Leży odkopana z
pościeli, każda ręka w inną stronę.
Koszulka przesłania zdecydowanie zbyt niewiele-jedno kształtne biodro wyłania
się pod luźnego materiału, długie, zgrabne nogi leżą bezładnie, kusząc. Włosy
odgarnęła przez sen, rysy są rozluźnione, lekki uśmiech błądzi po twarzy.
Oddycha tak spokojnie, a poranne słońce oświetla alabastrową skórę. Mam ochotę
dotknąć jej policzka, wydaje się taki gładki, na pewno jest miły w dotyku… Ale
wtedy się obudzi i mnie zbeszta. Wolę patrzeć jak śpi i śni o czymś pięknym,
ten uśmiech zdradza wszystko. Może o mnie? Idiota. Zarzygany, chamski Dzik. Co
ty sobie wyobrażasz, człowieku?! Kręcę głową, zły na siebie. Te małe ręce na
moich plecach wczoraj w łazience. Na czole, brzuchu. Moja głowa na jej ramieniu,
zimne stopy- stopniowo przypominam sobie niechlubne wydarzenia z feralnego
wieczoru rzygaczy. Mruczy coś przez sen i przekręca się na bok, w moją stronę.
Jej twarz jest tak blisko mojej, czuję gorący oddech na policzku. Długie rzęsy
przysłaniają cudowne oczy, odpoczywające od codziennego świdrowania rozmówcy.
Chciałbym ją przytulić, dotknąć… Wyciągam rękę ale zaraz cofam. Boję się że ją
obudzę. Delikatnie zsuwam się z łóżka i wstaję. Na palcach wychodzę z pokoju i
udaję się do kuchni. Przysysam się do butelki z wodą, i szybko jej nie
odstawiam.
- Misiek, gdzie masz
kawę?- Zibi drepta za mną po kuchni, nerwowo szukając otrzeźwiającego płynu.
- Siadaj na tyłku i
smaruj kanapki, ja się zajmę piciem- rozkazuję, a ten posłusznie zabiera się za
śniadanie. Po chwili siedzimy z parującymi kubkami, cudowny zapach unosi się po
całym mieszkaniu. Nie mogę patrzeć na jedzenie, ale zjadam. Kawa na pusty
żołądek to nie jest najlepszy pomysł…
- Spałeś z nią w
łóżku?- zaciekawiony przyjaciel pochyla się w moją stronę.
- Ano. Do niczego nie
doszło, wyluzuj- ucinam zdecydowanie, zanim padną jakiekolwiek komentarze.
- No ja myślę! Sara
nie jest z takich. Musiała być nieźle pijana, skoro zgodziła się i na to- kiwa
zamyślony głową- dobrze że cię nie zadźgała przez sen- chichocze.
- Nie miałabym serca.
Biedny, chory Miś- odwracam się gwałtownie a Sara z uśmiechem tylko kładzie mi
dłoń na ramieniu- dostanę też kawę?- pyta z nadzieją.
- Proszę, księżniczko-
Zibi podaje jej trzeci kubek, dotychczas przykryty talerzykiem. Ona łapczywie
pije zbawczy płyn, na przemian wgryzając się w kanapkę z białym serem. Okruszki
osiadają jej na brodzie. Strasznie to urocze.
- Ale się ubrudziłaś-
Zibi kręci z dezaprobatą głową- no jak dziecko!- wyciera jej brodę.
- Spadaj, sam masz
wąsy z kawy- chichocze lekko zachrypniętym głosem- a ty Dziku co się tak
uśmiechasz, nowego papieża zobaczyłeś?
- Ej, tylko bez
takich- kiwam palcem- skacowaną Sarę. Wystarczy- szczerzę się w uśmiechu.
- Dziś ci daruję. Twój
robak z móżdżkiem jeszcze nie doszli do poprzedniego porozumienia- chichocze,
krztusząc się kawą.
- No udław mi się tu
jeszcze!- wzdycham rozbawiony i poklepuję ją po plecach. Unosi ręce w górę i
głośno kaszle.
- Dobra, dobra, już
wystarczy! Żebra mi połamiesz- oponuje głośno. Podnoszę ręce przepraszająco i
uśmiecham się serdecznie. Odwzajemnia banana.
- Co się stało w tym
łóżku, że tak się ładnie dziś bawicie, dzieci?- Zibi przybiera oficjalny,
mentorski ton. Chichoczemy rozbawieni, ale żadne nie odpowiada. Jemy dalej w
ciszy, posyłając sobie porozumiewawcze spojrzenia. Bartman patrzy na nas
zdziwiony, po czym sam sięga po kolejną kanapkę. Wesoły kac- poranek przerywa
świdrujący dźwięk telefonu.
- Tak, trenerze.
Będziemy za chwilę- Zibi jest bardzo poważny. Odkłada telefon na stół i patrzy
na swoje ręce.
- Co się stało?- pytam zaniepokojona, a Michał tylko wlepia
pytający wzrok w przyjaciela.
- Sabina jest w szpitalu. Miała wypadek, dzwonili, Paul
świruje, musimy szybko wracać do Rzeszowa, czekają na nas- wyrzuca z siebie
słowa z prędkością światła.
- Daj mi sekundę- biegnę do sypialni, zakładam swoje
wczorajsze ubrania, przeczesuję ręką włosy, zakładam okulary, zbieram
pozostawione rzeczy moje i innych siatkarzy, po czym lecę z powrotem do kuchni.
Zibi też już ubrany, dopija kawę. Michał zdążył wręczyć nam po jabłku i małej
butelce wody.
- Taksówka będzie za minutę- mówi rzeczowym tonem, który tak
bardzo pomaga.
