niedziela, 10 marca 2013

Rozdział X- czyli wieczór zwierzeń


Budzę się, i pierwsze co czuję to ogromny ból głowy. Pulsujący, rozrywający mnie od środka. Z trudem podnoszę powieki i widzę wtulone we mnie wielkie ciało Kosy. Nagie ramiona oplatają szczelnie, a tors równomiernie porusza się tuż koło mojej twarzy. Jedna wielka noga wplątana w moje. Czuję jego gorący oddech na włosach. Coś tu nie gra. Co robię w ramionach Kosy? Czemu ma na sobie jedynie bokserki? I czemu spałam w za dużej koszulce? I to jego koszulce?! Nie. To niemożliwe. Delikatnie wyswobadzam się z ciepłych objęć wielkoluda i siadam na brzegu łóżka. Kładę dłonie na policzkach i staram się skupić. Usiłuję przypomnieć sobie wydarzenia z minionej nocy, ale w głowie mam tylko czarną dziurę. Kochałam się z nim? Wykorzystał to, że jestem pijana? Czy może po prostu spał koło mnie, bo nie chciał zostawić samej?
Wchodzę pod prysznic, zmywając z siebie resztki snu. Gorące strugi spływają po ciele, uspokajając krzyczący rozum. Aspiryna, potem kawa. Kosa wstanie i wszystko mi wyjaśni. Robię lekkie śniadanie dla naszej dwójki, słuchając cichego jazzu lecącego w radiu.


- Hej- słyszę za sobą i czuję obejmujące mnie od tyłu ramiona. Grzesiek wtula ciepły nos w moją szyję i głaszcze po biodrach. Gwałtownie upuszczam trzymaną kromkę na blat. Kosa obraca mnie do siebie twarzą i zamyka w ramionach. Wykorzystuje element zaskoczenia i mocno całuje mnie w usta, zanim udaje mi się wyswobodzić z żelaznego uścisku.
- Co to ma być, Kosa?!- pytam ostro i patrzę mu uważnie w oczy- przecież mieliśmy układ.
- Hm. Myślałem…- drapie się po brodzie. Taki zaspany, z nagim torsem jest uroczy. Nie mogę zaprzeczyć. Ale złamał zasady!
- Nie całuj mnie więcej. Bo dostaniesz w szczękę- grożę.
- W nocy nie narzekałaś- uśmiecha się drapieżnie. Jezu, serio?- jęczę w duchu.
- W nocy?!- powtarzam z paniką w głosie- czyli jednak. Spaliśmy ze sobą- stwierdzam.
- Nie mów że ci się nie podobało- podchodzi znowu do mnie i patrząc w oczy, gładzi po ramieniu- nawet błagałaś.
- Kosa, proszę- jęczę i strzepuję jego rękę- byłam pijana. Dlaczego to wykorzystałeś?!- ogarnia mnie wściekłość na niego. Łapię się pod boki i wbijam w niego oskarżycielskie spojrzenie.
- Nie będę przepraszać. Mogłaś to przerwać, powiedzieć że nie chcesz- wytrzymuje spojrzenie, jest pewny siebie. Rzadki widok.
- Na pewno mówiłam- przecież nie mogłam tak łatwo się na to zgodzić!
- Tylko na początku. Ale gdy cię całowałem, sama zaczęłaś mnie rozbierać- czekoladowe oczy połyskują dziko- Potem już tylko krzyczałaś żebym rżnął cię mocniej- uśmiecha się lubieżnie.
- Boże- chowam twarz w dłoniach i kręcę głową, chcąc wyprzeć jego słowa z pamięci.
- Ej, Sara- przytula mnie i gładzi po włosach- przecież wszystko jest w porządku.
- Dla ciebie jest w porządku, Kosa!- syczę- dostałeś, co chciałeś i zadowolony! A co z naszą pracą, pomyślałeś o tym?!- wbijam mu palec w brzuch i strzepuję z siebie wielkie ręce. Po wcześniejszym zawahaniu nie ma już śladu.
- Przecież nikt nie musi o tym wiedzieć- w jego oczach igrają drapieżne ogniki- zaraz możemy to powtórzyć-i prezentuje rekini uśmiech.
- Nie. Nic nie będziemy powtarzać, Grzegorz- mówię ostro- nigdy więcej.
- Dlaczego?- pyta zaskoczony, chyba spodziewał się, że bez szemrania dam się znowu przelecieć. Pudło, Kosok- przecież byłaś taka… Pełna żaru, seksu. Musiało ci się podobać, dałaś mi taki maraton, że padłem jak zabity! Krzyczałaś moje imię…
- Byłam pijana, nie panowałam nad sobą. Chciałam, żeby ktoś mnie pocieszył, przytulił a nie przeleciał. Wykorzystałeś mnie- mówię ze stoickim spokojem- jestem na ciebie wściekła, i nie wiem jak mam dziś po południu iść na trening i patrzeć ci w oczy. Albo z Tobą ćwiczyć. To chyba dla mnie zbyt trudne. Złamałam warunki umowy, i być może powinnam się teraz zwolnić- myślę na głos.
- Przestań, nie możesz się zwolnić- zaczyna zdawać sobie sprawę z niefortunności sytuacji.
- To jak to sobie wyobrażasz?- szydzę- nie jestem ci obojętna, a teraz jeszcze zbliżyliśmy się do siebie, wątpię czy dasz sobie z tym radę. Do tej pory już było ciężko, a po tym wszystkim…
- W takim razie to ja odejdę- mówi z desperacją w głosie.
- Dobry żart- uśmiecham się kwaśno- ty nie możesz odejść. Nie w środku sezonu.
- To moja wina, a nie pozwolę ci stracić przeze mnie pracy- mówi zdecydowanie, nie zważając na absurdalność swojego pomysłu.
- Nie, Kosa. Zrobimy tak. Spróbujemy pracować, jakby nigdy nic, może jakoś nam to wyjdzie. Ale jeżeli będzie ciężko, zarówno mi jak i tobie, wtedy zrezygnuję- przedstawiam mu jedyne sensowne wyjście z chorej sytuacji.
- Tak będzie najlepiej- przytakuje mi- ale zawsze możemy się spotkać, jeśli chcesz- uśmiecha się drapieżnie.
- Nie widzę takiej możliwości- gaszę go- bardzo straciłeś w moich oczach. I nie wiem, czy będę nawet w stanie się z tobą kumplować. A teraz z łaski swojej usiądź, zjemy śniadanie i potem sobie pójdziesz- zapraszam go gestem do stołu. Jemy w posępnej ciszy, tylko radio szemra w tle. Zamyślony Kosok zbiera swoje rzeczy. Oddaję mu koszulkę, którą z uśmiechem zakłada, ubiera bluzę, kurtkę, buty i staje w otwartych drzwiach.
- Przepraszam za to, że postawiłem cię w takiej sytuacji. Nie zdawałem sobie sprawy z konsekwencji, za bardzo cię pragnąłem, nie mogłem się powstrzymać- tłumaczy się.
- Przeprosiny przyjęte. Ale mojego zaufania prędko nie odzyskasz- uśmiecham się gorzko.
- Wiem. Ale postaram się to wynagrodzić- uśmiecha się lekko i muska mój policzek dłonią.
- Gdybyśmy poznali się w innych okolicznościach, może i byś mi się spodobał. Ale to jest życie. A ono nie wybiera, i fakty mają się tak, że nic do ciebie nie czuję. Obecnie nawet cienia sympatii. Więc teraz rzeczowo mówię ci do widzenia i do zobaczenia po południu. Postaraj się nie rozbierać mnie wzrokiem, bo wtedy wszyscy się domyślą. I ani słowa. Bo cię wykastruję, przysięgam- mój głos brzmi stalowo i ostro, ale nie dbam o to. Zasłużył. Zamykam za nim drzwi i opieram się o framugę.

***
Na treningu o dziwo jest w porządku. Kosa jakby mnie nie zauważał, stosuje się do naszych ustaleń. Na szczęście nie mam dziś w zadaniach indywidualnych ćwiczeń. Nie chcę z nikim na razie rozmawiać, muszę sama się z tym uporać. Zibi może zareagować zbyt gwałtownie, zrobić coś, zanim pomyśli. Godziny odwiedzin w szpitalu już dawno minęły, nie mogę iść do Sabiny. Dlatego wracam prosto do domu, chcę pobyć sama ze swoimi myślami. 

Mam jakieś złe przeczucie, wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Oglądam się za siebie, ale wszędzie pusto. Jestem już pod klatką, gdy ktoś łapie mnie za ramię. Gwałtownie obrócona, staję oko w oko z moich największym koszmarem.

