środa, 10 kwietnia 2013

Rozdział XIII- czyli zupełnie (nie)pechowy dzień


- Zibi, tu bucu, pospiesz się!- wrzeszczę i walę pięściami w drzwi łazienki. Siedzi tam już pół godziny, a ja w ogóle nie jestem gotowa, do tego przypaliłam owsiankę (pierwszy raz w życiu), rozlałam herbatę i pogubiłam części roboczej garderoby. Czyli poranek jak u Hitchcock’a. W końcu słyszę upragniony dźwięk odsuwanego zamka i pachnący oszałamiającą ilością wody kolońskiej Bartman, wychodzi z zaparowanej łazienki.
- Dłużej się nie dało, księżniczko?- pytam z sarkazmem, wchodząc do sauny godnej najlepszego Spa w Rzeszowie.
- No muszę się jakoś przyszykować, nie?- poprawia jeszcze mokre włosy i mruga gęsto rzęsami- w końcu czeka nas poważna rozmowa. Ty też się ogarnij, bo na razie wyglądasz jak siedem, nie! Co ja mówię, jak sto nieszczęść!- kiwa na mnie głową.
- No dzięki- mruczę i zamykam mu drzwi przed nosem.
- Do usług, Saruś!- krzyczy zza drewnianej framugi i kieruje się w stronę lodówki- och, a cóż to za spustoszenia w mojej pięknej kuchni!- słyszę jeszcze jego trwożne okrzyki, po czym zdecydowanie puszczam wodę. Niech sobie radzi, piękniś jeden!
W biegu udaje mi się wyrwać jedną kanapkę z bartmanowej łapy, zanim zniknęła w otchłani wielkiej paszczy, i w szaleńczym tempie zbiegamy po schodach. Zibi rusza z piskiem opon, i pędzi 140/h po krętych uliczkach. Dopiero teraz czuję pierwsze objawy stresu. Charakterystyczne mrowienie w dole brzucha, który niemal zaciska się w pętlę. W głowie czarna dziura, w oczach strach, język tworzy wielką gulę w gardle. Przełykam nerwowo ślinę, odchylam głowę na oparcie i oddycham głęboko.
- Co, stresik?- bada Bartman, rzucając szybkie spojrzenie na moją spiętą twarz.
- No, żebyś wiedział- mruczę- będziesz cały czas ze mną, prawda?- mój błagalny wzrok chyba przestraszył go bardziej niż słowa.
- Ej, mała, będzie dobrze!- łagodzi, poklepując mnie po ręce.
- Już mówiłam co myślę o tym zwrocie- syczę wściekła.
- Dla twojej wiadomości, tam na dole wcale nie jest tak marnie, jak myślisz- mruga do mnie.
- Wszyscy tak twierdzicie- mówię z przekąsem- ale nie wnikam, oszczędź szczegółów. Po prostu nie mów tak do mnie, wiesz że tego nie lubię.

Jesteśmy na hali, i szukamy wzrokiem Kowala. Widząc nasze poważne miny, wysyła chłopaków na siłownię, a nas zaprasza gestem na trybuny. Siadamy na krzesełkach, nerwowo postukuję nogą o podłogę. Zibi podenerwowany wbija paznokcie w przedramię.
- Jesteście razem- stwierdza Andrzej, badawczo nam się przyglądając. Wybuchamy wesołym śmiechem, patrząc to na siebie, to na Kowala i jeszcze bardziej potęgując chichot. On nic nierozumiejącym spojrzeniem wodzi od jednego, do drugiego, aż w końcu sam się zaczyna śmiać. W pewnym momencie tak jak szybko zaczęliśmy, tak szybko urywamy. Zbawienne działanie śmiechu sprawdza się i tym razem. Jestem już pewna, że chcę mieć to za sobą.
- Przespałam się z Kosokiem- mówię mocnym głosem i widzę, jak Kowal tężeje na twarzy- byłam pijana, nie wiedziałam co robię. Wykorzystał to, ale ja też specjalnie się nie broniłam. Przykro mi bardzo, że zawiodłam pana zaufanie. Jeśli to ma oznaczać koniec naszej współpracy, bez szemrania spakuję się i wyjadę- kończę, nie chcąc przedłużać idiotycznego monologu.
- Cóż- zaczyna grobowo Kowal- tego się nie spodziewałem. Sądziłem, że prędzej zejdziecie się z Zibim- przyznaje, a ja wstrzymuję oddech- także można powiedzieć, szczęście w nieszczęściu- kwituje z uśmiechem.
- Jak to? Nie wyrzuci mnie pan?- pytam zaskoczona, gęsto mrugając.
- Za co? Że Grzesiek cię wykorzystał? To jego powinienem wyrzucić, jeśli już- poklepuje mnie pokrzepiająco po lekko drżącej ręce.
- Nie, nie. Proszę tego nie robić- wstawiam się za środkowym- już sobie z nim to wyjaśniłam. Ale co do Zbyszka, to pojawił się kolejny problem- rzucam Bartmanowi znaczące spojrzenie, ponaglając go.
- Tak- wtrąca- Sara mieszka teraz ze mną- rzuca wesoło, patrząc spokojnie na trenera, którego twarz nagle zaczyna pąsowieć- nie, nie, nie! To nie tak! Muszę ją chronić, nie mogła dłużej zostać u siebie w mieszkaniu- tłumaczy gorąco, przewidując nadchodzący wybuch z krtani Kowala.
- Nie rozumiem. Jak to chronić- podrapał się po brodzie, zdezorientowany wodząc po nas wzrokiem.
- Pojawił się mój były. W dość nieprzyjemnych okolicznościach- tłumaczę spokojnie- przez przypadek usłyszał moją rozmowę z Grzegorzem, i zaczął mnie szantażować że tu przyjdzie i wszystko powie panu i zarządowi. Poszarpaliśmy się trochę, ale udało nam się go spławić wspólnymi siłami. Wczoraj Zbyszek widział go znowu pod moim blokiem. Wiem, może dramatyzuję, ale boję się sama spać w mieszkaniu, gdy moje okna obserwuje natrętny, grożący mi człowiek- kończę roztrzęsionym głosem, emocje po raz kolejny biorą nade mną górę.
- Sara, dziecko, trzeba było tak od razu!- załamuje ręce trener- przecież ja bym ci jakąś ochronę wynajął, moglibyśmy sprawdzić tego gościa, cokolwiek!- zaciąga zaniepokojonym głosem.
- Nie trzeba, naprawdę. Wystarczy mi Bartman- poklepuję przyjaciela po łopatce, a ten szczerzy się w uśmiechu.
- Dobra. Zostajesz u Zbyszka, ale jakby cokolwiek się działo, zgłaszasz sprawę na policję i się nie certolisz! A ja postaram się ze swoich źródeł sprawdzić tego typka. Napisz mi tu imię i nazwisko- podaje kartkę i długopis, a ja skwapliwie zapisuję wszelkie namiary jakie znam na Pawła.
- Cieszę się, że mogę na pana liczyć, trenerze- uśmiecham się z wdzięcznością do niego, czując falę jeszcze większej sympatii, niż przed tą rozmową.
- To ja się cieszę, że mi wszystko opowiedzieliście. Nie każdy by się na to zdobył, gratuluję odwagi!- wstaje i udaje się w stronę siłowni- oczywiście jak tylko pojawi się jakiś problem, masz do mnie natychmiast dzwonić! Postaram się pomóc jak tylko umiem- kończy zatroskanym głosem- A ty co, Bartman?- zwraca się do atakującego- do szatni, ale już! Za 5 minut widzę cię na siłowni!- grozi mu palcem i wychodzi z hali.
- Widzisz, było się tak martwić?- Zibi przygarnia mnie ramieniem, a ja opieram głowę na jego barku.
- Skąd mogłam wiedzieć, że tak pozytywnie zareaguje?- śmieję się, szczęśliwa z takiego obrotu spraw- no, a teraz leć się przebrać, bo dziś już przekroczyliśmy granicę wytrzymałości Andrzeja Kowala!- poganiam go i patrzę, jak znika w korytarzu. Siedzę chwilę w ciszy, ukontentowana bezbolesnym załatwieniem sprawy. W końcu zbieram się, otrzepuję dres, i udaję do pracy, którą w tym momencie kocham ponad wszystko!