- Będzie dobrze, nie martw się- Zibi ściska moje palce, a ja
teraz dopiero czuję, że cała drżę.
- Musi- szepczę, patrząc w spokojne, niebieskie tęczówki
błyszczące naprzeciwko. Zbliżają się w moją stronę, po czym ląduję w mocnych
objęciach Dzika.
- Nie martw się- szepcze pokrzepiająco do ucha- i dziękuję
za wczoraj.
- Proszę- odpowiadam tylko, nie mam siły na złośliwości.
Myślami jestem już w Rzeszowie, przy łóżku przyjaciółki- gdzie ta taksówka?-
irytuję się i wyswobadzam z obejmujących mnie ramion.
- Jest- daje znak Zibi, patrząc przez okno. Szybko zakładamy
buty i kurtki.
- Zadzwońcie- prosi Michał, i kiwa nam ręką na pożegnanie.
Zbiegamy po schodach i wsiadamy do pojazdu.
- Szybko- zwraca się rozkazującym tonem do zaskoczonego
taksówkarza Zibi- najwyżej zapłacę za mandat.
***
Siedzimy w poczekalni, nikt nam nic nie chce powiedzieć.
Zrozpaczony Paul chodzi w kółko po pomieszczeniu, zaciskając ręce w pięści.
Zibi tylko klnie pod nosem, co jakiś czas zerkając w stronę dyżurki. Ja siedzę
z nosem spuszczonym na kwintę, boję się. Sabina jest operowana już od godziny,
a my nie wiemy nic. I tak cud że się dowiedzieliśmy o wszystkim- miała w kartę
ICT wpisany numer Paula. Przecież nie jesteśmy nawet rodziną… W końcu po nerwowych
godzinach oczekiwań wychodzi lekarz w niebieskim kitlu, zmierzając w naszą
stronę.
- Paul Lotman?- pyta w przestrzeń, błądząc wzrokiem po
siedzących w poczekalni siatkarzach. Lotek podchodzi szybko do niego, cicho
rozmawiają, po czym przyjmujący podąża za lekarzem. Zrywam się i idę za nimi.
- Kim pani jest?- pyta opryskliwie pielęgniarka, gdy
wchodzimy do sali.
- Przyjaciółką, nie ma tu oprócz nas nikogo- wyjaśniam
spokojnie, patrząc jej w oczy i staję przy łóżku chorej. Wygląda strasznie.
Zabandażowana, poobijana, porcelanowa lalka. Cała podłączona do rurek, maszyn
wciąż pikających i bzyczących. Czerwone lampki, wykresy. Uczyłam się, wiem jak
się nazywają, działają, jak bardzo są ważne w tym momencie. Ale nie chcę o tym
myśleć. Bo wtedy dojdzie do mnie, co to oznacza. Że jej kruche życie zależy od urządzeń, a obudzenie graniczy z cudem.
***
Kolejny dzień bez zmian. Praca, trening, obiad, trening,
szpital. Przychodzę do Sabiny codziennie. Przynoszę ze sobą kolorowe gazety,
czytam jej na głos i śmieję się z tych bzdur. Wiem, że mnie słyszy i w
duchu mi wtóruje. Musi tak być. Te wszystkie opowieści ludzi, których wyszli ze
śpiączki… Paul nie odstępuje jej na krok, prawie zamieszkał w szpitalu. Wziął
urlop na żądanie, Kowal sam mu to doradził. Mówi do niej, szepcze na ucho czułe
słowa, widzę to po jego zrozpaczonej twarzy. Ból rozrywa mu serce, oczy
zachodzą łzami. Nie mogę na to dłużej patrzeć i wychodzę z sali.
Policja nie może nadal ustalić, kim jest sprawca. Obrażenia
jednoznacznie wskazują na potrącenie. Przestępca uciekł z miejsca zdarzenia, a
świadków brak. Był środek nocy, Sabina wracała od koleżanek z uczelni, robiły
projekt na zajęcia. Nie wzięła taksówki, bo żal jej każdego studenckiego grosza.
Głupia! A teraz… Łzy napływają mi do
oczu, ale szybko ocieram je rękawem. Na korytarzu spotykam mamę Sabiny. Przyjechała
najszybciej jak tylko umiała, a z Białej Podlaskiej to kawał drogi. Jest
tu już któryś dzień, straciłam rachubę. Dzień czy noc, jakie to ma znaczenie.
- On nadal tam jest?- pyta smutno, a ja tylko kiwam
potwierdzająco głową- poczekam.
- Naprawdę, przykro mi, że nie chce Pani nawet z nim
porozmawiać- szepczę- Paul to dobry chłopak.
- Krzywdzi Sabinkę. Ma żonę, a mimo to zwodzi moją córkę-
wzdycha rozgoryczona. Skąd wie o wszystkim? Romansie, Jasmine, „dziecku”,
podwójnym życiu Lotka? Nietrudno się domyślić. Królowa Jaśminu w swoim czasie
poinformowała zainteresowaną, że jej córka puszcza się z czyimś mężem. A matka,
jak to matka- nie umie się z tym pogodzić. I nawet Sabina nie potrafiła jej
tego wytłumaczyć. Wróć, nie potrafi. Przecież żyje! Nadal… Dla ludzi pokroju pani Marysi wszystko jest białe lub czarne. Szarość nie ma opcji bytu. Nie
istnieje.
- W takim razie posiedzę tu z Panią- uśmiecham się
pokrzepiająco.
- Cieszę się, że Sabinka ma taką przyjaciółkę- mówi z
uznaniem- nie zginie z tobą, może przemówisz jej po wszystkim do rozsądku.
- Dziękuję. Ale nie zamierzam jej do niczego przekonywać. Jest dorosła, a historia z Paulem… Pani tego nie rozumie. Oni się starają, rozwód niedługo
dojdzie do skutku- tłumaczę cierpliwie.