- Zostaw mnie, Paweł- syczę mu w twarz i się wyrywam.
- Sara. Poczekaj, porozmawiajmy- łapie mnie za ramiona i zmusza żebym patrzyła mu w oczy.
- Nie mamy o czym. Puść mnie, bo zacznę krzyczeć- grożę i strzepuję jego ramiona z siebie.
- Wysłuchaj mnie. Ja wszystko przemyślałem, chcę żebyś do mnie wróciła, wybaczyła. Zacznijmy od nowa! Nie mogę bez ciebie żyć- gorąco tłumaczył i się korzył.
- Nie-odpowiadam dobitnie- zajmij się swoją córką. Tyle powinieneś zrobić- sugeruję.
- Ja chcę dzieci z tobą, Agata się nie liczy. Była tylko narzędziem zemsty- macha lekceważąco ręką. Jak mogłam być taka ślepa i nie widzieć, jakim potworem jest ten człowiek?
- Paweł, wyjaśnijmy to sobie raz na zawsze. Nigdy do ciebie nie wrócę. Zniszczyłeś mi życie, zdołałam je posklejać. Teraz mam nowe i nie ma w nim miejsca dla takiej gnidy jak ty. Wracaj do Krakowa, nic tu po tobie- kieruję się w stronę klatki.
- Dziwka- słyszę za sobą. Staję jak wmurowana- wiem że spałaś z Kosokiem. Jesteś skończona, powiem wszystko trenerowi i wyrzucą cię na zbity pysk- Syczy jadowicie. Nie umiem się ruszyć. Skąd wie?! Nogi uginają się pode mną, w głowie tysiące myśli. Język tworzy ogromną gulę, nie jestem w stanie zaprzeczyć, obronić się, cokolwiek! Jak nie ja! Podchodzi do mnie, łapie za policzki i zaczyna całować.
- Przestań!- odpycham go od siebie, ale łapie mnie za ramiona.
- Widziałem jak wychodził z twojego mieszkania, słyszałem waszą rozmowę- mówi złowieszczo- twoja klatka ma niezły posłuch.
- Śledziłeś mnie?!- jestem przerażona. Sama na środku ulicy, nie ma nikogo, kto mógłby mnie obronić. Serce wali jak oszalałe, szybko oddycham.
- Mogę nic nie mówić, jeśli wrócisz- szantażuje mnie- bądź znowu moja, możemy mieszkać tu, już szukam mieszkania od jakiegoś czasu. Przyjmą mnie do każdego szpitala, jestem najlepszy- mówi, a mnie przejmuje blady strach. Od kiedy jest w Rzeszowie? Jak długo mnie śledził? Ile wie o moim życiu? Co jeszcze jest w stanie zrobić?!
- Nie, Paweł. Chcesz mnie odzyskać szantażem? Proszę bardzo. Możesz mówić komu chcesz, nie dbam o to. Wolę być zwolniona niż kiedykolwiek się do ciebie zbliżyć- niemal pluję mu w twarz tymi słowami.
- Ale się zrobiłaś harda- mówi zadowolony  i próbuje przyciągnąć mnie do siebie. Szarpię się, chwyta mnie za rękę i niefortunnie upadam na ziemię, czując jak moje kolano ociera się o beton. Spodnie rwą się w tym miejscu, boli- słyszę za sobą odgłos biegnących stóp- Sara, nie chciałem- mówi przepraszająco, ale po chwili zatacza się od mocnego ciosu w szczękę.
- Zostaw ją- syczy mój wybawca i znowu unosi rękę, chcąc wymierzyć kolejny cios.
- Michał, wystarczy!- ciągnę go za nogawkę i próbuję wstać. Pomaga mi się podnieść, nie spuszczając wzroku z Pawła, który stoi, gęsto mrugając.
- Boże, Sara, nic ci nie jest?- przytula mnie mocno.
- Nie- krzywię się, gdy ruszam zakrwawionym kolanem ale kuśtykam w stronę klatki.
- A co z nim?- pyta, wskazując na zdezorientowanego Pawła.
- Idź już, Paweł. I nigdy nie wracaj- zwracam się do koszmarnego mężczyzny z mojej przeszłości.
- Kolejny kochanek?- pyta ten szyderczo, uśmiechając się złośliwie.
- Chcesz znowu dostać?- wtrąca się Kubiak- powinienem wezwać policję- syczy.
- To wzywaj. Nic się nie stało, Sara tylko lekko stłukła kolano- wzrusza ramionami.
- Nie ma sensu- mówię rzeczowo- nic się nie stało, rzeczywiście upadłam przez przypadek. Nie uderzył mnie, więc nie ma czego zgłaszać.
- Przepraszam, naprawdę nie chciałem żebyś się wywróciła- przynajmniej w tych tłumaczeniach jest szczery- chciałem tylko porozmawiać.
- Jakoś ci nie wierzę. Ale skoro nic jej nie zrobiłeś, poza kolanem, to rzeczywiście tylko nas wyśmieją na komisariacie. Chwyta Pawła za koszulę i zbliża jego twarz do swojej- jeszcze raz się do niej zbliżysz, to przysięgam, twojej pięknej gębusi nic już nie uratuje. Znajdę cię i zabiję- grozi śmiertelnie poważnie- a teraz spadaj stąd- puszcza go i popycha. Podchodzi do mnie i obejmuje ramieniem.
- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz, Sara- słyszę za sobą groźbę- miłej nocy z kolejnym siatkarzem!- rzuca na odchodnym.
- Zjeżdżaj, gnido- warczy za nim Kubiak i otwiera przede mną drzwi- o czym on bredzi?- zwraca się do mnie.
- Wejdźmy, wszystko ci opowiem- kuśtykam po schodach. Pomaga mi wejść na górę, usadza na kanapie i przynosi opatrunek. Obmywa wodą utlenioną starte kolano, bandażuje je delikatnie i na koniec przynosi zmrożony, żelowy okład. Cała się trzęsę. Paweł jest nieobliczalny. Co by się wykluło z tej szarpaniny, gdyby nie Misiek? Nie wiem. I nie chcę o tym myśleć.
- Więc?- pyta delikatnie, głaszcząc mnie po ramieniu. Gdzie jego zwykła złośliwość?
- Spałam z Kosą- walę prosto z mostu, a Misiek kamienieje na kanapie- byłam pijana, wykorzystał to.
- Kolejna osoba, której muszę sprać gębę- mówi grobowym tonem a jego pięści zaciskają się mocno.
- Nie, poczekaj. Stało się, trudno. Ja też tego nie przerwałam, więc wina leży częściowo po mojej stronie- tłumaczę. Nie chcę żeby zrobił jakieś głupstwo.
- I tak nie powinien. Cham. Przynajmniej mu nagadam. Mówiłaś komuś?- patrzy uważnie w moją twarz. Widzę po jego twarzy, że nie podoba mu się taki obrót spraw. 
- Jesteś pierwszy. Zibi nie wie, nie chciałam od razu mu mówić, tylko najpierw to wszystko poukładać. Ale pojawił się Paweł. Powinieneś znać tę historię, wtedy wszystko zrozumiesz.  Nie mogę powstrzymać trzęsącej się wargi, pochylam głowę i czuję napływające łzy. Michał przytula mnie i podaje chusteczki. Łzy lecą strumieniami, nie umiem nad tym zapanować.Trzęsącym się głosem opowiadam mu o miłości mojego życia.

