bez dwóch zdań. Koniecznie musi występować! Jego teksty rozwalają mnie na łopatki. Czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńDawno mnie tu nie było, ale obiecuje, że nadrobię :)
OdpowiedzUsuńNa razie zapraszam do mnie
http://sport-to-zdrowie-ale-nie-zawodowy.blogspot.com/
Nowa część :)
Dziewczyno twoje opowiadanie jest fenomenalne, z niecierpliwością czekam na każdy kolejny rozdział :) Ten jest świetny i serio tak się jarałam jak go czytałam :D
OdpowiedzUsuńJednak brakuje jej Miśka, to dobry znak :)
Jestem szczerze zachwycona i czekam na następny :>
jak zwykle plotki o miłościach siatkarzy;p oj Misiek nagrabił sobie u Sary taką pobudką;) wyobrażam sobie Jego minę jak odłożyła słuchawkę:D widać, że Zuzia odnajdzie się w świecie siostry, jak nic są do siebie podobne:)) dobrze, że z Sabiną już lepiej teraz tylko czekać aż złapią sprawcę wypadku...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Dobra, Misiek, musiałeś Sarę jeszcze bardziej zdołować, choć z jej strony wcale na to nie wyglądało, takimi zdjęciami? Bójcie się Boga, marne dziennikarzyny, bo po prostu cycki na temat waszych wywodów i fotografii opadają. Zrobiliby ze swoich domysłów o wiele lepszy melodramat niż ci twórcy z Meksyku czy Brazylii. :D Tak poza tym, czyżby nasza pani fizjoterapeutka zaczęła coś czuć do Miśka? W końcu nie o każdym facecie myśli się w każdej wolnej chwili i pragnie jego obecności. :))
OdpowiedzUsuńZbysiu, mam ci zacząć współczuć czy jak? Bo póki co Zuza raczej ci dogryza niż ulega. A tak właściwie, to taki Bartman przydałby mi się na zakupy, bo nie dość, że cholernie tego czegoś nie lubię, to i nie potrafię się na coś zdecydować. Z niego taka wyrocznia mody, że na pewno znalazłby coś odpowiedniego. :P Nie no, tak bardziej poważnie - może i trochę się docierają z Zuzką, no ale od czegoś trzeba zacząć, nie? Ja im tak kibicuję, najważniejsze, żeby oboje byli szczęśliwy. No, może taki bonusik - Zbysiu, jak tak szastasz kasą w ramach prezentów, to może zafundowałbyś mi samochodzik, coś w tym stylu? :D
Nic mi nie mów o studiach, bo mi aż coś w dupie strzyka. Jeszcze tylko trochę, przeżyjemy! :)
Buziaki. : ***
A, właśnie - boski Zbyś moim guru! ♥
UsuńOd czego zaczac.... Może od "związku" Sary i Aleksa? Gazety oczywiście maja własną wersję, no i jak widać cierpią na tym sportowcy. Ale Dziku sobie z niej żarty zrobil! I jeszcze zaproszenia na WŁASNY ślub nie dostanie... A Zibiego i Zuze ciągnie do siebie! Ewidentnie.
OdpowiedzUsuńZapraszam też do mnie na rozdział 7 na http://dziewiec-trzynastek.blogspot.com/?m=1
Zbysławie zaskakujesz mnie coraz bardziej :) Też jestem niezmiernie ciekawa jak się rozwinie jego znajomość z Zuzą. Mam nadzieję, że będzie się toczyła po dobrych torach. Dobrze, że Sabina wyszła ze szpitala, teraz będzie miała zapewnioną domową opiekę swoich przyjaciół i szybko wróci do pełni sił. Paul także odzyska radość życia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPierwsze co nasuwa mi się na myśl to - WIĘCEJ DZIKA! :) Aww, uwielbiam jego i Sarę razem! Ale teraz od początku. Zuza jest mega podobna do Sary! Dosłownie czuję ich podobne temperamenty i to wszystko. I tak samo fajnie dogaduje się ze Zbysławem, z czego bardzo się cieszę, bo ten nie ma czasu myśleć o Aśce. Może coś z tego będzie? Nie lubię tak spekulować za wcześnie, ale w tym wypadku nie mogłam się powstrzymać :) Chociaż oczywiście nie wiadomo czy Sara byłaby przychylna czemuś takiemu :D
OdpowiedzUsuńZbyszek jak zwykle nieziemski. Uwielbiam go w Twojej historii, jest jedyny i niepowtarzalny! Fashionista Zbyszek - umarłam ze śmiechu, czytając to :p
Sabina wyszła ze szpitala, więc liczę też na jakieś epizody z Paulem :>
Buziaki!:*
http://nad-przepasciaa.blogspot.com/
Tak! Nadrobiłam! Nareszcie! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, no nic dodać nic ująć.