- Dziecko, nie. Ja wiem swoje, to kara. Kara za ich grzechy-
wielka łza spływa po pomarszczonym policzku.
- Błagam, proszę tak nie mówić!- podskakuję zdenerwowana na
krześle. Po plecach przechodzą mi ciarki. Jak
można tak o swoim dziecku…
- O, widzę że już
wychodzi- ucisza mnie ręką i kieruje się do sali Sabiny. Znika za drzwiami, a
ja nie mogę się ruszyć. Nadal jestem w szoku.
***
- Zjedz coś, proszę- jęczy Zibi, i podsuwa mi pod nos talerz
z zupą. Odwracam głowę i marszczę nos. Nakrywam się kocem i przymykam oczy. Niezrażony
moją ostentacyjną niechęcią dla jego autorskiej potrawy, nabiera płynu na łyżkę
i przysuwa ją do moich ust.
- Fuj, zabierz to. Śmierdzi ohydnie- komentuję.
- Musisz jeść, bo nie będziesz mieć siły żeby mnie masować-
tłumaczy cierpliwie i kładzie się obok mnie na kanapie.
- Egoista. Nawet teraz myślisz tylko o sobie- wkurzam się i
spycham go. Ponownie się przysuwa i przytula moje zdegustowane, roztrzęsione ciało.
Nie opieram się, potrzebuję bliskości. Jest mi
źle, smutno, boję się o Sabinę, mam mętlik w głowie, nikt mnie nie kocha,
jestem okropna, moje życie to porażka, wszystko mnie boli…
- Nie płacz- ociera łzę, która spłynęła po moim policzku.
- Ja nigdy nie płaczę- pociągam nosem i wtulam się w jego
mocne ramiona.
- Tak, wiem. Jesteś twarda i nigdy się nie rozklejasz-
gładzi mnie po włosach.
- To przez okres. Te hormony, wiesz…- uśmiecham się przez
łzy, które zaczynają płynąć wartkim strumieniem jakby ktoś odblokował właśnie
tamę na rzece.
- Yhm- mruczy w moje włosy i gładzi po ramieniu- nie martw
się, obudzi się. Jak nie dziś, to jutro.
- Dzięki że jesteś, Zibi. Cieszę się że cię mam- szepczę w
jego podkoszulek, cały mokry od moich łez.
***
Kolejne dni upływają mi na klepaniu w laptopa. Z braku
ochoty na cokolwiek, zajęłam się spisywaniem dotychczasowych wyników mojej
pracy. Wkręciłam się na maxa, pisałam jak szalona, dodając wyniki, statystyki,
umieszczając komentarze specjalistów, moje obserwacje. Praca z dnia na dzień
była coraz bardziej imponująca. Nie mam w zwyczaju chełpić się fałszywą
skromnością, wiem, że to co robię jest świetne. Panowie wyrazili chęć pomocy,
ale tylko by mi przeszkadzali.
- Bez urazy, Kosa- mówię do telefonu- ale chcę to skończyć
jak najszybciej, a Wy tylko byście mi przeszkadzali.
- Dobra, rozumiem. Ale jak będziesz chciała, to możemy wyskoczyć
na jakieś piwo czy coś- proponuje nieśmiało.
- Jasne. Dam znać. Do zobaczenia jutro na treningu- głosem
wypranym z emocji żegnam się i z powrotem siadam przed komputerem. Jednak nie
mogę się skupić, rozmowa z Grześkiem wyrwała mnie z transu. Patrzę w ścianę, a
moje myśli błądzą po nieprzebranych łąkach tematycznych. Kto to był? Kto mógł zrobić coś takiego? Pijany? Chory? Przypadek?
Zrządzenie losu? Celowo? Jasmine? Nie, nie było jej w Rzeszowie. Pojechała do
Spa pod Krakowem. Już o tym rozmawialiśmy, pytaliśmy jej. To pierwsza osoba, o
której pomyślał Paul. Ale nawet ona nie byłaby zdolna do czegoś takiego. Więc
kto? Znajdę go. Albo ją. Nie, to musiał być facet. Kobiety są twardsze, umieją
się przyznać do winy. Żadna z nas nie umiałaby z tym żyć. Zgłosiłaby się od
razu. Tak, to musiał być jakiś pijany skurwiel. Sukinsyn. Jebany cwel. Odnajdę
go. Nie wiem jak, ale to zrobię.
Szybko się ubieram i wychodzę z domu. Kierunek- posterunek
policji. Wchodzę zdecydowanie do ciemnego budynku, i proszę o spotkanie z
komisarzem prowadzącym śledztwo. Po niezbyt przychylnym przywitaniu z jego
strony, pogrążamy się w rozmowie. Oczywiście nic mi nie może powiedzieć,
tajemnice służbowe, dla dobra śledztwa, bla, bla, bla. Ale pieprzenie.
Straciłam tylko cenną godzinę. Zła i zniesmaczona, udaję się na miejsce
wypadku. Nie ma już dawno śladu po czerwonej
taśmie zabezpieczającej, krew zmył późnojesienny deszcz. Samochody pędzą
jak oszalałe, nikt nie wie, że wydarzyła się tu tragedia. Obojętność, smutek. Gorycz
i żal miesza się w moim sercu ze złością. Przestępca jest na wolności.
Upijam się do granic przyzwoitości. Nie mam nawet siły wstać
z barowego krzesła. Świat kręci się wokół, nic sobie nie robiąc z moich zamiarów. Ostatkiem sił wyciągam telefon i dzwonię do Zbyszka. Cisza. Włącza się
automatyczna sekretarka, a jego wesoły głos rozbrzmiewa w słuchawce. Cholera. Czemu cię nie ma?! Pewnie posuwasz
Aśkę, miała dziś przyjechać… Taki jesteś! Dobrze! Zginę tu. Zapiję się na
śmierć.