- Nie latałam za nim. Miałam praktyki w jego szpitalu, widzieliśmy się codziennie, był głównym ortopedą na oddziale. Podobałam mu się. Wypytywał o mnie moją przyjaciółkę, Agatę. Byłą przyjaciółkę. To ona…- głos mi się załamuje, ale mówię dalej- ale po kolei. Któregoś czerwcowego popołudnia zaprosił mnie na lampkę wina. Cieszyłam się jak głupia! Ubrałam najładniejszą sukienkę jaką miałam, cała w skowronkach szłam na to spotkanie. Był czarujący, taki tajemniczy, męski. Zjedliśmy pyszną kolację, wypiliśmy dużo dobrego wina. A potem zabrał mnie na spacer. Pamiętam, że była gorąca, rozgwieżdżona noc, jasno prawie jak w dzień. Pocałował mnie w parku, przy świetle księżyca. Było bajkowo. Ale nie poszłam z nim do łóżka- odprowadził mnie do domu. To mi zaimponowało. W pracy każdą przerwę spędzaliśmy razem. Czułam się taka ważna, zakochana… Był sporo starszy, wszyscy mi go zazdrościli. Pierwszy raz kochaliśmy się właśnie w szpitalu, w dyżurce. Pamiętam tą ekscytację, adrenalinę, że ktoś mógł nas przyłapać… A potem poszło szybko. Pod koniec wakacji wprowadziłam się do niego, zaczęłam kolejny rok studiów. Moi rodzice mieli dużo zastrzeżeń. Ale ja nikogo nie słuchałam, liczył się tylko on.  Świata poza nim nie widziałam. Teraz wiem jakie to było chore. Uzależnił mnie od siebie- prawie nigdzie nie wychodziłam, a jeśli już to wszędzie z nim. Gdy byliśmy gdzieś razem, traktował mnie jak dziecko. Zawsze decydował za mnie, wybierał potrawy, filmy, opery, knajpy, zakupy, ale wtedy wydawało mi się to takie męskie, seksowne. Pamiętam jakąś imprezę, gdzie z przyjaciółkami się wydurniałyśmy, i tańczyłyśmy pijane na stole. Mój kumpel się przyłączył i bawił z nami. Paweł nic nie mówił. Ale gdy tylko zeszliśmy ze stołu, przywalił Marcinowi w szczękę, bez żadnego słowa. Wszystkich zamurowało, a on jakby nic, zaczął rozmawiać z Agatą. Zrobiłam mu awanturę, wyprowadził mnie z klubu. Krzyczeliśmy na siebie, w jego oczach widziałam coś takiego… Nie umiem określić. Dzikiego, szalonego. Zaczął mnie całować, a ja głupia zamiast doprowadzić rozmowę do końca, dałam się zawieść do domu i zamieść wszystko pod dywan. Od tego momentu zaczęło się psuć. Był zazdrosny o każdy telefon, każde moje wyjście. Przytłaczał mnie, coraz częściej się kłóciliśmy, aż kiedyś nie wytrzymałam i wyszłam wieczorem z domu. Poszłam do Izy, mojej najlepszej przyjaciółki i zostałam tam na noc. Wróciłam na drugi dzień, ale jego nie zastałam. Nie przejęłam się tym, poszłam na uczelnię. Spotkałam Agatę, która była cała w skowronkach. Wypytywała mnie o Pawła. Powinnam się była domyślić, co się stało. Pogodziliśmy się, wszystko wróciło do normy. Miałam masę pracy, wkręciłam się w nowe projekty, kursy. Wracałam późno, wychodziłam wcześnie. On też harował w szpitalu, ciągle był „wzywany na konsultacje”. Jakoś w grudniu zaczęliśmy rozmawiać o świętach. I wtedy okazało się że nie chce iść do moich rodziców. Nie nalegałam, wiedziałam że nie darzą się zbytnią sympatią, ale zrobiło mi się przykro. Poszłam sama, a on pojechał do swojej rodzinnej miejscowości. Tak powiedział. Miałam zostać w domu na pierwszy dzień świąt, ale zapomniałam jakiegoś dokumentu albo prezentu, nie pamiętam. Wróciłam już po wigilii, i zastałam w moim własnym łóżku Agatę- łzy zaczynają płynąć szybciej, chowam twarz w dłoniach i głośno chlipię.
- Spokojnie- Dzik ogarnia mnie ramieniem, a ja kładę głowę na jego barku. Uspokajam się i mówię dalej, wtulona w jego ciepły tors.
- Nie powiedziałam nic, tylko na ich oczach spakowałam walizkę i wyszłam, nie oglądając się za siebie. Paweł coś krzyczał za mną, tłumaczył, błagał, ale ja się nie odwróciłam.
Rodzicom powiedziałam prawdę, nie umiem ich okłamywać. Tata chciał jechać do niego z nożem. Tak, mój kochany, spokojny z natury ojciec chciał zabić Pawła gołymi rękoma. Ale z siostrą udało nam się powstrzymać tatę, i zostałam u nich. Gdy Paweł był w pracy, zabrałam resztę moich rzeczy i zamknęłam ten rozdział. Tak myślałam. W nocy płakałam w poduszkę, ale dochodziłam powoli do siebie. Po miesiącu przyszła do mnie Agata i powiedziała że jest w ciąży. Myślałam, że już nic gorszego nie może mnie spotkać. Ale się myliłam. To kompletnie mnie przerosło. Wielokrotnie rozmawialiśmy o przyszłości, planowaliśmy ile będziemy mieć dzieci. Chciałam urodzić mu synka, wtedy czułam że byłam gotowa. Bzdura. Mam 22 lata, jak można o tym myśleć?!
- Można- wyszeptał Michał w moje włosy- miałem tak samo.
- Byłam głupia. Myślałam, że zestarzejemy się razem, doczekamy wnuków… A teraz moja była przyjaciółka jest w ciąży z facetem, który miał być mój na całe życie. Ale było coś znacznie gorszego. Paweł gdy dowiedział się o ciąży, kazał Agacie usunąć. Tak. On, kochający, czuły lekarz, sługa Hipokratesa, kazał jej zabić małe, nienarodzone dziecko. Odmówiła, więc i ją zostawił. Nigdy jej nie kochał, wykorzystał tylko jako narzędzie zemsty. Mimo tego, co mi zrobiła, było mi jej żal. Ale zerwałam z nią znajomość. Ona sama odeszła z uczelni, przerwała studia. Nie obchodziło mnie to, chciałam zapomnieć o tym wszystkim. Od znajomych dowiedziałam się, że urodziła w sierpniu. Czyli ich romans trwał gdzieś od listopada. Wtedy do mnie doszło, że to właśnie podczas tej naszej wielkiej kłótni zdradził mnie po raz pierwszy. Spotkałam się z Agatą, potwierdziła. Było mi tylko żal, kochać dawno przestałam. A planowałam wyjazd do Rzeszowa od czerwca, ta wiadomość nic już nie zmieniła.
- Boże, co za skurwysyn- zdławionym głosem mówi Dzik przez zaciśnięte zęby.
-Nigdy nie sądziłam że go ponownie spotkam. A już na pewno nie tu. Wracałam z treningu, zaczepił mnie pod domem. Nie czułam nic, gdy go zobaczyłam. Tylko chłód. Zaczął mi tłumaczyć, że popełnił wielki błąd, że dał mi odejść, że chce to naprawić, że nie może beze mnie żyć… Powiedziałam że nie chcę go znać, odwróciłam się i odeszłam. Krzyknął za mną, że jestem dziwką. Że wie o Kosie i że o tym doniesie prezesowi. Zatkało mnie, stałam jak wmurowana. Nie wiedziałam co mam zrobić. Zamiast powiedzieć, że to jakieś bzdury, zaprzeczyć, bronić się, milczałam. Wykorzystał element zaskoczenia, i rzucił się na mnie. Zaczął całować, próbowałam się wyrwać, ale był silniejszy.  Szarpaliśmy się, niefortunnie upadłam. No i potem na szczęście pojawiłeś się ty- przytuliłam się do niego mocniej- nie wiem co by się stało gdyby…- głos mi się załamał. Objął mnie mocno ramionami i zaczął kołysać jak małe dziecko. Łzy bólu, żalu ale i ulgi płynęły mi po policzkach, miałam to wyznanie za sobą.
- Ci. Spokojnie, Sara. Jestem tu, nikt cię już nie skrzywdzi- głaszcze mnie po roztrzęsionych ramionach, a ja łapię go za rękę i przytulam ją do twarzy.
- Przepraszam, nie powinnam- ocknęłam się po chwili, i puściłam jego dłoń.
- Przestań, przytulaj się do woli- niemal widzę jak się uśmiecha, ten ton głosu mówi wszystko.
- Dzięki Dziku- szepczę z wdzięcznością- chcesz mi też opowiedzieć swoją historię?- pytam, zwracając zapłakaną twarz w jego stronę.
- Chcę. Skoro już się zwierzamy, powiem ci jak było z Moniką. Znaliśmy się od dziecka, dorastaliśmy razem. Była moją pierwszą miłością, myślałem że to właśnie na całe życie. Nie umiałem być na odległość, podczas wszelkich wyjazdów tęskniłem, nie wiedziałem co ze sobą zrobić. W końcu, gdy przeszedłem do Politechniki, ściągnąłem ją do Warszawy. Potem przeprowadzka do Jastrzębia. Zbyt szybko zamieszkaliśmy razem, to nie był przemyślany ruch. Ale było nam dobrze, pomijając drobne kłótnie o głupoty. Nie przeszkadzało mi, że nie ma pracy i siedzi w domu. Nawet było mi to na rękę, nie miałem powodów do zazdrości. Ale z czasem robiło się to męczące- nie miała żadnej pasji, hobby, żyła moim życiem, meczami, wyjazdami… Zaczęliśmy planować wspólną przyszłość. Proponowałem, żeby znalazła sobie jakieś zajęcie, coś, co ją będzie interesować. Ale tylko się obraziła. Chciałem to naprawić, kupiłem pierścionek. Radziłem się Zibiego, kiedy powinienem się oświadczyć, co zrobić. Wyjechałem na zgrupowanie, potem wygrana liga. Olimpiada. Odpoczęliśmy od siebie. Była znowu czuła, cudowna, chwaliła się mną na prawo i lewo. Jedynie po nieudanym występie w Londynie, zrobiła się chłodna. Ale byłem zbyt wściekły i rozgoryczony, żeby to dostrzec. Była ze mnie dumna, gdy wygrywałem, wstydziła się, gdy przegrywałem. Nie liczyłem się ja, tylko wynik i sława. Ale ja tego nie widziałem. Byłem ślepo zakochany, taki mi się wtedy zdawało. Zdecydowałem, że oświadczę się na wspólnych wakacjach. Pojechaliśmy na wymarzone Malediwy, zrobiłem to na romantycznej kolacji. Zgodziła się, zaplanowaliśmy ślub za rok. Wróciliśmy do Jastrzębia, życie toczyło się na nowo. Treningi, mecze, wyjazdy… Jednego dnia odwołali nam rozruch. Nie chciałem wracać do domu, pomyślałem że kupię kwiaty i dobre wino. Pojechałem do galerii handlowej, kupiłem też seksowną bieliznę. Mieli rozmiar, co bardzo mnie ucieszyło, bo często musiałem obchodzić się smakiem.
- A tak, Zibi wspominał że Monika do najszczuplejszych nie należała…- wtrącam z uśmiechem, ale bez złośliwości.
- Mi to nie przeszkadzało. W ciągu naszego związku stopniowo przestała dbać o siebie, coraz bardziej się poszerzała, ale ja nie chciałem jej robić przykrości i komentować. Kochałem ją taką jaka była. Kiedyś pomyślałem, że może jest w ciąży, ale śmiertelnie się obraziła i nie odzywała do mnie przez tydzień. Nie chciałem być złośliwy, ba, cieszyłem się na myśl że mogłoby tak być! Dobra, dalej, bo przynudzam- westchnął smętnie.
- Nie przynudzasz- głaszczę  go po ramieniu. Uśmiecha się do mnie smutno, w jasnych oczach widać  ból.
- Wracając do galerii. Już miałem wychodzić, gdy mignęła mi znajoma twarz w małej kawiarence. Podszedłem bliżej i przykleiłem nos do szyby. Tak, to była Monika, która trzymała za rękę jakiegoś lowelasa, a ten szeptał jej coś na ucho. Śmiała się, wtedy pomyślałem że ze mnie. Głupia myśl. Byłem w szoku. Ale chciałem mieć pewność, złapać ją na gorącym uczynku, żeby nie mogła zaprzeczyć. Czekałem w samochodzie, aż wyjdą, pojechałem za nimi. Brzydziłem się siebie, szpiegowałem własną narzeczoną… Zatrzymali się pod ekskluzywnym apartamentem, weszli do środka. Odczekałem 10 minut, i zadzwoniłem do drzwi. Otworzył mi on, w samych bokserkach. Zaskoczony, odsunął się i wpuścił mnie do środka. Skierowałem się w stronę głosu Moniki, która wołała pytająco kto przyszedł. Leżała naga w jego łóżku. Na mój widok od razu się zasłoniła prześcieradłem, zaczęła na mnie wrzeszczeć. Poprosiłem spokojnie, żeby oddała mi pierścionek. Powiedziałem, że do wieczora nie wrócę do domu, żeby mogła zabrać swoje rzeczy. Zaczęła przepraszać, płakać, wrzeszczeć. Byłem spokojny, zero emocji, co nigdy mi się nie zdarzało. To ją jeszcze bardziej rozjuszyło, wykrzyczała mi wszystkie znane obelgi, a potem wysyczała, że spotyka się z Igorem prawie rok. Cios poniżej pasa. Aż się skuliłem. Kiedy ja planowałem ślub, dzieci, budowę dużego domu, ona weszła jakiemuś bogaczowi do łóżka. Wyszedłem bez słowa, i pojechałem do Patryka. Zibi był od nowego sezonu w Rzeszowie, więc tylko zadzwoniłem. Chciał natychmiast przyjeżdżać, ale mu zabroniłem, w końcu następnego dnia miał mecz. Nie płakałem, nie waliłem głową w ścianę. Byłem spokojny, zbyt spokojny. To nie leży w mojej naturze. Może podświadomie zdawałem sobie sprawę, że mnie nie kocha? Albo ja ją przestałem. Tak, chyba właśnie o to chodziło. Już dawno się wypaliło, byłem z nią, bo myślałem że tak wygląda miłość. Głupie, co?- szepcze mi we włosy. Wiem, że chce ukryć załzawione oczy, boi się pokazać swoją słabość, że go wyśmieję, zadrwię, jak w każdej naszej rozmowie. Podnoszę głowę i patrzę mu w oczy z uśmiechem, a potem obejmuję za szyję. Zaczyna szlochać, a ja go kołyszę w ramionach. Rozkleja się, mocno mnie przytulając.
- Wcale nie głupie. Jesteś zbyt dobrym człowiekiem, nie chciałeś nikogo skrzywdzić, i sam zostałeś zraniony- szepczę mu do ucha i głaszczę po włosach.
- Dzięki- uspokaja się, zdejmuje mnie z siebie i sadza obok- powiem ci w końcu o sprawie z Aśką- patrzę z zaciekawieniem-  one się przyjaźniły, odkąd się poznały. Nie miałem nic do niej, była na swój sposób ładna, układało im się ze Zbyszkiem. Najważniejsze, że mój przyjaciel był szczęśliwy. Ale gdy przyjechali do mnie w jakiś wolny dzień, i opowiedziałem mu o wszystkim ze szczegółami, Aśka spotkała się z Moniką. Tamta wcisnęła jej zupełnie zmyślone bzdury. I blondyna wzięła jej stronę. Przekonywała mnie, że powinienem się z nią pogodzić, a co najlepsze przeprosić- widząc moją zaskoczoną minę, zaczyna się śmiać- wiem, to brzmi absurdalnie. Mam przepraszać dziewczynę, która zdradzała mnie od roku, że nie byłem wystarczająco dobry. Paranoja. Zbyszek się wkurzył, pokłócili się. Każde obstawiało przy swoim, w końcu ona wściekła pojechała do Rzeszowa. Miał to gdzieś, zależało mu, żeby wyciągnąć mnie z dołka. Rozmawialiśmy, byliśmy na piwie, słuchał moich ponurych żali. Bardzo mi pomógł. Potem musiał wracać, ale dzwonił codziennie. Po jakimś czasie powiedział, że zerwał z Aśką. Nie mówił dlaczego, ale po części się domyśliłem. Już wcześniej mieli problemy z wiecznymi dojazdami, ona miała studia w Warszawie, on w Rzeszowie. Do tego doszła sprawa z Moniką, gdzie Zibi twardo stał za mną. Ucieszyłem się, ale z drugiej strony wiedziałem że dla niego to niedobrze. Znowu wrócił do kokietowania i łatwych panienek. Potem były zgrupowania, sezon reprezentacyjny. Trochę go naprostowałem, ale nie mogłem przecież kontrolować jego życia. Pojechaliśmy na męskie wakacje, było świetnie. Obaj single, po długich związkach. Żyć nie umierać. Wyleczyłem się kompletnie, właściwie cieszyłem się że tak to się zakończyło. A nie po roku małżeństwa, albo po pojawieniu się dzieci, które mogłyby być nie moje. Dzisiaj nawet byłbym w stanie jej podziękować, bo teraz wiem, że nie była mnie warta, że zasługuję na coś lepszego. I cieszę się życiem, chociaż czasem tęsknię za naleśnikami na śniadanie, które robiła- puentuje wesoło.
- Ja ci mogę zrobić, jeśli chcesz- uśmiecham się przez łzy. Bardzo mnie poruszyła jego historia, nie spodziewałam się, że jest aż tak wrażliwy.
- Zrobimy razem- odpowiada i wstaje z kanapy- dzięki, że mnie wysłuchałaś.Nie mam ochoty na nasze zwykłe przekomarzania, jest mi dobrze z taki Dzikiem.
- I ja dziękuję- obcieram oczy i przytulam się do jego torsu- widzisz, z tego wszystkiego nie zapytałam skąd ty się wziąłeś pod moim domem!- śmieję się ze swojego zapominalstwa.
- Przyjechałem do Zbyszka na dwa dni, mamy „długi weekend” w klubie. Nie zastałem go, więc myślałem że jest u ciebie. Dobrze, że tak zrobiłem. Ale mogłem być wcześniej- wyrzuca sobie.
- Przestań, i tak uratowałeś sytuację. Paweł jest nieobliczalny, muszę wymyślić co zrobić z tym fantem… Powinnam pierwsza iść do Kowala, zanim on to zrobi.
- Coś wykombinujemy, nie martw się- uśmiecha się krzepiąco- Ale najpierw się posilmy, na pusty żołądek nie da się myśleć- chichocze i ciągnie mnie do kuchni. Gotujemy, śmiejąc się radośnie, jakby nic się nie wydarzyło. Jak gdyby żadne z nas nie było zdradzone, upokorzone. I jak gdyby Paweł nigdy nie pojawił się pod moim blokiem, przywołując widmo przeszłości. I Sabina...
- Rozmawiałem z Paulem, znam sytuację- mówi, odczytując moje myśli.
- Boję się strasznie, że...- patrzę smutno w jego niebieskie tęczówki.
- Cicho, no już- przytula mnie serdecznie. Wdycham jego miły zapach, od razu się uspokajając.
- Dobrze, że jesteś, Dziku- klepię go po ramieniu.
- Dobrze, że jesteś, Sara- odwzajemnia mój gest- i dobrze, że masz jaja- chichocze, wyciągając je z opakowania.
                                                                                                                                                                                        