Zibi - no uwielbiam go tutaj i liczę na jakieś tam gorętsze relacje jego z Zuzą :D
Misiek - jego nigdy nie jest wystarczająco, więc poproszę jeszcze więcej! :P
Cieszę się, że z Sabiną jest już wszystko ok i spokojnie wychodzi ze szpitala :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny!
Po za tym zapraszam na X - http://niepojete-szczescie.blogspot.com/ :))
UsuńMimo iż rzadko coś dodajes ,ale jak już coś dodasz to jest GENIALNE! Warto tyle czekać ;) Uwielbiam ich słowne przepychanki z Dzikiem, w ogóle ich obydwoje. Widać nie tylko mi brakuje Michała w opowiadaniu, a także naszej Sarze c: Fajnie ,że Sabina już wyszła i miejmy nadzieję ,że wszystko będzie już tylko dobrze. Widać ,że złapały z Zuzią wspólny język i dobrze. Ciekawa jestem co też takiego wyniknie z mieszkania Markiewiczównych z szanownym panem Bartmanem bo już jest ciekawie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Tak się zastanawiam czy między Zuzą a Zbysiem może zajdzie coś więcej? Wydaje mi się, że oboje na to zasługują. Tylko inna sprawa, że Sara mogłaby się wtedy czuć jak piąte koło u wozu mieszkając z nimi :D
OdpowiedzUsuńChociaż nie, ona zawsze może zamieszkać z Dzikiem, rozwiązanie idealne, jeszcze niech Kubi się przeniesie do Rzeszowa i już w ogóle cud malina :P
Ciesze się, że z Sabiną już lepiej, mam nadzieje, że to koniec przykrych zdarzeń w jej życiu :)
A no i "związek" Alka i Sary, kocham jak gazety wszystko przeobrażają i przekręcają, a potem wychodzą z tego takie zabawne sytuacje ;)
Zapraszam do mnie na 18 rozdział na
http://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/ i pierwszy rozdział na nowym blogu http://i-want-to-hold-your-hand.blogspot.com/ mam nadzieje, że ci się spodoba :)
Zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://zatracona-w-twoich-oczach.blogspot.com/
Świetny jak zwykle . Mam taką cichą nadzieję, że Sara i Michał będą razem. Kiedy będzie następny.? ;)
OdpowiedzUsuńDzień dobry, znalazłam linka i co ?
OdpowiedzUsuńBądź z siebie dumna, przeczytałam wszystko jednym tchem! Kocham opowiadania, a siatkarskie w szczególności.
Cholernie podobają mi się Twoi bohaterowie, no i siatkarze, jeśli chodzi o moje preferencje, to dziesiąteczka, bo Bartman, Kubiak, Aleks i reszta szalonej zgrai ;)
I tak mocno trzymam kciuki za Sarę i Dzika, że nawet sobie nie wyobrażasz. A Zibi - brat/przyjaciel to jest apogeum ideału, serio serio :)
Czekam na kolejne, może jeszcze raz przeczytam sobie od nowa, bo odrobina szaleństwa nigdy nie zaszkodzi ;>
Trzymam kciuki za wenę :)
Do zobaczenia!