- Halo- bełkoczę
do słuchawki- Kosa? Proszę, przyjedź po mnie- podaję mu adres i kładę ciężką
głowę na zimnym blacie.
***
- Ale się załatwiłaś- gdera, prowadząc mnie do samochodu.
- Przepraszam- czkam, a łzy zaczynają lecieć wartkim
strumieniem. Zdezorientowany ociera je kciukiem i bierze mnie na ręce. Nie wiem
jakim cudem jesteśmy nagle pod moim domem. Wnosi mnie po schodach do
mieszkania, pokazuję mu gestem że klucze są w torebce. Przekręca zamek, i
łokciem otwiera drzwi. Kładzie mnie do łóżka, idzie po wodę i chusteczki do
kuchni.
- Coś ci jeszcze przynieść?- pyta cicho, kucając obok łóżka.
- Nie. Przytul mnie- rozkazuję i wyciągam do niego ręce.
Zdziwiony kładzie się obok, obejmuje mnie ramieniem, a ja przywieram do niego
całym ciałem.
- Sara, błagam, nie płacz- szepcze mi do ucha, co tylko
zwiększa aktywność moich gruczołów łzowych.
- Tak strasznie- chlipię- tak strasznie się boję. Nienawidzę
ich.
- Kogo nienawidzisz?- pyta, delikatnie gładząc mnie po
ramieniu.
- Skurwieli. Facetów. Życia, wszystkiego- pociągam nosem-
nikt mnie nie kocha- skarżę się.
- Ja cię kocham- wyszeptał, zanim pomyślał. Zaskoczona
podnoszę się na łokciach i patrzę mu w oczy.
- Nie mów tak. Znasz mnie kilka miesięcy, nie wiesz co to znaczy. Nie, nie i jeszcze
raz nie!- krzyczę, i zaczynam okładać go pięściami. Chwyta moje dłonie,
unieruchamiając je- zostaw mnie.
- Cicho, uspokój się- koi i całuje mnie w nos. Nie odsuwam się,
gdy jego usta lądują na moim policzku i osuszają słone łzy. Przymykam oczy i
czuję na ustach smak kosinowych warg. Pragnę bliskości, czułości. Żeby ktoś
był, zapełnił moje wysuszone serce. Przytulił, ukołysał. Sufit się kręci, moje
ciało nie współpracuje z mózgiem. Przyciągam go mocno do siebie i wtulam w jego
wielkie ramiona, a on obsypuje moją twarz pocałunkami. Chcę więcej. Rozpinam mu
koszulę i dotykam ciepłej skóry. Nie wiem co robię, ale nie mogę przestać.
Przecież on wie, że nie jestem sobą. Że alkohol tłumi mój zdrowy rozsądek, a
smutek odbiera zdolność przewidywania. Co będzie jutro? Nie chcę o tym myśleć.
Chcę tylko czuć wielkie, mocne ręce na moich obojczykach, plecach, pośladkach. Słodkie
pocałunki na szyi. Gorący oddech na skroniach, czekoladowe oczy tuż przy mojej
twarzy, patrzące z takim oddaniem i pożądaniem. Nie przeszkadza mu moja
bierność, mój pijany oddech. Kolejne łzy spływają mi po policzkach, tworząc
własne torowiska, a on zlizuje je ciepłym językiem. Pozbawiona ubrań, oddaję
się jego czułym dłoniom. Pozwalam, by całował każdy kawałeczek mojego ciała.
Chcę to przerwać, wiem, że źle robię. Ale nie umiem. Zbyt wiele emocji tłoczy
się w mojej głowie. Grzesiek nie ma takich skrupułów. Jest świadomy swoich
działań, każdy ruch, dotyk, pocałunek jest przemyślany, pełen radości,
pożądania i czułości. Chce mnie, tylko mnie. To ja jestem dla niego ważna, najważniejsza na świecie. Tego właśnie potrzebuję! Chcę być centrum czyjegoś wszechświata. A leżę jak szmaciana lalka. Nie mogę tak dłużej, to wbrew mojej naturze. Przyłączam się do pieszczot,
wyłączam krzyczącą gdzieś z dalekiej otchłani, rozsądną Sarę. Zachłannie go
całuję, wplatając ręce w ciemne, gęste włosy. Tarzamy się po łóżku, spijając
się wzajemnie jak z magicznego pucharu. Moje palce wędrują w stronę paska,
pomagając uwolnić małego Kosoka z kajdan dżinsów i bokserek.
- Wiesz ze cię nie kocham. Jestem pijana-szepczę w jego
umięśniony tors.
- Wiem. To mi nie przeszkadza- przekręca mnie na plecy i
delikatnie łączy nasze ciała w jedno. Wbijam paznokcie w jego plecy i całuję
poruszające się barki. Chcę jego bliskości, chcę zapomnieć o świecie. Łzy lecą
strumieniami, zupełnie nie współgrając z rozkoszami, jakie odczuwa ciało.
Wypełniający mnie Grzesiek już na to nie zważa, skupia się na równomiernym poruszaniu splątanych organizmów. Nasze ciała stanowią jedność,
ale dusze spoczywają w odległych o lata świetlne galaktykach.