Jest nowy, rozwleczony jak stara guma do żucia rozdział. Nie chciałam go dzielić na pół, dlatego dodałam cały. Z góry przepraszam za długość i jakość- jestem chora, a antybiotyk chyba zadziałał też negatywnie na mój mózg. Miało to wszystko być inaczej, no ale wyszło jak wyszło. Dzisiaj aż trzech panów kręci się w okół Sary. Tylko czy takie zainteresowanie jest godne pozazdroszczenia? Wątpię. Zresztą oceńcie same. 

Chcę z tego miejsca podziękować Paulinie- kochana, gdyby nie Ty, to nigdy bym się nie zdecydowała którą wersję wstawić! ;*
Przekroczyłyście 10 000 wyświetleń! Dziękuję :) Gdyby jeszcze ta liczba przekładała się na komentarze, byłoby mi bardzo miło. Dlatego apeluję: jeśli jesteś- komentuj! Anonimowo też można, jestem otwarta na krytykę ;)
Liznęłam znowu trochę funkcji blogspota, dlatego pojawiły się nowe rzeczy.
Zakładkę "Bohaterowie" postaram się aktualizować na bieżąco.
Natomiast strona "Czytelnik" jest dla Was. Proszę, tu informujcie mnie o Waszych nowościach i reklamujcie blogi. Będzie znacznie wygodniej i mi, i Wam, i wszystkim bloggerom, jeżeli tam znajdą się te komentarze. 