***
Siedzę zdenerwowany przy jej łóżku, widok funkcjonariuszy napawa mnie nieuzasadnionym strachem. Wiem, że są tu w dobrej wierze, ale jakoś im nie ufam. Dlaczego muszą męczyć moją Sabinkę teraz, kiedy ledwo co się wybudziła?
- Witam, zadamy pani kilka ważnych pytań, postaramy się zbyt nie męczyć- uśmiecha się starszy jegomość o dość znacznej łysinie, który dowodzi tą zgrają. Robi miłe wrażenie, tworzy wokół siebie aurę pewności i bezpieczeństwa.
- Chciałbym zostać, jeśli to możliwe- mówię, trzymając ukochaną za rękę.
- Normalnie nie ma takiej opcji, ale tutaj nie jesteśmy u siebie, także przymknę oko na pana obecność- mruga porozumiewawczo. Już go lubię!
-Zacznijmy- ponagla Sabina, chcąc mieć to jak najszybciej za sobą.
-Dobrze, czyli ustalmy najpierw bieg wydarzeń- komisarz wyciąga notes i zaczyna zamaszystym pismem kreślić tabelki i nagłówki- wracała pani od koleżanek…
- Tak. To było jakoś późno, bardzo się zasiedziałyśmy.
- Mniej więcej?
- Druga, trzecia?- rzuca Kocica, próbując przypomnieć sobie jakieś szczegóły- w RFM leciały w międzyczasie fakty, także obstawiam że wyszłam chwilę po drugiej. Zbliżałam się do pasów, z daleka tylko jechał duży Opel Astra.
- Skąd ta pewność co do marki?- komisarz unosi brwi z powątpiewaniem.
- Znam się na samochodach, moja przyjaciółka i Paul podszkolili mnie w tej dziedzinie- uśmiecha się uprzejmie, nie dając kolejnego pretekstu do pytania.
- Dobrze… Czyli był w dużej odległości. Mógł panią widzieć? Zdążyłby wyhamować?
- Po pierwsze, ja zdążyłabym spokojnie przejść, gdyby jechał z taką prędkością jak wtedy, nie musiałby nawet zwolnić. Po drugie, widział mnie na sto procent, bo droga i chodnik były dobrze oświetlone. Ale on widząc, że wchodzę na pasy, przyspieszył i jechał z ogromną prędkością prosto na mnie.
- On? Jest pani pewna że to nie była kobieta?
- Nie. Niezaprzeczalnie mężczyzna. Widziałam przednią szybę wyraźnie, szczególnie gdy wylądowałam na masce- mówi z ironią.
- Dobrze, byłaby pani w stanie go zidentyfikować? Albo inaczej. Stworzymy portret pamięciowy- machnął ręką na jednego z gości- to nasz grafik, on spróbuje z panią popracować. Proszę się skupić, dać sobie chwilę i porządnie zastanowić nad każdym szczegółem.

Po ciężkiej przeprawie ze sprzętem, rozmytymi wspomnieniami i frustracją Sabiny, w końcu powstał satysfakcjonujący egzemplarz. Komisarz z uznaniem popatrzył na dzieło grafika i pogratulował Kocicy pamięci.
- Postaramy się go jak najszybciej zidentyfikować. Czy jest jeszcze coś, co mogłoby nam pomóc? Przypomina sobie pani coś?
- Tak. Mam wrażenie, że już go gdzieś widziałam. Nie wiem czy na zdjęciu, czy na żywo, ale to cholerne uczucie że go znam! Wie pan, jak to jest. Takie deja vu…- mówi, coraz bardziej się denerwując swoją bezsilnością.
- Cśś- uspokajam ją, delikatnie całując koniuszki palców- przypomnisz sobie, zobaczysz. A jeśli nie, to panowie i tak znajdą tego drania.
- Wiem, Paul. Tylko ja tak bardzo chciałabym się na coś przydać! Mam z tyłu głowy tego człowieka, ale za Chiny ludowe nie umiem go stamtąd wyciągnąć! To takie frustrujące- łzy napływają jej do oczu, a mi serce się kraje. Przytulam ją mocno, ponaglając policjantów żeby wyszli. Posłusznie się zbierają, zostawiając nas samych. Układam się na łóżku obok niej i pozwalam się wtulić w moje wielkie ciało, a słone łzy moczą mi koszulkę. Bez słowa głaszczę ją po włosach, czule całując drobne dłonie. Rozemocjonowana unosi zapłakane oczy, patrząc z żalem w moje. Nie wytrzymuję i całuję ją mocno w drżące usta.
- Kochanie, nic się nie dzieje. Przypomnisz sobie, znajdziemy go i zamkniemy. Teraz musisz tylko odpoczywać i wracać do zdrowia.
- Zostań na noc. Nie chcę być tu sama- szepcze.
- Pielęgniarki mi nie pozwolą- mówię ze smutkiem.
- To je czymś przekup- proponuje naiwnie- wystarczy jeden darmowy bilet na mecz, plus twój firmowy uśmiech i nawet dadzą nam bonusową kołdrę…
- Kocico, nie podejrzewałem cię o takie przekręty!- śmieję się cicho, wstając z łóżka- spróbuję.
- Paul…- szepcze za mną.
- Tak, malutka?- odwracam się i podchodzę.
- Kocham cię- posyła mi najpiękniejszy z uśmiechów.
-Ja ciebie też kocham. Bardzo, bardzo- mówię z uczuciem, pochylam się i całuję ją w czoło.
-Jak stąd wyjdę, nie chcę się z tobą rozstawać. Uwolnij się od Jasmine, proszę- krzywi na znienawidzone imię swoje piękne usta, a mi przebiega dreszcz po plecach. Jasmine. Przez to wszystko, kompletnie nie miałem czasu zajmować się naszym rozwodem.
- Obiecuję, postaram się rozwiązać to jak najszybciej! A teraz idę poszukać jakiejś miłej, przekupnej oddziałowej- śmieję się i zostawiam moją Sabinkę z lekkim uśmiechem na ustach, która zmęczona odpływa w ramionach Morfeusza.