Cisza. Przerażająca, obezwładniająca. Nikt nie mówi. Gdzie się podziali? Czemu mnie zostawili? Mamo! Paul, kochanie! Sara. Czemu nie czytasz? Boję się. Nic nie czuję. Pewnie jest noc. Z korytarza nie dobiegają żadne odgłosy. Boże, dlaczego?! Chcę stąd wyjść. Z tej trumny, jaką jest moje bezwładne ciało. Z całej siły napieram na mięśnie. Nic. Dłużej tego nie zniosę! Znowu to widziałam. Pamiętam tą twarz, wraca w każdym śnie. Ekskluzywny samochód. Przednia szyba, pędząca prosto na mnie. Leżę na masce, stróżka krwi spływa z mojego czoła. Nic nie czuję, widzę światło. Gdzieś już widziałam te rysy. Kto to był? Kiedyś sobie przypomnę, jestem tego pewna. Znowu zasypiam.
Witam wraz z nowym rozdziałem. Zadziało się, co Wy na to? Zwolenniczki Kosy będą zadowolone, chociaż nie tak sobie pewnie wyobrażałyście seks z czekoladowookim. Oceniajcie, piszcie, krytykujcie, cokolwiek chcecie :) Od razu mówię, że nie mam pojęcia kiedy wstawię następny, nastał ciężki okres zarówno w moim życiu, jak i w wenie.
Aktualizowałam zakładkę informowani. Możecie wpisywać numery GG, gdyż reaktywowałam swoje- mój numer również tam znajdziecie. Jeśli chcecie- piszcie :)
Aktualizowałam zakładkę informowani. Możecie wpisywać numery GG, gdyż reaktywowałam swoje- mój numer również tam znajdziecie. Jeśli chcecie- piszcie :)
Całuję Was serdecznie, S. ;*
OOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO! Kolejny świetny i nieziemski rozdział. Jak Ty to robisz? Strasznie szkoda mi Sabiny, biedna. Nie dość, że tyle spraw z Paulem to jeszcze ten wypadek. Kibicuję im z całego serca. Co do Michała i Sary, to też bym chciała, żeby się do siebie jeszcze bardziej zbliżyli, chociaż... Kosa + Sara też nie jest źle. No, ale wybór należy do Ciebie. Tylko stwierdzam, że ze wszystkiego będę szczęśliwa.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w tym trudnym okresie życia, żeby szybko przywędrowała do Ciebie wena.
Pozdrawiam ;D
Biedny Paul..nawet nie potrafie sobie wyobrazić co musi przechodzić.
OdpowiedzUsuńNo to Sara zaszalała....coś mi się zdaję, że będzie tego żałować.
Ale Kosa spełnił swoje marzenia ;)
Jestem ciekawa kto spowodował ten wypadek..
Mało Igły :-/
Chciałabym mkeć takiego przyjaciela jakim Zbyszek jest dla Sary ;)
.:*
Pozdrawiam i czekam na następne: Marta♥
Niech wena do Ciebie wróci!
Zacznę od tego, że rozdział świetny *_* Taki...poruszający? Tak, to dobre słowo. Cudnie opisujesz takie przeżycia i przemyślenia.
OdpowiedzUsuńOby Sabina z tego wyszła, chociaż jak na razie źle to wygląda :<
Teraz ciekawi mnie tylko jedno - kto? Przypadkowa osoba czy może było to zaplanowane? Ekskluzywny samochód? No nic, pozostaje mi tylko czekać na kolejne rozdziały.
Czekam także na rozwój wydarzeń z Dzikiem, a co do Kosy, to w sumie szkoda, że to się stało, bo chyba to nie powinno mieć miejsca :c Zobaczymy, jak Sara zareaguje na to na trzeźwo.
Życzę Ci, aby ten ciężki okres w życiu minął jak najszybciej i pozdrawiam ;)
Zapraszam do mnie na siódemkę ;) http://volleyball-journalist.blogspot.com/2013/03/rozdzia-7.html
Usuńo mój Boże! jestem totalnie w szoku! pozytywnym! czytałam z wypiekami! I'm so in love with your blog ;) a teraz poważnie! Seks z Kosą - jest moc. Nie spodziewałam się, że jemu też będzie obojętne to, że Sara jest pijana. Lubię takiego Grześka, and I wan't more! Much more! Cholernie ciekawi mnie to, kto potrącił Sabinę i mam nadzieję, że szybko się obudzi i przypomni sobie kto to zrobił. Żal mi Paul'a. Musi mu być cholernie ciężko. Trzymam kciuki za Twoją wenę i wiernie czekam na kolejny rozdział. Jak ten pies. Okej. Nevermind. Czekam, czekam, czekam, czekam. Ciao :*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie of course!
In my head :*
Biedny Zarzygany Miśku! Dlaczego Ty jesteś taki fajny chłopak? To znaczy źle mówię, bardzo się cieszę, że z Ciebie taki fajny chłopak! :) Od początku wiedziałam, że on będzie miał na Sarę ochotę! Teraz jestem już tego pewna po tym wspólnym leżakowaniu w jednym łóżku i jego nieczystych myślach. Ale do cholery Dziku gdzie Twoja natura?! Trzeba było się do niej przytulić, może akurat by jej się spodobało.
OdpowiedzUsuńJa pierdziele! Co to za wypadek?! Mam nadzieję, że Sabina szybko dojdzie do siebie, bo Paul tego nie przeżyje. Cały czas wydaje mi się, że to Jasmine, a Spa to tylko alibi. Jeżeli to ona to Lotman powinien ją poćwiartować. chcę, żeby między Paulem i Sabiną wszystko było dobrze i mam nadzieję, że dziewczyna szybko dojdzie do siebie.
Oj gubi nam się Sara. Widać, że dziewczyna potrzebuje wsparcia drugiej osoby, miłości, po prostu została zraniona i teraz się boi. Kosa! Straciłeś kilka procent w moich ochach! Skoro widziałeś, że dziewczyna jest w nie najlepszym stanie i potrzebuje ciepła to trzeba było służyć silnym ramieniem, a nie zawartością spodni! Ja wiem, że to tylko facet, ale w całej mojej sympatii do niego myślałam, że jest inny. Kurcze. Zdobył to, co chciał od dawna. Ciekawa jestem tylko jak teraz będą wyglądały ich relacje. Wykorzystywać pijaną dziewczynę?! Świnia!