Mam nadzieję że muzyka się spodoba. Ja jestem uzależniona! 

Jeszcze jedna sprawa- "puste" komentarze pod postem nic nie wnoszą, proszę, miejcie to na uwadze :)
Całuję Was serdecznie, S. ;*


58 komentarzy:

  1. jestem pod ogromnym wrażeniem tego rozdziału :) Świetne historie życiowe im wymyśliłaś ;) Bardzo mi się podoba i czekam na następny :)
    zapraszam do siebie także w wolnej chwili :)
    buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurcze...No to może od początku. Kosa - w sumie wykorzystał okazję, Sarze się to podobało, ale była pijana, teraz może być cholernie smętna atmosfera między nimi - zobaczymy jak uda im się to poukładać. Paweł - totalny psycholm stalker cholerny, jak on mógł tak długo śledzić Sarę, podsłuchiwać jej rozmowy, ja Cie pierdziele - szok!!!!! Najgorsze jest to, że takich kolesi mnóstwo chodzi po ziemi w realnym świecie :/ No i na koniec Misiek - muszę powiedzieć że super się czytało jego wyznanie i wyznanie Sary. Mega mi się podoba to, że w końcu sobie wszystko wyjaśnili, że rozmawiają ze sobą normalnie, bo może coś to oznacza? Może dojdą do wniosku, że chcą ze sobą być, spróbować? Zastanawia mnie co Kowal zrobi z informacją, że Sara spałą z Kosokiem - jeśli się dowie rzecz jasna, a najlepiej by było, gdyby dowiedział się od nich obojga razem. I co Ty gadasz, że rozwleczony?! Uwielbiam długie rozdziały i czekam zdecydowanie na więcej! Pozdrawiam ciepło
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ejj, nie jest rozwleczony, mi się podobał :D
    Wiedziałam, że to tylko chwilowe alkoholowe uniesienie, Kosa zakochał się najgorzej jak tylko mógł D:
    Wieczór zwierzeń, czyli chyba wszystko już wiemy i chyba wszystkie zagadki zostały wyjaśnione. Kurde, smutne jest to, jak komuś może się zrujnować cały świat przez głupotę jednej osoby. Ukochanej osoby. :<
    Szkoda mi Dzika, widać, że chłopak empatyczny i dobry, a tu Monika mu takie świństwo zrobiła :C
    A Paweł to taki typ, którego nie cierpię, uwielbi rządzić ludźmi, a sam tak naprawdę jest gówno wart ;<
    Pozdrawiam ;)
    volleyball-journalist.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Delektowałam się chyba przez około pół godziny :D
    Idąc od początku: Kosa również stracił w moich oczach, cóż z tego, że Sara chciała? Była pijana mógł zapanować! Ale z drugiej strony takie małe rozgrzeszenie go -pragnął jej, pożądał i miał okazję do jedynej całkowitej bliskości z nią? Nie wiem czy ja będąc na Kosy miejscu bym zachowała zdrowy rozsądek?:D Ale i tak Grzesiek masz kopa w dupę! Nie powinieneś i już!
    Co do Pawła? Dobrze, że Misiek znalazł się w odpowiednim czasie i odpowiednim miejscu! Bo nie chce myśleć co by było gdyby... :D Ale jak ta Pawłowa szuja mogła ją śledzić i podsłuchiwać ?!:O
    Imponuje mi szczerość Sary, że wygadała się do Dzika o Kosoku. Że darzy go zaufaniem i opowiedziała o Pawle.
    Michał K. również łatwo nie miał, zrobiłaś tutaj bardzo niedobrą Monię :D
    Tyczka? Straciła w moich oczach, trochę bardziej ją lubiłam przed przedstawieniem jej wersji konfliktu związku na linii Michał-Monika.
    Jestem bardzo ciekawa co wyjdzie z tej konstelacji Michał - Sara? Kosok chyba nie ma co liczyć także został Dzik? Ale na pewno tak łatwo nie będzie co to to nie! :D
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba najlepszy rozdział z całego bloga jak na razie! Serio! Wzruszyło mnie to, że dwójka ludzi, która żre się na każdym kroku otworzyła się przed sobą i tak po prostu opowiedzieli sobie o swoich problemach. Super! po raz setny powtarzam, że muzyka świetna i idealnie dobrana do rozdziału! Dziś wieczorem zapraszam na pierwszy rozdział mojego nowego opowiadania. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na nowy rozdział :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/

      Usuń
  6. No to mamy kolejny rozdział :-) Mimo wszystko bardzo ciekawy i wciągający....jak wciągający? Nie słyszałam jak mnie kilka razy na obiad wołali :-D Dopiero gdy mama wkroczyła do mojego pokoju wróciłam do rzeczywistości ;-)
    No jestem ciekawa bardzo jak potoczą się losy Sary :-)
    Czekam na kolejny: Marta♥
    Ty się nie dzow, że masz tyle wyświetleń bo blog jest świetny! :-)
    I ♥ IT!

    OdpowiedzUsuń
  7. Sama jesteś rozwleczona!
    Kosa jak mogłeś wykorzystać pijaną dziewczynę? Czy na prawdę należysz do tej grupy jaskiniowców, którzy myślą penisem, a mózg mają wielkości orzeszka pini?! Okej, rozumiem, że jesteś zakochany w Sarze, ale chłopie tak nie można! I co zyskałeś tym jednym pieprzonym orgazmem? NIC! A jeszcze straciłeś i zaprzepaściłeś jakiekolwiek szanse na bycie kimś więcej niż kumplem z pracy. Brawo!
    Misiu oj Misiu mam do Ciebie słabość i wyczuwam tu tlące się uczucie na linii Sara - Kubi :3
    Gdzie się podział Paul? ;c Lotku wracaj w następnym rozdziale - tęsknie!

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja się cieszę, że to co stało się między Sarą a Grześkiem nie spodobało się samej dziewczynie! :) Wiedziałam że będzie z tego powodu niezadowolona! Ale to dobrze :) Przecież ona tak pasuje do Dzika, że ja Cię nie pierdziele! xD I łączy ich poniekąd podobna przeszłość. Obaj są zranieni i skaleczeni na serduchu... Mimo wszystko nie zazdroszczę aczkolwiek chcę, żeby nawzajem się wspierali i może zbliżyli do siebie...? Ale jak na razie wspólne naleśniki są OK! :D Noo i liczę na to, że ten cały Paweł się odpierwiastkuje, bo w przeciwnym razie... mogą być kłopoty... A może Michał coś wymyśli?! :D ooo tak! to jest bardzo prawdopodobne xD Kubiaczek jako 'Pomysłowy Dobromir'! xD To byłoby ciekawe! XD
    Aaa, no i rozdział absolutnie nie rozwleczony! Dziewczyno! Zazdroszczę, że potrafisz pisać tak długie rozdziały i w połowie nie przynudzać o 'dupie marynie'! xD Bo ja niestety właśnie tak mam :D haha
    Pisz następny szybciutko i wracaj do zdrowia! :)
    3maj się! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. piąteczka na http://historia-niemoralna.blogspot.com :)
      gorąco zapraszam :*

      I strasznie Cię przepraszam! Nie wiem jak to się stało, że to powiadomienie nie dotarło...;(

      Usuń
  9. No i na szczęście pojawił się Misiek. Już się doczekać nie mogę czy coś z tego wyniknie. Spokojnie tu dzisiaj. Jedyny moment burzliwy to ten kawałek z Kosą i trochę Pawła. :3 Zobaczymy co się stanie dalej.
    Zdrowiej szybko. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam http://lonely-moths.blogspot.com/2013/03/przywilej-nienawisci.html :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Co ty gadasz , nie jest za długi w żadnym wypadku, najlepiej niech takie zawsze będą! :)
    Urzekły mnie bardzo ich historie. A Aśka myślałam, że jest nieco bardziej porządną dziewczyną. Teraz czuję do niej taką dziwną niechęć.. Ale Grzesiek w moich oczach stracił najbardziej! Tak to jest jak myśli się tą częścią ciała co nie trzeba ..
    A Misiek.. zaimponował mi :) Sara i Michał pasują do siebie idealnie. Oboje zranieni, uczuciowi. Mam nadzieję, że z czasem coś między nimi się wydarzy :) Ale na razie, myślę że nie ma co przyspieszać bo wszystko wymaga czasu. A potencjał jest :)
    Uwielbiam twojego bloga! <3
    pisz jak najwięcej, ale puki co ten rozdział jest jak dla mnie najlepszy !
    Czekam na kolejny!
    Pozdrawiam, Angela.