Po tygodniu w mieszkaniu Zbyszka, jestem w stanie rozróżniać jego humor po samym wchodzeniu po schodach. Tym razem wbiega jak ociężały słoń, co zwiastuje burzę z piorunami.
- Kurwa jego jebana mać!- krzyczy od progu.
- Też się cieszę, że cię widzę!- wychodzę, żeby go przywitać i wyczekująco patrzę we wzburzoną twarz przyjaciela- co jest?
- Padło mi sprzęgło- jęczy niezadowolony, otrzepując się ze śniegu- dajże mi jakiejś herbaty, bo czuję jak palce mi odmarzły od tego łażenia na piechotę!
- Już, księciunio- wskazuję mu gestem drogę do kuchni i wstawiam wodę- właśnie upiekłam ci pieczeń, cobyś z głodu nie zginął gdy pojadę. I ma starczyć też na jutro!- grożę mu palcem.
- Dobra, w takim razie zaraz jemy!- zaciera ucieszony ręce- a tak nawiasem mówić, to musisz jechać? Śnieżyca, mróz… Niezbyt przyjemna pora na jazdę- wyrzuca z siebie obawy.
- Daj spokój, Bartman. Wiem, że chciałbyś się wozić moim Jeepem do czasu aż nie naprawią twojego Audi- rozgryzam go w sekundę, na co ten zaczyna gwałtownie machać rękami- nie próbuj zaprzeczać, już ja swoje wiem!
- Masz mnie. Ale i tak się martwię. Łódź jest tak daleko… Nie da się tego przełożyć?
- Słuchaj, nie ma takiej opcji! Obiecałam siostrze i słowa dotrzymam. To najważniejszy pokaz w jej dotychczasowej karierze, nie ma mowy żebym go opuściła.
- Może pojadę z tobą?- świecą mu się oczy- te wszystkie modeleczki, piękne dziewczyny…- mruga porozumiewawczo.
- Nie. Masz się skupić na trenowaniu a nie na pierdołach. Za pasem ostatnie mecze kolejek Plus Ligi, to nasz priorytet. Już i tak za dużo się udzielasz wszędzie, a cierpi na tym twoja gra- wyrzucam mu.
- Ej, zostałem tylko przy red bullu! Od czasu Aśki zarzuciłem resztę, tak jak mi mówiliście z Michem- wzdycha.
- I co, nie wyszło ci to na dobre? Od razu lepiej grasz, i to zawsze w pierwszej szóstce!- klepię go po ramieniu, po czym podaję pachnący talerz z późnym obiadem. Ukontentowany wbija w mięso widelec, pożerając z wilczym apetytem potrawę.
- Sara, powiedz mi, czemu ty nie możesz być moją żoną?- zadaje pytanie retoryczne- gotujesz jak anioł, rozgryzasz mnie w pięć sekund, masz zbawienny wpływ na moją karierę, robisz mi herbatę, pijesz wódkę jak rasowy chłop, a do tego masujesz jak nikt na świecie!
- Bo kochasz Tyczkę- mówię po prostu, a jego uderza moja bezpośredniość.
- Eh, co racja to racja- wzdycha i smętnym wzrokiem patrzy na tytkę od herbaty- mam już tego dość. Weź mi przywieź z Łodzi jakąś fajną laskę, która mi pomoże zapomnieć o Asi, co?- proponuje.
- Przywiozę Zuzię. Ale od niej wara! To moja mała siostrzyczka, do tego będziemy świętować jej sukces. Zostanie tu do świąt i masz jej palcem nie ruszyć! Bo inaczej urwę jaja, a wiesz że nie żartuję- śmieję się groźnie.
- Dobra, skoro nie możesz być moją żoną, to zostań panią Kubiak- dogryza mi- nie zaprzeczaj, coś jest między wami!- porusza porozumiewawczo brwiami.
- Jezu, Bartman. Jak ty coś walniesz, to nie wiadomo czy się śmiać, czy płakać, na serio- załamuję ręce, i wznoszę oczy do góry, szukając jakiegoś wsparcia z niebios.
- Ej, chciałbym żeby Misiek znalazł sobie taką fajną dziewczynę jak ty. Naprawdę! Bylibyście mieszanką wybuchową, ale za to jak dobraną! Nic, tylko robić z was trotylowe bomby!- dławi się kawałkiem mięsa, bo ze śmiechu zapomniał o odwiecznym odruchu gryzienia. Klepię go mocno w plecy, aż złośliwy kawałek wypada na środek stołu.
-No jak dziecko, słowo daję!- chichoczę, kiedy zniesmaczony wyciera sobie obślinione usta- a Dzik jest moim przyjacielem, tak samo jak i ty. Wątpię, czy coś mogłoby z tego być- dodaję już poważnie.
- Dlaczego?  Lecą między wami grube iskry, niemal można by z tej atmosfery kroić afrodyzjakowe ciastka!
- Chyba chciałeś powiedzieć ciastka z wróżbą- docinam mu, mrużąc oczy- poza tym on mieszka w Jastrzębiu a ja tu. Widziałam się z nim kilka, kilkanaście razy. O czym my w ogóle rozmawiamy?- denerwuję się.
- O waszej wielkiej miłości- rechocze Zibi, aż mam go ochotę walnąć patelnią- i co z tego że tam mieszka? Znam związki na odległość, które wypaliły…
- Na przykład twój i Aśki, co?- dogryzam, tym samym ucinając temat. Zibi milknie i nie wraca już do nurtującego go bardzo, mojego życia uczuciowego. Smętnie sprząta po obiado- kolacji i zasiada przed telewizorem. Nie mogę patrzeć jak się smuci, po prostu nie mogę. Kładę się obok niego i wsuwam nos pod jego ramię.
- Idź sobie- mruczy zły.
- No już, nie gniewaj się- mówię w jego biceps- nie chciałam cię zranić, przepraszam- robię minę kota ze Shreka, co zawsze działa pozytywnie.
- Co ja z tobą mam, Markiewicz?- zadaje kolejne durne pytanie, przyciągając mnie do rozbudowanego torsu. Wtulam się w niego jak mały kotek, chuchając w zagłębienie jego szyi i ramienia.
- Same problemy- chichoczę i daję mu pstryczka w nos- nie martw się, znajdziesz jeszcze tą odpowiednią pannę, która cię zadowoli na każdej płaszczyźnie- pocieszam go, a ten tylko szczelniej opatula mnie mocnymi ramionami.
- Chciałbym się móc w tobie zakochać, Miśku- mruczy mi do ucha.
- Nie chciałbyś, uwierz. Nigdy byśmy się Ne dogadali jako para. Przecież ty jesteś jak mój rodzony brat, którego nigdy nie miałam!- tłumaczę cierpliwie, a głębokie westchnienie Bartmana tylko potwierdza prawdziwość moich słów. Ukontentowani i pogodzeni, oglądamy kolejny odcinek kiepskiego serialu, aż w końcu zmęczona odpływam.
- Będziesz jeszcze z Miśkiem, dam sobie za to rękę uciąć- szepcze, myśląc że śpię. Ale ja ostatkiem świadomości rejestruję te słowa, by dopiero po nich odpłynąć w krainę sennych marzeń.