Matka Sabiny jest dziwna. Serio.
Pozdrawiam, Embouteillages ;*
Jaki boski rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńA ja sobie mimo wszystko stwierdzę, że dobrze się stało z Kosą. On spełnił swoje marzenie, a marzenia przecież trzeba spełniać :D Sara tak nie wiem dlaczego, pasuje mi do niego. Choć z Miśkiem też całkiem dobrze wyglądaliby razem. Ja bym się nie potrafiła zdecydować, więc ty masz faktycznie ciężki orzech do zgryzienia. Trzymam kciuki, byś jak najszybciej się odezwała do nas ;*
Buziaki! ;*
U mnie nowy, zapraszam ;) - www.myvolleyballdreams.blogspot.com
Jezusmaria. Sabina, biedna Sabina, ona musi z tego wyjść! Bo wyjdzie? Jak nie wyjdzie to Paul chyba zostanie z tą lafiryndą Jasmine a tego nie chcemy. Także ona z tego wyjdzie. Zarzygany Dzik, błahahhaha. W końcu Kosok, doczekałam się, tylko wolałabym, żeby oboje trzeźwi byli, to teraz się tak jakby nie liczy. Jak już pewnie wiesz, ja jestem 100% zwolenniczką związku Sary z Grzesiem, ale zrobisz co zechcesz.
OdpowiedzUsuńSZOK! SZOK! SZOK!
OdpowiedzUsuńSzczena mi opadła i ją zbieram...!
Łał! Co ja mam napisać? Mam taki mętlik w głowie, że nie potrafię prostego zdania złożyć!?
Byłam zwolenniczką Kosy ale teraz widziałam ją z Dzikiem? Chyba tak. Rozumiem jej potrzebę bliskości (sama mam ochotę zachować się jak ona :D) ale Kosa nie wiem czy powinien to wykorzystać?;/ To Misiek był jaki delikatny! Ale z innej strony chyba nie spotkałam się z Kosokiem w roli głównej więc też jest okej. Jednak to ty piszesz i wybierasz :)
Ech szkoda mi Paula! Sabina wracaj do żywych śmiertelników!
Podoba mi się jak opisujesz to co Sara myśli :D Ale Ty ją kreujesz więc Ty musisz być zajebista :D
Pozdrawiam:*
dziewczono, ja tu liczyłam na jakiś spokojny rozdział, a ty nam dajesz takie coś! no nie powiem, ale jestem w szoku: chyba tym pozytywnym. Ten rozdział to było naprawdę coś :D
OdpowiedzUsuńSabinko.... wychodź z tego bagna i pokaż tej głupiej Jasm.... pokaż jej że jesteś silna kobita i że nie pozwolisz sie tak traktować! :) Odbij jej Paula i żyjcie długo i szczęśliwie xD No i w końcu marzenie Grzesia się spełniło :3 i Bardzo dobrze! Należy się chlopaczkowi :)Ale chciałabym, żebyś jeszcze tak zamieszała..... żeby się tam coś tego- tego z Kubim.... albo Zbysiem...? :D Przemyśl to xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Pojawił się czwarty rozdział http://historia-niemoralna.blogspot.com :)
Usuńzapraszam :)
A mi się nie podoba to, ze Grzesio wykorzystał upojenie alkoholowe Sary :D Wolałabym jakiś el romanso z Dzikiem :))
OdpowiedzUsuńbuziaki :** i zapraszam do siebie w wolnej chwili :)
Ja jestem w TeamDziku i mi go szkoda;) A jak Kosa mógł się z nią przespać po pijaku, no nieładnie;P
OdpowiedzUsuńAle rozdział świetny, tego się nie spodziewałam;)
Kubiak jest uroczy i słodki! :) Chyba coraz bardziej zależy mu na Sarze :). No, właśnie, a Sara? Miała prawo się upić, ale Kosa powinien zachować resztki rozumu! Skoro tak ją kocha to mógłby postarać się na trzeźwo, a nie wykorzystywać sytuację, kiedy dziewczyna jest pijana i chętna na wszystko... Biedna Sabina! :( Oby wyszła z tego cało!
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na: http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
Zapraszam na nowy rozdział na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
UsuńPozdrawiam ;)
O żesz.....kocham twojego bloga! :) Co rozdział to lepszy :) Biedna Sabina. Ona musi z tego wyjść. Ja coś sądzę,że to jednak ta Jasmine zrobiła.. Aż uroniłam łezkę jak czytałam o pobycie w szpitalu i takiej trochę niemocy Sary :( .....no ale,że Kosa ją wykorzystał?! Mimo iż nie powinien,ale przyznaję,że podobało mi się bardzo,że między nimi coś zaszło. Zobaczymy jakie relacje będą dalej po tej nocy. Przykro mi,że pokomplikowało się u ciebie. Mam nadzieję,że szybko się ułoży i niedługo pojawi się kolejny rozdział. Trzymaj się ;*
OdpowiedzUsuńjaka akcja... wow!
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny!