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny jak zawsze i wcale nie jest za długi. Bardzo fajnie się to wszystko czyta. Dobrze, że zjawił się Michał :) I cikawa jestem jak to się rozwinie między nim, a Sarą. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. O makabra, z każdym rozdziałem zaskakujesz mnie i tak wkręciłam się już na maxa w historię Sary. Nie narzekaj na rozdział, jest wspaniały! Może mnie natchnie :p Widzę, że nie tylko ja wkręciłam się w nową piosenkę Rihanny xd Ale wracam do tego, co do mnie należy, czyli oceny ;)
    Ja tu widzę, że ten Paweł, niby inteligentny, w końcu lekarz, ale jednak palant, jak się patrzy, a i to za delikatnie powiedziane. Gdybym mogła wykastrowałabym i wywiozła na Grenlandię. Zamknęła w jakimś igloo bez ubrań. Nie wiem nawet, czy na to zasługuje! Lekarz, a karze zabić własne dziecko? Pod kopułą ma nie halo.
    Kosa, ty bezmyślny brunecie! Dobrze, że Sara nie popuściła, bo nie zachował się, jak należy i nie wiem, czy szybko odbuduje zaufanie naszej fizjoterapeutki. Po pierwsze to oni do siebie nie pasują, ale to sprawa drugorzędna. No więc, tego śmego i owego, pochwalam Sarę za Kosę! W ogóle, ja ją tak uwielbiam, że nie wiem :D
    Kubiak, ach on to ma wyczucie! Cieszę się, że zdążył i uratował ją przed tym psychopatą. Zyskał dzięki temu dużo i dzięki szczerości. Niestety siatkarze, sportowcy, czy inni bogacze, jakieś gwiazdy, czy cóś są narażeni na takie związki, gdzie partner jest z nimi dla pieniędzy i sławy, a nie miłości. Jednak najlepsze jest to, że zmienili swoje relacje, ocieplili je i teraz mogą docierać do siebie :D Pasują do siebie, jak puzzle. Bynajmniej w moim mniemaniu :D Nawet nie chce wracać do poprawiania mojego bezsensownego komentarza, za który przepraszam. ;* Czekam z niecierpliwością na kolejny, kuruj się i wracaj z nowym cudem!
    Całuję, Happiness ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaa! Ale mnie Kosok zdenerwował! Wykorzystał ją i jeszcze myślał, że ona będzie się cieszyć. Dobrze, że ona się chociaż dobrze zachowała i go odesłała z kwitkiem. Mam nadzieję, że szybko mu nie popuści, będzie miał nauczkę na przyszłość.
    Jak dobrze, że Dzik się pojawił, bo mogło by być kiepsko. Fajnie, że się sobie zwierzyli i przez to też się do siebie zbliżyli, może będą razem, pasowaliby do siebie. Oboje dużo przeszli jeśli chodzi o związki.
    A Paweł to zwykły palant! Myślę, że Sara powinna powiedzieć o tym romansie, bo jak się dowiedzą o tym od Pawła to będzie nie fajnie.
    Rozdział świetny, a długość bardzo dobra, ja osobiście wolę dłuższe rozdziały, lepiej się czyta :))
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na drugi rozdział :)
      http://wsidlachmilosci.blogspot.com

      Usuń
    2. I piętnasty rozdział :)
      http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com

      Usuń
  15. Zaskakująco dobrze czytało mi się ten rozdział. Bardzo fajnie, że opowiedzieli sobie swoje historie. Miałam ochotę rozszarpać Pawła bo jak można kazać zabić własne dziecko? Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Wykorzystał ją Kosa i tyle nie dziwie się ,że nie chce za bardzo mieć cokolwiek z nim wspólnego. Całe szczęście ,że Dziku znalazł się w odpowiednim miejscu ,w odpowiednim czasie bo kto wie co by jej ten psychol zrobił.. W ogóle jak on mógł kazać jej zabić własne dziecko?! Typowy facet, chciał wymigać się od odpowiedzialności a kobietę zostawił sam ze swoim problemem... Swoją drogą nie spodziewałabym się ,że Dziku jest taki wrażliwy :> ale opowiedzieli swoje historie sobie nawzajem, obydwoje są po przejściach i czuję ,że co raz bardziej się do siebie zbliżają! :)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Boski rozdzial , juz teraz nie moge doczekać sie nastepnego :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział świetny, jak zawsze zresztą . Jedno mnie ujęło - tez pisze przy słuchaniu piosenek - strasznie nastraja do tego co sie pisze :)
    Miałam informować, więc to robię . Nowy rozdział u mnie
    http://siatkowkaczylimarzeniagodnespelnienia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny rozdział. Kosa zachował się niefajnie. Kochany Michał. Dobrze, że akurat wtedy się zjawił. Ciekawe co by było, gdyby przyjachał kilka minut później. Coś mi się nie wydaje, że Paweł chciał tylko pogadać. Myślę, że mógłby zrobić Sarze coś więcej.
    Czekam z niecirpliwością na następny.

    Pozdrawiam, no_princess :*

    PS. Tez pisze rozdziały przy muzyce. Ona mnie uspokaja i odpręża. Dzięki niej moja wena czasem się pojawia :D

    OdpowiedzUsuń
  20. KUBIAK <3 Kochany, czuły i romantyczny! :D Będzie im razem świetnie, chociaż na razie będą chcieli być tylko przyjaciółmi :D Co do Kosy to nie mam słów, zamurowało mnie...A ten jej były to kompletny palant i psychopata...
    Ten rozdział być świetny i wcale nie za długi, jak piszesz świetnie to i tak się to przyjemnie czyta :D
    Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. twój dzisiejszy rozdział idealnie się złonczył z moim nastrojem :( a jeszcze ta piosnka na górze.. dziekuje ci :)

    OdpowiedzUsuń
  22. E tam bardzo dobry rozdział jak na to, że jesteś chora. Ja nie jestem, a wychodzą poniżej krytyki.
    Tak myślałam, że Sara zareaguje rano na obecność Kosy i jego czułości. Czy ją wykorzystał? Na pewno tak, ale przecież sama chciała mimo, że na początku miała obawy. W dodatku pojawił się Paweł, który ma tupet. Zdradzał ją z przyjaciółką, traktował jak swoja własność, ograniczał jej kontakty z znajomymi. To była chora miłość i dobrze, że się skończyło jak się skończyło. Cierpiała, ale już nie jest oszukiwana. Trochę niefartownie się złożyło, że słyszał jej rozmowę z Kosą bo ma na nią haka. Warto zrobić krok na przód i nie dopuścić do tego żeby lekarz się mścił. No i Kubiaczek wybawiciel, który nie miał różowego życia z Moniką. Mam wrażenie, że się zbliżyli po tej rozmowie jeszcze bardziej do siebie. Zranienie przez swoich partnerów szukają szczęścia. Może je odnajdą razem ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny rozdział!!! Dziku taki czuły i kochany♥ Mam nadzieję, że nie będą tylko przyjaciółmi ;3 A i co do rozdziału to dla mnie mogą cały czas być takie długie ;D Z niecierpliwieniem czekam na kolejny♥ Pozdrawiam gorąco Zuza ;3

    OdpowiedzUsuń
  24. O maj gad! No jak zawsze super rozdzial i do tego DLUGI!! *.* Czytalam i czytalam i sie naczytalam xD
    Super rozdzial. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dobra, Kosina, Sara odjęła Ci punkty, musisz się starać bardziej. Nie lubię Pawła, najchętniej walnęłabym go patelnią w twarz.

    OdpowiedzUsuń
  26. Na początku muszę napisać o piosence. Jest c u d o w n a! Nie znałam jej wcześniej, ale już wiem, że będzie gościła na mojej playliście. Jest po prostu idealna! :)

    Kosa, Kosa, Kosa. Ja wiedziałam, że tam będzie. Po prostu wiedziałam! No bo co on sobie kuźwa wyobrażał? Że przeleci pijaną dziewczynę, a ona na drugi dzień będzie mu wdzięczna? Co on się wczoraj urodził? A ja mu tak kibicowałam, czekałam aż wyjdzie z tego swojego mentalnego cienia i coś zwojuje swoim urokiem osobistym. No i zwojował. Za przeproszeniem, zjebał na całej linii. Nie wiem czy uda mu się odzyskać zaufanie i sympatię Sary. Nawet jeśli, to może chłopak sobie długo poczekać.

    Matko! Tego całego Pawła to był gołymi rękoma zamordowała i jeszcze przed śmiercią zrobiła lewatywę z gorącej wody! Jak ja nienawidzę takich kretynów! Sam zjebał wszystko, prawda? To po cholerę teraz wraca? Ja pierdzielę! Macanko z Agatą było fajne, ale ogarnął się i wraca do pańci? O nie, nie! Tak to my się bawić nie będziemy! Bardzo się cieszę, że Kubi pojawił się w odpowiednim momencie, powinien mu tylko gębę porządnie obić!

    A właśnie! Przechodząc do Kubiaka! On z tych wszystkim amantów jest najlepszy! Taki prawdziwy przyjaciel, który potrafi wysłuchać, sam niejedno przeszedł. Nawet to całe przekomarzanie się jest jak najbardziej na miejscu. Bo w końcu komu, jak nie najlepszym przyjaciołom, ciśnie się najlepiej? ;) Trochę się wkurzyłam podczas tej jego historii. Czy ta Monika się pozamieniała na mózg z muszką owocówką/ Jak Misiek wygrywał, bo było fajnie? Jezu, jak ja nie moge takich tępych bab! Ja nadal podtrzymuję swoją teorie, że jeżeli chodzi o niego to klauzula w umowie nie obowiązuje, więc im kibicuję!

    Strasznie jestem ciekawa, co będzie jak się Kowal dowie o wspólnej nocy Sary i Kosoka. Mam nadzieję, że obejdzie się bez poważniejszych ofiar!