                                                                                                                                                                         


Dzisiaj trochę krócej, Misiaczki Wy moje. Mam nadzieję, że się spodoba wersja optymistyczna pechowej trzynastki. Dostaję od niektórych z Was nominacje do kolejnych blogowych zabaw- zajmę się tym w najbliższym czasie ;)

Po raz kolejny proszę, żeby SPAM umieszczać w zakładce Czytelnik. Od następnego rozdziału będę po prostu kasować Wasze powiadomienia, bo słyszę coraz to nowe skargi na szerzący się bałagan w komentarzach. To nie wymaga wiele wysiłku, a na pewno ułatwi i uprzyjemni czytanie "dzikiej przygody" :) Miejcie to na uwadze, proszę ;*

Bilety na Łódź i Katowice zdobyte, czekam z niecierpliwością na te cudowne dni (mam nadzieję że zwycięskie). Piszcie kto, gdzie i kiedy, może uda nam się spotkać w blogowym gronie :) Jest już lista kadrowiczów, która cieszy ogromnie, bo  wszyscy moi faworyci się na niej znaleźli (oprócz Oliega, aż brak mi słów na to, co pewien Związek narobił, albo raczej czego NIE zrobił). Nie ma Rudej Pumy i wyczekiwanego przez niektórych Wlazłego. Co Wy na to?


Zapraszam serdecznie na "nienawiść od kołyski", jeśli ktoś nie widział. Trochę inaczej od Waszej pokręconej S. ;*
Coquette, "Fakty" speszial for ju <3

Na koniec, chcę Wam bardzo, ale to bardzo podziękować za tak dużą liczbę wyświetleń i komentarzy! Jesteście cudowne, DZIĘKUJĘ!

Buziaki, S  ;*



41 komentarzy:

  1. Rozdział jak zwykle genialny.Dobrze, że Kowal tak zareagował.Zbyszek jak naciskał na tego Kubiaka. ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego tak długo musiałam czekać na kolejny rozdział? :D
    Miło ze strony Kowala. Och ten Zibi... Chociaż może mieć rację jeśli chodzi o Miśka i Sarę. Też mi się wydaje, że świetna byłaby z nich para :D W wolnej chwili zaprzaszam na dwunastkę: http://nawiedzona-deskorolka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze? Myślę, że ona zdecydowanie pasuję do Zbysława i powinna być właśnie z nim.. :d

    OdpowiedzUsuń
  4. ja tak jak Zibi dam sobie rękę uciąć;) obym tylko tej ręki nie straciła jak wymyślisz inny scenariusz ;)
    No Kowal pozytywnie mnie zaskoczył, zachował się na prawdę w porządku...nie dość, że nie wyrzucił Sary na tzw. zbity pysk to jeszcze jak taki troszkę ojciec zaproponował pomoc:) urósł w moich oczach:D

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm.... a może Bartman 'zakręci się' wokół Zuzi??? ^^ hah kto wie xD
    Ciekawi mnie kto jechał tym samochodem, który potrącił Sabinkę.... Że niby facet? Hmm.... A może to ten świr- były Sary. No wiesz, taka zemsta na Sarze ale na najbliższych....? To właśnie rani najbardziej...
    No cóż, dowiem się przy następnym rozdziale na który oczywiście czekam z niecierpliwością xD
    ściskam :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że reakcja Kowala była właśnie taka, rozumiem, że zbytnie spoufalanie się z zawodnikami nie jest do końca na miejscu, ale w niektórych sytuacjach należy, a nawet trzeba przymknąć oko ;)
    Ja już nie wiem do kogo Sara bardziej pasuje... Bo na pewno do Kruszyny bardzo, oj bardzo ;D Ale Zbysławem też gardzić nie będę ;> A jak rzeczywiście będzie, to ja już nie mam pojęcia! ;D
    E tam, dla mnie trzynastka zawsze jest pozytywna, dzień własnych urodzin nie może być pechowy! ;D Poza tym, to jaki numer na koszulce ma Kubi, no jaki? ;D
    No, szkoda, że Gumy brak, ale z drugiej strony niech sobie odpocznie ;D
    Pozdrawiam ;>
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zibi, Zibi, Zibi. Uwielbiam Zibiego z Twojej opowieści. Kubiak też mnie fascynuje.
    Do Katowic miałam jechać, ale muszę pozałatwiać formalności, i może się uda dostać :)
    dziękuję Ci za umilenie wieczoru, pozdrawiam, UWIELBIAM CIĘ!

    dyyed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kowal spokojnie przyjął wiadomości od Sabiny i Bartmana :-) Biedna Sabina....cały czas się zastanawiam kim jest osoba, która spowodowała wypadek :-P Sabina będzie z Misiem, nie ma bata ;-) Zbyszek musi zapomnieć o Tyczce ;-) Rozdział cudowny :-P
    .
    Coś spoza rozdziału - Lista z Szerokim Składem to jest lipa....czyste spekulacje :-D:-D No od kiedy to 32 się powołuje ;-):-D Wrona z Kłosem się śmieją na Facebooku z tego ;-) I poza tym to Andrea napisał by coś na ten temat na swoim Twitterze ;-) Więc czekamy na PRAWDZIWĄ LISTĘ SIATKARZY :-D;-)
    .
    Pozdrawiam i czekam na kolejny : Marta♥

    OdpowiedzUsuń
  9. "Będziesz jeszcze z Miśkiem, dam sobie za to rękę uciąć"- podpisuję się pod słowami Zbyszka!