+ zapraszam na nowy u mnie ;)
pozdrawiam,
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
o nie, nie, nie, ja się na to nie godzę! jeżeli Sabina tego w najgorszym wypadku nie przeżyje, to osobiście nie wiem, co ci zrobię. ale wiedz, że tortury wręcz bliźniacze jak w średniowieczu, także tego, szykuj się. :)
OdpowiedzUsuńnie rozumiem postawy jej matki. okej, może niesłusznie postąpiła (a raczej chyba postąpili) zadzierając z Jasmine, ale jak można uznać wypadek jako karę za grzechy? przecież to jest śmieszne. Bóg mściwy nie jest, tylko litościwy. to wszystko, co się wydarzyło, jest winą tylko i wyłącznie tego cwela, który ją potrącił, i nikogo więcej.
wiesz, ja to się nawet cieszę, że to Grześ do niej przyszedł, bo nie wyobrażam sobie (dobra, może czasami :P), żeby doszło do zbliżenia pomiędzy Sarą a Zbyszkiem. pytanie, czy seks z Kosokiem to był dobry pomysł? po alkoholu raczej trzeźwo się nie myśli. obstawiam, że nawet jeśli było miło, dziewczyna będzie tego żałować, i to bardzo.
pozdrawiam :*
Zapraszam na pierwszy rozdział na http://ochroniarz-na-obcasach.blogspot.com/. Pozdrawiam cieplutko z lodowatej Wielkopolski, Caroline. :)
UsuńAle Sabina z tego wyjdzie prawda? Szkoda mi Paula, mimo wszystko widać, że cholernie to przeżywa. Grzesiu jest kochany, dobrze, że nie zostawił Sary samej. Chociaż szczerze powiedziawszy się spodziewałam się aż takiej " bliskiej znajomości" z Kosokiem ;) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńtakiego obrotu spraw się nie spodziewałam...
OdpowiedzUsuńRozwala mnie na łopaki "zarzygany Kubiak" :p
coś czuję, że to nie był wypadek i Sabinę ktoś specjalne potrącił i mimo wszystko wydaje mi się, że coś wspólnego ma żona Paula:/
oj Sara będzie żałować tego co się stało. Ale postawiła Grześkowi sprawę jasno, że Go nie kocha. Swoją drogą wykorzystał Jej słabość w 100%...
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Świetny rozdział! Z resztą jak wszystkie xd
OdpowiedzUsuńhttp://aloone321.blogspot.com/
Zapraszam do siebie ;) Już kolejny rozdział! <3
Szkoda Sabiny, coś czuję, że to nie był wypadek, ktoś to pewnie sobie dokładnie zaplanował. Sara zaszalała z czekoladookim, widać musiała odreagować po tym wszystkim, pewnie rano będzie się biła z własnymi myślami. Odcinek jak najbardziej się podobał, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńJeeeej , biedna Sabinaa, oby z tego wszyła! Musi wyjść!! A tego idote co jej to zrobił to trzeba należycie potraktować. Ekskluzywne auto hmm... może to jakaś kluczowa postać. Kocham to jak opisujesz wszystkie emocje ten cały smutek. i Grzesiek do niej przyszedł <33 Kocham .
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam :*
male-jest-wredne.blogspot.com ----> Zapraszam na rozdział 16 :*
No to mnie zatkało całkiem... Nieźle namieszałaś. Ten rozdział podoba mi się chyba najbardziej (i poprzedni też. IDEALNIE opisałaś wszystkie uczucia Sary. WSZYSTKIE! :) Gratuluję i pozdrawiam! aaa i powtórzę się po raz setny- muzyka idealnie dobrana do rozdziału, a druga piosenka GENIALNA!
OdpowiedzUsuńZapraszam, u mnie 14 rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://lonesome-tears-in-my-eyes.blogspot.com/
Ouu, Misiek jest taki słodki. Nawet ten zarzygany, haha :D
OdpowiedzUsuńPaul.. szkoda go, strasznie. Pomimo tego wszystkiego, matka Sabiny nie ma racji, jest jakaś dziwna. On tak wiernie przy niej przesiaduje. Fajnie, że na koniec wplotłaś właśnie Sabinę, przypomni sobie, kto był sprawcą wypadku?
A Sara i Grzesiek.. nie wiem jak to skomentować. On pewnie będzie chciała zapomnieć, a on? Tu zostaje niewiadoma. Więc czekam na kolejny rozdział ;)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na volleyballinmyheart.blogspot.com
zapraszam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Wow, wieść o Sabinie zwaliła mnie z nóg :O Nie wyobrażam sobie cierpienia Paula, nie wyobrażam sobie emocji, jakie szargają Sarą. Ukochana dziewczyna, najlepsza przyjaciółka w takim stanie. Musiałaś?! :P
OdpowiedzUsuńNie rozumiem reakcji jej matki. Powinna całym sercem stać za Sabiną, wspierać ją. Swoim zachowaniem tylko dodatkowo ją blokowała. No, blokuje nadal. Rozumiem, że akceptacja pewnych faktów może przyjść z wielkim trudem, ale jakby nie patrzeć - jest jej osobą najbliższą, jest oparciem. Nonsens.
Dobry przyjaciel Zibi - wywiązuje się ze swojej roli jak należy. Ale Kosok? :O
Zatkał mnie. Jego podejścia też nie rozumiem. Najzwyczajniej w świecie, jak rasowy MĘŻCZYZNA wykorzystał okazję do przelecenia Sary. Domyślam się, że w przyszłości, kiedy ta dojdzie do siebie - będzie mu miała wszystko za złe.
Myśli Sabiny na koniec - aż ciarki przeszły po moich plecach.
Mistrzostwo.
Pozdrawiam i czekam na więcej ;)
naranja-vb.blogspot.com
Dlaczego Sabina,no?! Biedny Lotek,biedni w sumie wszyscy :c Napewno sie obudzi!
OdpowiedzUsuńWierze w to! I ten Kosok,desperat..Oj,ale się dzieje! Nie mogę się oderwać od Twojeo bloga!
A teraz zapraszam do siebie!