    Cudownie cudowny długi rozdział! Mówiłam już, że fantastyczna piosenka? ;) Pozdrawiam, Embouteillages ;*

    ps.: przepraszam Cię za te bluzgi, ale to emocje! :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Całe szczęście, że Misiek zjawił się w porę! Oboje dużo przeszli ( Paweł to straszny dupek i powinien raz a dobrze dostać po mordzie, Monika... Szkoda nawet słów...). Zwierzyli się sobie i mam wrażenie, że to ich tylko do siebie zbliży. Oby Paweł dał jej spokój i nie mieszał się w życie Sary!

    Zapraszam na nowy rozdział na:
    http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
    a także na prolog na:
    http://walcz-o-mnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  28. Zakasowałaś mnie i ich opowieściami, i pojawieniem się Pawła. Jezu, pierwszy raz od dłuższego czasu kompletnie nie wiem, co mam powiedzieć. Spróbuję coś z siebie wykrzesać, ale już na początku mówię, że to będzie marne jak moje paznokcie po wczorajszym meczu.
    Grzesiu chyba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji. Okej, była wspólnie spędzona noc, było miło, słodko, a przede wszystkim przyjemnie, ale prawda taka, że powtórzyć tego no po prostu nie mogą. Hm, chyba że ktoś woli tułać się po śmietnikach z braku pieniędzy, ale w to akurat wątpię. Kosina musi zrozumieć, że romansowanie z Sarą prędzej czy później skończy się tragedią. A już tym bardziej, kiedy jeden bardzo złośliwy osobnik o tym wie. I z chęcią tę wiadomość wykorzysta przeciwko nim.
    Mogę zabić Pawła, ale tak na poważnie? Za kogo on się uważa? Będzie ją szantażował, kiedy to on zniszczył wszystko to, co ich łączyło? Bitch please. Facet podczas posuwania Agaty chyba zgubił także rozum. Za swoje błędy trzeba płacić, i to surowo. A że ktoś nie potrafi się nawet do nich przyznać to już zupełnie inna para kaloszy.
    Jejku, jak mi się żal Miśka zrobiło. Wiesz, ja właśnie czasami mam takie wrażenie, że duża część partnerek sportowców, niekoniecznie siatkarzy, jest z nimi właśnie dla sławy i pieniędzy. A ja takimi babami gardzę. Bardzo, bardzo gardzę.
    Suma summarum - Sara i Michał pasują do siebie, ot co! :))
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapraszam na piętnastą perwersję na http://anielska-perwersja.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko, Caroline. :3

      Usuń
  29. Gruba Monika co?;D Dobre i w końcu zaczęła się dogadywać z Dzikiem;)

    OdpowiedzUsuń
  30. no to się porobiło! Kosa zachował się jak typowy cham. a do tego jeszcze ten Paweł, no szkoda słów! dobrze, że Misiek się pojawił. ; >

    OdpowiedzUsuń
  31. Kurcze tylko przez parę dni mnie tu nie było, a tyle się porobiło.Sabina w szpitalu, przeszłość Sary, Kosa-dupek...Mmm uwielbiam ten dreszczyk emocji, uwielbiam twojego bloga :)
    No i przepraszam, że tyle mnie tu nie było, ale brak czasu :/ Postaram się wpadać częściej

    OdpowiedzUsuń
  32. dwoje ludzi po przejściach:) coś czuję, że się "dogadają":))) dobrze, że Misiek zdążył na czas bo nie wiadomo jakby to się skończyło:/
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  33. Uwielbiam podkłady do postów. Zapunktowałaś w moich oczach, jeszcze bardziej uwielbiam Twoje opowiadanie :>
    Kurczę, ale się porobiło. Cieszę się, że z Kosą wszystko sobie wyjaśnili, wkurza mnie jednak to, że chociaż wiedział, że nic do niego nie czuje to i tak jakby nie patrzeć ją wykorzystał. Paweł - dupek, dupek i jeszcze raz dupek. Nie ma to jak zazdrość i przystawianie się do przyjaciółki, chociaż wina leży przecież i po jej stronie. Oboje wykazali się brakiem lojalności wobec Sary, na stos z nimi ;).
    Dziku wybawca pojawił się w odpowiednim momencie. Jego historia też jest bardzo smutna, szkoda mi chłopaka. Monika przyprawiła mu takie rogi przez ten romans. W ogóle sam fakt, że była z nim tylko, kiedy dobrze mu szło w siatkówce i kąpała się w blasku tak zwanej ,,chwały''.
    On i Sara muszą być razem. Ona po przejściach, on po przejściach, para idealna. Mam tylko nadzieję, że Paweł swoim dalszym szantażem nic nie wskóra i dziewczyna nie da się mu zastraszyć.

    Co ja robię ze swoim życiem? Zamiast uczyć się rozszerzonej biologii siedzę i czytam Twoje opowiadanie, rozwlekając się w odpowiedzi ... Zginę jutro :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Tak myślałam, że Sarka nie będzie zbyt zadowolona ze spędzonej z Kosą nocy. Ale zdziwiła mnie jego postawa. Cieszył się z tego co zrobił, mało u niego pokory, czy jakiegoś żalu. Osiągnął swój cel. Okropność. :/
    Były, były, były... tacy to zawsze muszą namieszać. Zero wstydu za to co zrobił, za to wielka pewność siebie i chęc ponownego mydlenia oczu. Całe szczęście, że powiało Dzika w strony Sary. I całe szczęście, że już rozmawiają ze sobą jak ludzie ;) Mało tego - zwierzają się ze swoich problemów ;D
    To już wielki krok ku poważnemu zbliżaniu ich do siebie ;) Pozostaje mi tylko czekać :)

    Pozdrawiam serdecznie,
    naranja-vb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Jak dobrze,że zjawił się Dziku! Wolę nie myśleć co by się stało gdyby nie pojawił się...Sądzę,że te zwierzenia zbliżą ich do siebie. Oboje mocno zostali zranieni Sara przez Pawła, Michał przez Monikę. Po prostu szkoda słów na to jak Monia traktowała Michała. Gdy zwyciężał było dobrze,a gdy przegrywał to nie fajnie już wtedy było. Może to i lepiej,że tak się stało.Teraz oboje znając swoją przeszłość zapewne będą bardzo się wspierać i mam nadzieję,że coś z tego wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  36. ten komentarz nie będzie oryginalny, ale muszę napisać to, co już wcześniej pisałam - jesteś genialna, po prostu genialna.
    Pozdrawiam =)

    OdpowiedzUsuń
  37. Zapraszam na nowy: owocowalandrynaii.blogspot.com ^^

    OdpowiedzUsuń
  38. Rozdział po prostu boski, a Ty jesteś genialnie genialna (ale zapewne o tym wiesz). Jak widać nie rozpieszczasz póki co Miśka i Sary. I wiesz co Ci jeszcze powiem? Że chciałabym by ta dwójka była razem. A co do Kosy to fakt stracił w oczach. Kto normalny "wykorzystuje" pijane w 3 dupy (jeżeli nie więcej lub mniej)dziewczyny bo ją pragnie? Ehhh, bez komentarza. Zresztą Aśka też straciła w oczach, ale to nie czas i miejsce, żeby się nią zajmować.
    Czekam na kolejny. :)

    I zapraszam do siebie na 1 rozdział:
    http://zabierz-mnie-daleko.blogspot.com/2013/03/1-najpierw-ze-mna-porozmawiaj.html

    OdpowiedzUsuń
  39. Już tyle komentarzy ... może nawet nie zauważysz mego, ale pod poprzednim rozdziałem nie dodałam i mi głupio, ale nie miałam głowy dlatego i ja pozostawię po sobie 'pamiątkę'.
    Postawa Kosy .... Zaskakująca, żałosna, infantylna! Jak można tak wykorzystać dziewczynę?! Nie dziwie sie, ze Sara kompletnie straciła do niego szacunek i zaufanie ... dobrze, ze chociaż w pracy zachowuje sie jak tako i nie robi jakichś akcji ... a możne do czasu ... przecież Ty lubisz nas zaskakiwać.
    btw. cały czas mam przed oczami jego wczorajszą twarz, gdy .... eh! Dobrze, ze nic mu sie poważnego na szczęście nie stało! ,,Kosa prawie umierał jak dostał z kolana, zrobił się siny ale wszystko jest ok, będzie żył :) przynajmniej na takiego wygląda." Igła mnie rozwalił tym wpisem. ;p

    Gdyby nie Kubiak mogłoby sie to marnie skończyć ... ma chłopak wyczucie czasu, nie powiem.
    I nagle wszystko sie wyjaśniło ... jak i jedna tak, i druga tajemnica! Kazałaś nam długo czekać, ale warto było!
    Kubiaka bóstwie u Ciebie .... tzn. jego docinki z Sarą ... mam nadzieje, że jednak nie pozbawisz mnie czytania tych cudownych ripost ;p sama mam dość często cięty język za co nie raz wpędziłam sie w głupie sytuacje ... dlatego bardzo lubię czytać takie rzeczy, a w Twoim wykonaniu to już w ogóle!
    Z Kubiakiem mogą mieć przecież fajny kontakt ... przyjacielski, ale nie muszą od razu być mdli ... zresztą co ja pisze?! u Ciebie mdli...? To nie idzie w parze! Jestem bardzo ciekawa ich dalszych relacji.
    Btw. nie pisałam Ci jeszcze, ze w Twoim 'wykonaniu' uwielbiam Bartmana. Taki normalny kumpel! Nie robisz z niego jakiegoś chamskiego, aroganckiego i Bóg wie jeszcze jakiej gwiazdy jak w większości opowiadaniach!