    Kowal to złoty człowiek niczym dobry wujek. Wysłuchał i chętnie służy pomocą. Mieć w przyszłości takiego szefa... :D

    Aaaa i gdybyś przypadkiem miała jakiś namiar na takiego przyjaciela, jak Zbyszek to... daj znać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. uff dobrze że Kowal tak zareagował;) w sumie tak myślałam że tak będzie ale ta niepewność była;d nie kobieta;/ męzczyzna potrącił Sabine? o oo to się narobiło;/ a byłam pewna że to będzie żona Paula;/ nieżle... jestem ciekawa kto to;/ troche szkoda mi Bartmana.. niech on wkońcu zapomni o tyczce.. na dobre mmu to wyjdzie;) co do biletów to niestety jak i w tamtym roku nici z mojego kibicowania "na zywo"-praca w holandii czekam;/ a szkoda;( ale za to w piatek wsiadam w pociąg do Rzeszowa;d;d pozdrawiam:***

    OdpowiedzUsuń
  11. Tez mi sie wydaje ze bede razem z Kubiakiem para :D jest miedzy nimi chemia :D i mam nadzieje ze niedlugo znowu sie spotkaja, bo chyba moje ulubione momenty opowiadania to te w ktorych sa razem :D a w ktorym sektorze masz bilet w Łodzi? : ) olix

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w Łodzi sektor T, tam tuż koło złączenia z S. :D

      Usuń
  12. Czekałam z komentowaniem, aż dowiem się o co chodzi z Faktami :D Mam krótka pamięć xd haha ale miło, że pamiętałaś ten szczególik :D Sabina od kiedy wyjaśniła się sytuacja, że nie jesteś ladacznicą tak ją bardzo lubię jeszcze teraz te „Fakty” to w ogóle! Lotman nie upierdzielaj się tylko kombinuj ten rozwód! Stać cię na adwokata, detektywa kogokolwiek ale masz się uwolnić od Jasmine! Dobrze Sabina kombinuje z załatwieniem Paula na noc :) Też za wszelka cenę chciała czuć obecność ukochanego :) Oho jakie romantyko tutaj tworzę…! ;O
    Fajnie, że wyjaśnili z Kowalem sprawę, szczerze to nie byłam aż tak pozytywnie nastawiona co do przebiegu spotkania ale na szczęście Andrzej okazał się „swojskim chłopem” :)
    Lubię te przekomarzania Sary ze Zbyszkiem! Są świetnymi przyjaciółmi, o których ciężko w dzisiejszym świecie. Niby każdy każdemu przyjacielem ale w kryzysowej sytuacji okazuje się kto nim na prawdę pozostał. (taka tam dygresja xd)
    Aha, nawet Zbyś zauważył miętę między Sarusią a Kubiaczkiem? No i cóż z tego, że ona tutaj on tam!? A Aśki nie porównuj bo ona nie kochała ZB9! I ugryź się w jęzor zanim coś powiesz atakującemu, bo mu przykro! :C xD
    Jak na „13” jest szczęśliwa :)

    Z listy zawodników jestem zadowolona, jest kilka nowych twarzy, ale to jednak bardzo szeroka. Pewnie będzie ktoś wprowadzony i ze świeżą krwią ale myślę że znaczna większość będzie taka jak w ubiegłym roku. Co do braku P. Zagumnego – gdzieś czytałam wypowiedz AA, że jeśli ma zagrać w MŚ2014 a ma swój wiek to trzeba coś wybrać –czyli za rok a teraz niech się regeneruje od razu na ‘zaś’ xD A jeśli chodzi o M. Wlazłego –już nie wiem czy znam ta sprawę czy nie, zależy której strony słuchać. Nie wypowiadam się. Mamy tylu innych wspaniałych graczy, że Mariusz niech odpoczywa i nadal reprezentuje Skrę :) Szanuje go, lubię bardzo i nikt z nas nie jest rzecznikiem jego jak i PZPS, więc nie wgłębiam się w ten konflikt który trwa czy zażegnany? Nieważne.

    A wiesz co S. mój pies, właściwie suczka wabi się –Sara :D
    PS. S. uwielbiam z Tobą ploteczki i wywody na temat życia :D Dziękuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. 2 slowa: SU-PER! WOW, rozdzial jest super (jak zawsze) serio, tak super-bardzo-fajnie mi sie czytalo, a tu koniec rozdzialu: WHY?! Szybko dodawaj nowy!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zacznę od tego, że: KOCHAM TWOJEGO ZBYSZKA! <3 Matko, co ja gadam. Po raz pierwszy ktoś tak wykreował postać Bartmana, że naprawdę uwielbiam o nim czytać. Po prostu, krótko mówiąc - zajebisty gość. A jego relacja z Sarą jest w ogóle nie do ogarnięcia, jest wspaniała i nieopisana! :)
    I tak jak to powiedział Zibi - ja też dam sobie rękę uciąć, że Misiek i Sara nie poprzestaną na przyjacielskich relacjach. Co mnie oczywiście bardzo cieszy, bo Twojego Miśka też uwielbiam. :)
    Paul i Sabina, hm. Kiedy wreszcie u nich będzie wszystko dobrze? Bardzo, ale to bardzo bym tego chciała! :) Liczę na to, że Paul szybko rozwiąże sprawę z Jasmine i że kwestia wypadku Sabiny również szybko się zakończy, a potem będą żyć długo i wreszcie szczęśliwie :>
    Chyba trochę się rozmarzyłam :p

    Zazdroszczę Ci biletów do Spodka, mi się nie udało.. :( No cóż, może za rok. Szkoda mi Achrema, chociaż jakoś bardzo nie zależało mi na tym, żeby pojawił się w reprezentacji (co oczywiście nie znaczy, że jest za słaby czy coś w tym stylu, po prostu mamy naprawdę dobrych przyjmujących :)). Ale PZPS jak to już bywało, zawalił. Gdzieś po cichy liczyłam też na Wlazłego, ale cóż... Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś do zobaczę w biało-czerwonych barwach.

    Buziaki :*
    http://nad-przepasciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. czuje w kościach, ze winę za wypadek Sabiny ponosi były Sary...nie wiem czemu. skoro choć trochę go kojarzy to może być on.. Ale to niebawem zapewne sie wyjaśni :)
    No, panie trenerze! Czapki z głów :) tak czułam ze będzie wyrozumiały. Nerwy były niepotrzebne :)
    co do ostatnich słów Zbyszka...też daje rękę i 5 zł za to, ze Misiek i Sarka będą ze sobą :)
    cały majątek postawiłam, nie spierdziel tego ;D ! Haha <3

    już to pisałam, ale widzimy sie na obu meczach :)