Ach, no i zapraszam do mnie, inny blog, ale czasami można odskoczyć od tych z opowiadaniami :P
be-living-in-cloud-cuckoo-land.blogspot.com
Bardzo lubię Twoje opowiadanie. Czytam je zawsze, ale nie komentuję. Nie komentuję z bardzo prostych powodów - albo nie czytam na komputerze, albo czuję, że mój komentarz nic nowego nie wniesie. Nie mogę się pochwalić komentarzem długości kartki A5 na przykład i głupio mi tak przy wszystkich wpisach innych. Wiesz, że jesteś w pisaniu bardzo dobra i mam nadzieję, że rozwiniesz jak najszybciej obie historie.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam buziaki i już nie zapraszam na mojego bloga, bo wiem, że i tak go nie czytasz :-)
Telefon Kubiaka i "donos" o plotkach na portalach - niezły poranek :))) Oj Bartman, Bartman :) Te jego aluzje, uwagi u teksty :D Podoba mi się to, chce dobrze, ale swatka z niego jakaś marna :P hehe
OdpowiedzUsuńDługo mnie to nie było, za co z całego serducha przepraaaszam.
OdpowiedzUsuńCo do juwenaliów - pewnie nieświadomie minęłyśmy się gdzieś na miasteczku studenckim :D udały się? :) ja nie narzekam, na żadnym koncercie w prawdzie nie byłam, ale co się wybawiłam ze znajomymi, to moje! :)
Wróćmy może do bloga, prywatę zostawię na potem. :)
Brakowało mi Twojego opowiadania, naprawdę. Nie piszę tego, zeby się jakoś podlizać, czy przymilić, ale... postacie przez Ciebie kreowane są takie...ludzkie :D
Kocham Twojego uroczego Zbysia, który co prawda na początku trochę mnie irytował, tymi swoimi ekscesami z Sarką, lecz z czasem przybrał twarz takiego prawdziwego dobrego przyjaciela. To się ceni. Rzadko kiedy spotykamy się z takim Zbysiem nie-amantem, który nie zalicza wszystkich po kolei :D
Ale do sedna. Złapał dobry kontakt z siostrą Sarki i być może coś się z tego rozwinie ;> na razie jest taki mały dystansik, ale wspólne mieszkanie na pewno pozwoli im złapać lepszy kontakt ;>
Równie mocno kocham twojego Miśka :D!
Wyobraziłam sobie, jak chichrał się do telefonu, choć czuję, że w głębi serca troszeczkę był zazdrosny o Sarę. Nie wierzę, kurde, że nie :D!
Co do planów Zbysława - jestem za nim całym sercem i gdybym tylko mogła, wskoczyłabym do ich świata i pomogła mu zeswatać Miska i Sarę :D Przecież oni idealnie do siebie pasują, o mamo! Już się przekomarzają jak stare, dobre małżeństwo, co może być potem :D?!
R-A-J ! :D
W końcu Sabinka kończy tę szpitalną męczarnie, może spokojnie opuścić te obskurne korytarze i wrócić do świata żywych. Zakładam, że podobnie jak w przypadku Zibiego - razem z Zuzką przypadną sobie do gustu. Przynajmniej trzymam za to kciuki. Tworzyliby taką zgraną paczkę, że aż żal kreować innych scenariuszy! :)
Na sam koniec, już tak poza blogowo (prywata, prywata, prywata!): słyszałam, że widzimy się w Łodzi ;) haha, Moja Droga Krakusko, razem z In My Head nie możemy się doczekać i mam nadzieję, że przystaniesz na naszą propozycję :)!
Ściskam ;*
naranja-vb.blogspot.com
No! Sabcia nareszcie może opuścić mury szpitala i w spokoju wegetować przy boku Paula, który rzucił wszystko, by przy niej dzielnie i wytrwale trwać. :) Chwali się, oj chwali.
OdpowiedzUsuńZbyś <3cholera, za kazdym razem piszę na jego temat to samo, ale tak wspaniale, tak uroczo i słodko go kreujesz, że po prostu nie da się! Nie dość, że gotuje, to jeszcze lubi chodzić na zakupy! Chłop marzenie!*.*
Dla Kubiaka,może i były śmieszne te najnowsze 'bełchatowskie' nowinki, zdjęcia, nagłówki, ale już dla samej Sarci - niekoniecznie.
Poza tym, zauważyłam, że Zbychu i Zuzz się ze sobą droczą! coś z tego będzie?:)