    P.S napisała u mnie ostatnio, ze życzysz nam wygranej Sovii ... niestety w poniedziałek sie nie udało ... sporo winy leżało po stronie sędziów, którzy ewidentnie zawalili sprawę ... przecież tam był blok! Gdyby nie ta niesłuszna decyzja ten tie-break mógł inaczej sie zakończyć. Ale nasi Chłopcy zapomnieli o tym i wczoraj pokazali sędzia, ze z Pasiakami nie takie akcje .... byli GENIALNI! Jeszcze dwa mecze na Podpromiu! Cala hala Pasiaków mam nadzieje, ze zrobi swoje ... Wiadomo jaka jest atmosfera w rzeszowskiej hali.
    MISTRZ MISTRZ RESOVIA!♥ A wczorajszy MVP dzisiejszym solenizantem!
    P.S.2 Podałaś mi swój numer gg ... Mam go zapisanego już od tamtego dnia, ale cały czas wstydzę sie napisać ... Widze, ze jesteś dostępna, ale nie mogę sie przełamać. Wiem, głupie, ale ... już taki wstydniś ze mnie na początku choć możne sie wydawać inaczej ...
    + oczywiście, ze chce być dalej informowana :)

    Mój komentarz nie dotyczył tylko i wyłącznie rozdziało za co Cie serdecznie przepraszam, ale taka moja natura, ze lubię sie rozpisywać ... I mam nadzieje, ze mój komentarz nie był 'pusty'. Rozpisałam sie to fakt, ale oprócz lania wody coś 'wartościowego' tutaj zawarłam ... przynajmniej starałam sie.

    Pozdrawiam,
    Inna ;*

    OdpowiedzUsuń
  40. Witaj! Kiedy dodasz coś nowego, bo umieram już z ciekawości? : D
    Odpisz proszę :*
    Pozdrawiam ciepło , Angela :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się dziś wieczorem albo jutro rano :) S.

      Usuń
  41. Nowa historia! ZAPRASZAM :)
    http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  42. Właśnie przed chwilą skończyłam czytać oba rozdziały, yea! Nadrobiłam, z czego bardzo się cieszę :) Duuużo się wyjaśniło, widzę, ale to dobrze.
    Zacznę od Kosy, do którego od początku nie pałałam sympatią. Boże, co jest z tym człowiekiem?! Raz skryty, małomówny, innym razem jakiś zadziorny, nieokrzesany (wybacz, nie potrafię znaleźć innych określeń). Totalnie straciłam do niego resztki szacunku po tym, co zrobił kiedy Sara była pijana. No ludzie! Kosok, ogarnij się!
    Dobra, teraz już będzie milej.
    Kubiak&Sara to jak dla mnie najlepsze połączenie ever. Lubię ich nawet wtedy, kiedy skaczą sobie do gardeł po głupotę. A jak zwierzają się sobie, to już w ogóle ich kocham. Fajnie, że nie od razu jest tutaj wielka miłość/zakochanie czy coś w ten deseń, tylko taka naprawdę przyjemna więź :)
    Martwię się o Sabinę. Kurcze, pisz coś szybko, bo chcę wiedzieć co z nią! No i Paula, PROSZĘ O PAULA! :)

    Buziaki!
    I zapraszam do siebie, w poniedziałek udało mi się dodać nowy rozdział :)
    http://nad-przepasciaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  43. o matko.... wszyscy takie długie komentarze zostawiają... a ja powiem krótko, zwięźle i na temat: jest przewspaniale ;)) chcialabym, żeby u mnie tyle osób się pojawiało ^^
    pozdrawiam ciepło :*
    (Ps. zapraszam Cię na nowy, gdybyś miała ochotę :)
    http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  44. No i ja tak myślałam, że tak to się z Grześkiem skończy. I choć wydawało mi się, że bardziej upaść w moich oczach nie może, to ty mnie znowu zaskoczyłaś. Te jego teksty wspominające wspólną noc, ohyda. Zwłaszcza, że sam obiecywał, że wie, że to nic nie znaczy i nie będzie chciał więcej. Pojawienie się tutaj Pawła to jakaś masakra. Czuję, że on nie pozwoli o sobie tak szybko zapomnieć. Du.pek -.- Dobrze, że Michał się tam pojawił, choć spodziewałam się raczej Kosy, który przyszedłby jeszcze raz przeprosić Sarę. Co do tych dwóch historii, to o wiele gorzej ma jednak Sara, apodyktyczni faceci to jakieś przekleństwo :/ Nie spodziewałam się jednak takiej wrażliwości po Kubiaku, to dobrze o nim świadczy :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Zapraszam na druga część :)
    http://miloscisiatkowka.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  46. i znowu wracam, czytam po raz kolejny..
    Twoja opowieść jest jedyną na której następne części niecierpliwie czekam ZAWSZE.

    pozdrawiam, dyyed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  47. Cześć :) Zapraszam na świeżutką ósemkę na volleyballinmyheart.blogspot.com
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  48. Jejku, jak ja bym chciała mieć takiego Miśka koło siebie. Po prostu skarb. On poza opowiadaniem jest moim ulubionym zawodnikiem, ale tutaj bije z niego taka prawdziwość, że czuję jakby to się działo na prawdę :D Sara jest na prawde szczęściarą, że ma takich przyjaciół. Może poza Kosokiem... Po tej wspólnej nocy zachowywał się jakby nie był sobą. Chyba jednak wolę tego nieśmiałego, skrytego Grześka niż po prostu chama. Sara dobrze zrobiła, że postawiła sprawę jasno dając mu do zrozumienia, że ta noc nic nie znaczy. O ile oczywiście się nie wyda... Pojawienie się Pawła, i jego pierwszy popis przed blokiem nie zwiastuje nic dobrego. Śledzenie, szantaż i pocałunki. Niezła mieszanka. Moim zdaniem koleś powinien skorzystać z rady jakiegoś swojego kolegi po fachu. Dobrze, że wtedy pojawił się Kubiak. Bronił Sary jak lew :D Czy tylko mi się wydaje, że pomiędzy nimi nawiązuje się jakaś nić porozumienia? Przecież te zwierzenia nie były takie o, po prostu. To znaczy były bardzo naturalne, ale takich sekretów nie mówi się znajomemu. To jest jakiś znak :))
    Pozdrawiam!

    P.S Jeżeli chodzi o spóźnione powiadomienie to jest w tym trochę mojej winy, bo powinnam zostawić info w odpowiedniej zakładce. A podejrzewam, że w dziesiątkach komentarzy, które otrzymujesz można cos przeoczyć:))

    OdpowiedzUsuń
  49. Rozdział jak zwykle genialny *.*

    Poprosiłaś mnie o informowanie więc informuję.

    na www.zapomniec-o-tobie.blogspot.com pojawił się nowy, ósmy rozdział. Serdecznie zapraszam. Komentarz mile widziany :)

    Nie mogę się doczekać następnego posta u Ciebie *.*

    POZDRAWIAM :*

    OdpowiedzUsuń
  50. Ja to dobra jestem. Nie ma to jak patrząc czy jest coś nowego dopiero ogarnąć że się poprzedniego nie skomentowało. Lipa...Pawełek to się za przeproszeniem z chujem na głowy pozamieniał. Jak on mógł tak kogoś skrzywdzić świadomie. Jaki psychol! Boże komentuję jak jakaś hotka. Dobra ogar. Nie no ale szczerze trzeba być ostro pieprzniętym żeby coś takiego zrobić. Dobrze że Sarka ma Miśka ;) Bo Kosowego zachowania to nie skomentuję...


    xoxo K.

    OdpowiedzUsuń
  51. Rozdział THE BEST, to nic że długi ! :)
    zapraszam
    siatkowkanaszymzyciem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  52. Rozdział długi, a ja lubię długie rozdziały. :) Fajnie się czytało, naprawdę. :) Aktualnie, pod wpływem mega duchoty i parówy za oknem, topię się jak masło w mikrofalówce, a jak przeczytałam o gorących przytulaskach i rozgrzanym do czerwoności torsie Dzika, to już w ogóle czuję, że mam gorączkę 69 stopni! :D
    Kurde, co za buc z tego Pawła! Jak on śmie przychodzić do Sary po tym wszystkim,co jej zrobił i jeszcze prosić o drugą szansę?! No psychol jakiś! Ciekawe, jak długo ją śledził, kutafon. Dobrze, że Kubi znalazł się o odpowiednim czasie, w odpowiednim miejscu, i przegonił doktorka w pizdu.
    Kurczę, chyba zarówno Sari, jak i Michu potrzebowali takiej rozmowy, podczas której mogliby się wygadać i wyrzucić z siebie wszystkie żale. Myślę, że obojgu ulżyło. :) Coraz bardziej się do siebie zbliżają, kumpelstwo czy coś więcej? :)
    PS. Widzę Twoją agresję skierowaną w stronę Moniki.:D Biedna dziewczyna, ale jej się czkało! :D

    OdpowiedzUsuń