    pozdrawiam ;*
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. skomentowałam wczoraj, a dzisiaj patrzę, nie ma mojego komentarza. Blogspot płata mi figle, anyway! Widzimy się w Łodzi i już się nie mogę doczekać!! :D Kadra mnie zadowoliła, mam już swoje typy, kto zostanie w wąskim gronie, ciekawe czy pokryją się z typami Andrei;)
    Co do rozdziału. Ech. No cóż mogę napisać? Jesteś rewelacyjna i dobrze o tym wiesz ;) Też mi się zdaje, że to Paweł psychol potrącił Sabinę i cholera pewnie myślał, że to nasza Sara czy coś? Palant jeden, gotuje się we mnie na samą myśl, że taki debil chodzi po świecie. Kurde widzę, że Zbigniew mocno się spoufalił z Sarą, niby przyjaciele, wiadomo, ale ja wiem jak to jest, przyjaciel, przyjaciel, a tu nagle BĘC! i masz faceta...
    No także tego :P Dla mnie Sara powinna zatonąć w ramionach Kubiaka, który na pewno ochoczo by ją do siebie przyjął. I co z tego, że na odległość? Poradziliby sobie, jestem tego pewna!
    Zbigniew niech lepiej wybije sobie z głowy Aśkę, nie jest go kompletnie warta!
    Wielki szacunek dla Kowala, że przyjął wszystko z takim spokojem i jest wsparciem dla Sary i w ogóle. PRZEPRASZAM, że się tak rozpisałam, ale tyle wątków musiałam poruszyć...:D
    Ściskam Cię mocno i jak masz czas i chęć, zapraszam do siebie:*
    http://volleyball-always-in-my-head.blogspot.com/
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Super blog! Dziewczyno masz talent, teraz z niecierpliwieniem będę czekać na następne rozdziały :) Mam tylko taką małą prośbę, jak byś mogła ocieplić postać Grzesia? Bardzo lubię go jako zawodnika i ciężko mi czytać, że zrobił to co zrobił. Co tu dużo gadać zachował się jak pospolita menda... ale wierzę, że da się coś z tym zrobić :) Dziękuję! Ania ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja wciąż czekam na bilety do Wrocka. Chyba się ich nie doczekam. Pisali, że będą w sprzedaży w tym tygodniu, tydzień się kończy... Proszę, żeby jutro zaczęli je sprzedawać, bo uspokoję się dopiero, kiedy będę wiedziała w którym sektorze w Hali Stulecia zasiądę. ;)
    Co do kadry - podoba mi się, jak najbardziej. Jako fanka Skry jestem zadowolona z tego, ilu jej zawodników się znalazło w szerokim składzie. A to, że Muzaj też się pojawił było dla mnie wielkim zaskoczeniem, miłym oczywiście. Jestem pod wrażeniem, że chłopak, który jest ode mnie tylko rok starszy gra już w takim klubie jak Skra, a teraz jeszcze został powołany. Do ścisłego składu raczej się nie załapie, ale za kilka lat, czemu nie? Ma talent. Dziwnie jest się pomyśleć, że ja siedzę w domu i tak o sobie leniuchuję, do niczego jeszcze nie doszłam, a ten już sławę zdobywa. Myślę, że jest przyszłością naszej siatkówki. ;)
    Zbyszek i Sara są moją ulubioną parą, przyjaciół rzecz jasna. Ciekawa jestem, jak się to dalej potoczy, czy nie będzie między nimi czegoś więcej. Kowal równy gość. Z taką obstawą to Sarze już nikt nie podskoczy. ;)
    Troszkę się rozpisałam, ale chyba nie masz mi tego za złe. ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Hmm... Nie wiem co powiedzieć... W sumie? lubię, ba! uwielbiam Sarę z Michałem. Tylko teraz zaczynam się zastanawiać nad Jej relacją ze Zbyszkiem. Tiruriru przyjaźnią się, fajnie fajnie. Ale czy nie ma między Nimi nic więcej? Doskonale się rozumieją, troszczą o siebie wzajemnie... To wszystko składa się na potencjalny związek :) Czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój wydarzeń!
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  20. motyla noga! naskrobała wczoraj swoją litanię, ale mój dziadowski laptop się rozdupczył, strzelił focha i powiedział "o nie, nie. nie ma już dzisiaj siedzenia na necie" i się burak wyłączył zanim mi się komentarz dodał. za co? za co?
    no to ja przejdę do rozdziału, chociaż dziś pewnie będzie w skrócie. Zbigniew, jak to Zbigniew nie można go nie lubić, ba! nie można go nie kochać. Tu, w opowiadaniu :) (o moim podejściu do niego w ostatnim czasie mogłabym napisać książkę, więc nie ma się co rozwodzić) Dobrze, że na nim zawsze można polegać i jak się okazuje jest dobrym przyjacielem. Pomaga nie tylko w walce z psychicznym byłym facetem, ale także konfrontacji z Kowalem. I skoro już tak zręcznie udało mi się przejść do trenera, to powiem, że nie było się czego obawiać jeżeli chodzi o spowiadanie się z pójścia w tango z Kosokiem. Jak widać człowiek wyrozumiały, wie, że krew to nie woda (no tamtej nocy w jednym ciele zamiast krwi płynął alkohol ;)) Jeśli chodzi o Kosę to ciągle mi się śmiać chce, jak go tam okładali i wyzywali u Sary. Aha! I podobnie jak Zbysio uważam, że ona będzie i powinna być z Dzikiem! A teraz przejdźmy do Sabiny. Cieszę się, że się obudziła i dochodzi do siebie, mam nadzieję, że przypomni sobie kogo widziała tam za kierownicą. Ja ciągle myślałam, że mimo wszystko może być to ta lampucera Jassmine, ale jednak nie. Paul! Weź zepnij poślady i załatw ten rozwód. Jesteś facetem, czy nie?!
    Kończę tę nieskładną i chaotyczną wypowiedź. Pozdrawiam, Embouteillages ;*

    OdpowiedzUsuń
  21. Wiedziałam, że Kowal zareaguje po ludzku, ale nie sądziłam, że aż tak się zajmie byłym Sary :D Przyjaźń Sary i Zbyszka kwitnie, ale ja mam nadzieję, że na tym się zakończy? ;> Jestem za parą Michał - Sara i ostatnie słowa Zibiego bardzo mi się podobają! :))

    OdpowiedzUsuń
  22. Nowy rozdział :) Zapraszam
    http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie ma to jak na historii czytać rozdział i zerkać sobie dyskretnie na nauczyciela. A ten z wyczuciem, akurat patrzy się w tym momencie na mnie. Mimo to dalej czytałam! :p Nawet nie słyszałam, jak kolega usiadł się obok i coś do mnie nawijał, tak wciągasz! :D Lektura przeczytana, więc się nie martw, że nie przeczytałam! xd
    A teraz do rzeczy! Sprawdźmy ile pamiętam z tego czytania na wariackich papierach, z nutką adrenalinki ;p
    Zbyś kochany, że aż strach pomyśleć ;p Żartuję z tym strachem :D Dobrze wie, co się święci pomiędzy Sarą i Kubim. Bałam się, że raczej w siebie zapatrzony będzie xd A tu taki suprajsik! Ten sam, a nawet większy suprajsik był przy reakcji Kowala na całą tą "spowiedź". Aż oczy wybałuszyłam. Kowal, to równy gość i mój ulubiony trener! Oczywiście oprócz AA, AG i samego Panasa :D (reszta mniej lub bardziej mi nie leży xd)
    Sabina i Paul. No para, która kocha się i czuć to z wielkiego daleka. Niestety kłody pod nogi są im stawiane i w mniejszym, lub większym stopniu starają sobie z nimi radzić. xd Mam nadzieję, że rozwód dojdzie do skutku, a tego bydlaka znajdą, jak najszybciej! ;)
    Moja wypowiedź mnie nie satysfakcjonuję, dlatego za nią przepraszam ;* Trzymaj się, Miśka! ;*
    Buziaki, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń
  24. W końcu docieram z komentarzem. Przeczytałam wcześniej, ale jak zwykle przy piątku każdy z domowników coś ode mnie chce. Mam nadzieje, że nie zapomniałam to co chciałam napisać :D
    Mieszkać z facetem to czasami jest udręka :D Mój kuzyn już bije wszelkie rekordy :D Jak się wchodzi do łazienki po nim to jest całkiem podobnie jak to opisałaś kiedy Sara weszła po Zbyszku ;) Widać, że im się fajnie ze sobą mieszka tylko szkoda, że to jest spowodowane psychicznym byłym. Nie pojawił się w tym rozdziale, ale coś czuje, że to cisza przed burzą. Zbyszek ma racje, że między Dzikiem a panią fizjoterapeutką coś jest. Tylko jak na razie on się do tego przed samą sobą nie bardzo przyznaje. Jak będzie to czas pokaże.
    Tak myślałam, że Andrzej tą całą sprawę z przespaniem się z Koskiem potraktuje dość ulgowo i wcale się mu nie dziwie iż myślał, że Zbyszek i Sara mogą być parą bo pewnie nie jedna osoba tak myśli jak patrzy na nich z boku. Wiem to z własnego doświadczenia bo sama mam przyjaciela, a ludzie od kilku lat nam wciskają, że jesteśmy parą. No i Andrzej ma racje, że przy następnej takiej akcji z ex powinna iść na Policje.
    Sabina i Paul to taka fajna para. Amerykanin bardzo kocha Sabinę i pokazuje jej to na każdym kroku więc mam nadzieje, że ten rozwód stanie się faktem jak najszybciej chociaż wiem, że nie będzie łatwo bo pani żona nie jest zwolenniczką rozwodu. Dobrze, że aż tak dużo pamięta z wypadku i mam nadzieje, że w końcu sobie przypomni skąd zna tego gościa. Chociaż coś czuje, że ma powiązania z Jasmine.
    Kadra mi się podoba chociaż skorą są tam takie nazwiska jak Hain czy Hebda to moim zdaniem zabrakło Dębca - libero Delecty oraz Miki. Dlaczego nie ma Miki to nie rozumiem skoro AA od początku na niego stawiał.
    Ja jadę do katowickiego Spodka na mecz w ramach LŚ z Panna A ;) Mamy bilety w czerwonym O :) Mogło być lepiej ale cóż ważne, że w ogóle mamy przy tym co się działo przy zakupie biletów.
    A się rozpisałam :D Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  25. Kowal życiowy człowiek! Ma u mnie ogromniastego plusa :D Zbysiu i Sara dogadują się świetnie i fajna z nich para potrzyjaciół, ale mam nadzieję, że tylko przyjaciół. Wolałabym, aby zakręcił się obok niej Misiek ;) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam Zbyszka, Kowala, Kubiaka, Paula, Sarę, Sabinę, wszystkich uwielbiam no... Jeszcze mi się chyba nie zdarzyło lubić Zbyszka. Dziwnie się z tym czuję. Kowal jak taki dobry wujcio się zachował, czyli bardzo poprawnie :D

    Nie ma Gumy, ja ubolewam, bardzo ubolewam. Rozryczałam się aż.
    Ze mną niestety się nie zobaczysz, bo wybieram się do Gdańska :D

    OdpowiedzUsuń
  27. To opowiadanie łazi za mną od jakiegoś tygodnia. W końcu zebrałam się w garść i przeczytałam wszystkie rozdziału, więc oto tu jestem z komentarzem ;)
    Już po pierwszym rozdziale zakochałam się w tej historii. Czyta się luźno, choć na początku nieco się gubiłam, ale się odnalazłam ;)
    Mam nadzieję, że nic się nie stanie w tej drodze do Łodzi, bo za dużo już tego szpitala tutaj ;p Jestem po stronie Zbyszka i kibicuję Miśkowi ;)
    No i zżera mnie ciekawość od środka kto był sprawcą tego wypadku, a dziwny głos w mojej głowie mówi mi, że to albo Paweł (nie wiem dlaczego) albo jakiś kochanek tej od Lotka ;p
    Kowal równy gościu. Cieszę się, że w ten sposób zareagował na tą sytuację :)
    zapraszam do siebie :)
    http://ona-on-siatkowka.blogspot.com/
    http://mydlo--powidlo.blogspot.com/

    buźki ;*
    Zakręcona :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Rozdział super i czekam na więcej ;)
    W wolnej chwili zapraszam również do mnie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  29. Paul i Sabina to cudowna para, na prawdę! Niech on rusza do adwokata i załatwia definitywnie sprawę rozwodową. Strasznie mnie nurtuje pytanie kto był sprawcą tego wypadku? Nie wiem czy był ktoś taki w jej życiu komu zależałoby na jej śmierci? Hmm, dobre pytanie, ale ja swoich typów co do owego mężczyzny nie mam. W ogóle uwielbiam Zibiego! Oczywiście tego, z Twojego opowiadania. Tak fajnie z Sarą się razem dogadują no. W ogóle to zdziwiła mnie reakcja Kowala, znaczy tak pozytywnie mnie zdziwiła! :) Fajnie, że tak się zachował. No i ja też myślę, że Sara pasuje do Michała, wiadomo, że kto się czubi ten się lubi - czy coś takiego :) Pozdrawiam i zapraszam na dziewiętnasty rozdział :)
    http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Po raz ostatni serdecznie zapraszam na greens-art-handmade.blogspot.com, gdzie pojawiła się czwarta część opowiadania i kilka słów pożegnania. :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetnyy... ;)
    kiedy kolejnyyy ????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, jak tylko coś naskrobię to wrzucę ;). Ale myślę że w okolicach weekendu, albo nawet później, bo zarobiona jestem potwornie ;(

      Usuń
  32. Twój blog jest na prawdę świetny zaczęłam go czytać dzisiaj i tak mnie wciągnął że w ciągu niecałej godziny nadrobiłam wszystkie rozdziały ;) Na początku wydawało mi się,że Sara i Grzesiek pasują do siebie ;) Ale teraz wydaję mi się, że z Dzikiem tworzyli by idealną parę( taka mieszanka wybuchowa) ;) No ale pewnie jeszcze wiele pozmieniasz więc czekam z niecierpliwością i zapraszam do siebie:http://mydlo--powidlo.blogspot.com/
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  33. Nie bylo mnie jakis czas, ale w tym i drugim blogu nadrobilam rozdzialy :) I czekam na wiecej!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Bartman, a może byś tak się w swatkę zabawił? :D Ja akurat nie miałabym nic przeciwko. Cholercia, naprawdę lubię go w twoim wydaniu, takiego mogłabym z domu nie wypuszczać (z łóżka też, of course :P). Nie wiem, coś ty dla nich za przyszłość wykombinowała, ale Zbyszek i Sara są jak dwie bratnie dusze. Może warto by było spróbować czegoś więcej? W końcu najlepszy związek zaczyna się od prawdziwej przyjaźni.
    Postawa Kowala mnie zaszokowała po prostu, cóż za wyrozumiały trener! W zasadzie to chyba zorganizowałabym jakąś krucjatę na Rzeszów, gdyby nie przejął się losem fizjoterapeutki. Okej, za spanie z Kosokiem mogło się jej oberwać, ale akcji z Pawłem nie można puścić płazem! Swoją drogą, ciekawa jestem, co takiego jeszcze odpierdoli, bo nie wątpię, że się jeszcze pojawi, prawda? :)
    Mam nadzieję, że złapią tego gnoja, który narobił tyle syfu w życiu, a przede wszystkim zdrowiu, Sabiny. Chyba nigdy nie zrozumiem ludzi, którzy wsiadają za kierownicę po pijaku. Czy ktoś taki ma mózg? Przecież wiadomo, że 50% jazd po alkoholu kończy się jakąś tragedią. Cóż, brawura robi swoje.
    Mi tam kadra jak najbardziej odpowiada, lepszej wymarzyć sobie nie mogłam. Pfe, a ja mam do Bydgoszczy i Gdańska. :c
    całusy, Caroline. :**

    OdpowiedzUsuń
  35. S. zabijesz mnie! Wiem, że nawaliłam. PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM i jeszcze raz PRZEPRASZAM!
    Od razu po dodaniu tego rozdziału przeczytałam, ale na komórce źle się pisze, bo łapy bolą jak cholera, baterię niemiłosiernie żre a poza tym komentarze do Ciebie, gdy pisze na telefonie zajmują mi ponad pół godziny. Dlatego postanowiłam skomentować jak tylko wejdę na komputer i tak jakoś mi zeszło …. Jak wchodziłam to tylko oglądać mecz i no wieeeeeszzzz …. Nie miałam czasu, wybaczysz?:*
    Drugi blog ofc. też zaraz nadrobię!
    Wyrażam swoją skruchę i postanawiam poprawę a Ciebie kochana S. proszę o ‘pokutę’ i przebaczenie ;p

    Mieszkanie z takim charakterkiem jak Zbiego .... ‘Oł maj Gasz’ Nie jedna samobójstwo popełniłaby chyba po pierwszym dniu ;p Ale nie nasza odważna zadziora! Moja krew! Będzie ciekawie w domu tej dwójki!

    Ja wiem, że nasz Kowal to porządny człowiek. Wiem, ze to tylko opowiadanie wymyślone, ale tego faceta od zawsze darzyłam taką sympatią jak żadnego innego trenera. Nasz Resoviak!
    Gdy mówi, że Kosoka, powinien wyrzucić to już w ogóle moja opinia na temat Kowala …. Ideał! Hhahahahhah I know I am stupid. :<


    Facet?! To mnie zaskoczyłaś, seeeerio. Myślałam, że to żona Lotka a tutaj taka niespodzianka. Zresztą rozdział u S. i bez zaskoczenia …. Na pewno nie! 
    Najgorsza jest świadomość, że zna się kogoś, już kiedyś się widziało, ale za cholerę nie można przypomnieć gdzie i kiedy. To tak jak wejdzie mi do głowy pewna melodia lub tekst piosenki i za cholerę nie mogę sobie przypomnieć tytułu bądź wykonawcy. Przez parę dni się z tym męczę a melodia nie chce wyjść z głowy a tym bardziej przypomnieć tytułu. Męczarnia. W pewnym sensie wiem co ta dziewczyna przeżywa.

    Hahahahhah Bartman taki troskliwy a jednak drugie dno się pod tym kryje. Cwaniak.


    Będzie z Miśkiem, będzie. Ja też to mówię! Się rozumiemy z Bartmanem!


    S. to juuuuuuuż jutro!!!!!! MISTRZ, MISTRZ RESOVIA! <3
    WWWWYYYYYGGGGGRRRRAAAAAMMMMMYYYYY!


    Jeszcze raz przepraszam Kochana S.
    Całuję,
    Inna ;*

    OdpowiedzUsuń
  36. Szóstka na http://tak-sie-boje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  37. Zostałaś przez nas nominowana do Liebster Award :) Uważamy, że Twój blog zasługuje na dodatkowe wyróżnienie :*
    http://mydlo--powidlo.blogspot.com/p/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  38. Hm.Od czego by tu zacząć ,mam nadzieje ,że Sara będzie z Miśkiem bo pasują do siebie . Zibi fajnie postępuje i widzę ,albo moze mi się wydaje ,ze moze jego też trochę ciagnie do Sarki. Dobrze ,że Lotman i jego niewiasta ,że juz znaczy się jest dobrze. Brawo dla Resovii za dziś. Zapraszam na nowy rozdział volleyball-inspiratioon.blogspot.com Pozdrawiam//Annie

    OdpowiedzUsuń
  39. Kowal okazał się być "swoim chłopem", zrozumiał powagę sytuacji, zgodził się na wszystko i co więcej, myślę ku zaskoczeniu Sary, zaoferował swoją pomoc. To naprawdę miłe z jego strony. :) Kolejny dobry znajomy w Rzeszowie dopisany do listy Sarci. :)
    Bartman, och, Bartman. Wiesz, że kocham Cię w tym wydaniu? I choć bardzo bym chciała, żeby Sara była ze Zbiniem, to chyba mają oni oboje rację. Jakby byli ze sobą, to tak świetnie by się ze sobą nie dogadywali, tak więc, niech zostanie tak, jak jest. A jest przecież dobrze. :)
    Lotmanowi cholernie zależy na Sabci, co pokazuje na każdym możliwym kroku. Czuwa przy niej, spędza mnóstwo czasu, poświęca się, trwa przy niej mimo problemów i choroby - to jest prawdziwa miłość. :) Ciągle mnie zastanawia, kto siedział za kierownicą tego auta. Może to głupie, ale przez głowę przebiegła mi myśl, że to Paweł, choć sama nie wiem, dlaczego...

    OdpowiedzUsuń