Ola :)
http://hopeisdeathless.blogspot.com/ <3
No to mnie w tym rozdziale zaskoczyłaś. Najpierw wypadek i nie wiadomo czy biedna Sabina się wybudzi, a na samym końcu miłosne uniesienia z Kosokiem. A jednak liczyłam, że pomiędzy Sarą a Dzikiem coś będzie a tutaj klapa jak na razie. Mama Sabiny jest trochę niesprawiedliwa. Powinna wierzyć córce, a nie żonie córki kochanka. Mimo wszystko powinna patrzyć na to z kim jest jej córka szczęśliwa i nie traktować tak Paula bo on już cierpi. Mam nadzieje, ze tego kogoś, kto potrącił Sabinę i uciekł z miejsca wypadku szybko znajdą. Nigdy nie rozumiem ludzi uciekających z miejsca wypadku. Jakby wezwali karetkę mogli by przynajmniej uratować życie na które zrobili zamach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
no to się porobiło. az się popłakałam;( i jeszcze ta muzyka;( coś mi się wydaje że do zona Paula spowodowała ten wypedek ale moze się myle;) zastanawiam się co będzie dalej z Dzikiem:) i troche żal mi kosy:( ehh...
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeeju jak mi się szkoda Paula zrobiło i w ogóle Sabiny :< Jej matka wobec Paula rzeczywiście jest na pewno niesprawiedliwa, powinna wierzyć własnej córce i jej wierzyć, a nie byłej Paula. Co do akcji z Kosą to bym się nie spodziewała powiem szczerze ,że do tego dojdzie, lubię go w tym opowiadaniu ,ale jakoś bardziej mi Sara z Miśkiem do siebie bardziej pasuję nie wiem czemu! :>
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i czekam na kolejny c:
Przedostatni raz serdecznie zapraszam na greens-art-handmade.blogspot.com, gdzie pojawiła się trzecia część. :)
OdpowiedzUsuńnie wiem co powiedzieć, wpadałam tu przypadkiem, ale na pewno pozostanę tu na dłużej.
OdpowiedzUsuńtwoje rozdziały wciągają, jak mało co.
są po prostu idealne...
czekam na kolejne! :)
______________
zapraszam do siebie : www.miloscisiatkowka.blogspot.com
Na początek, świetny rozdział, na prawdę! W ogóle myślałam, że to ta żona Paula spowodowała ten wypadek, ale skoro nie było jej w Rzeszowie to może faktycznie nie ona, chociaż...wszystko jest możliwe, a i ona wszystko mogła zrobić żeby definitywnie pozbyć się Sabiny z życia Paula.
OdpowiedzUsuńCo do Sary i Kosoka, to nie podoba mi się jak zachował się Grzesiek, przecież wiedział, że Sara jest pijana. Okej, mógł ją przytulić, pocałować, potrzebowała tego, ale żeby od razu seks? Nie, nie, nie.
Czekam na kolejny rozdział! :)) Pozdrawiam serdecznie.
Zapraszam na pierwszy rozdział :)
Usuńhttp://wsidlachmilosci.blogspot.com
Zapraszam na nowy wpis http://miloscisiatkowka.blog.pl/
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście, dzieje się. Szkoda tylko, że jest to spowodowane szeregiem smutnych zdarzeń. Ten wypadek Sabiny jest i będzie zagadką, ciekawe tylko jak długo. Osobiście, gdy tylko przeczytałam o nim zaświeciła mi się czerwona lampka- Jasmine! I szczerze mówiąc dalej tak uważam. Jeśli nie ona sama to może zleciła spowodowanie wypadku. Mam nadzieję, że to się szybko wyjaśni, bo taka niepewność źle działa na Sarę. Przed nią i Kosokiem trudne dni. I masz rację, nie tak sobie wyobrażałam ich spotkanie w łóżku :D Ale alkohol zrobił swoje, do tego dołożyły się te wszystkie nagromadzone emocje no i jest jak jest. Oby tylko Kubiak nie zobaczył ich razem bo bardzo chciałabym, żeby coś pomiędzy nimi było, a tak Bóg jeden wie co Dzik może sobie nawyobrażać :)
OdpowiedzUsuńg13o24gn13lrgnvlqwngpo135nghpogm <- tak bardzo mi się podoba
OdpowiedzUsuńhttp://spala-baby.blogspot.com/
Zapraszam na 11 ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
naranja-vb.blogspot.com
To się porobiło. Ale rozdział jest ŚWIETNY! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)
http://169141613.blogspot.com/
Rozdział ZAJEBISTY ,Kosa jaki żigolo kto by pomyślał :> Zapraszam do siebie na nowe coś pieprznieta.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNieee. To nie tak miało być, ona miała być z Dzikiem. Wiem, że to z Kosą to nie związek, ale... Jeszcze Sabina w szpitalu, w śpiączce... ;<
OdpowiedzUsuńmasz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))
OdpowiedzUsuńI powiedz mi teraz, jak ja mogłam tak sobie spokojniusio wypełniać ten krótki czas nie poświęcając chwili na ten rozdział? To był błąd, ogromny błąd, który zdołałam naprawić! ;) Wspaniały, przeczytam go z zapartym tchem i na końcu zrzedła mi mina, jak musiałam się "wyłączyć". Mam dziwne przeczucie, że to wszystko ukartowała Jasmine, ba nawet pewna tego jestem! Szczerze nie wiem, czy wolę ją z Kosą, czy z Dzikiem, ale pasuje do niej ten drugi zestaw :D Grześ stracił trochę w moich oczach, bo poniekąd wykorzystał sytuację i poszedł z pijaną i rozżaloną Sarą do łóżka, myślę, że Kubiak by tak nie zrobił ;) Albo nie myślę xd Czekam na kolejny, mam nadzieję, że nie karzesz mi długo czekać na kolejne cudeńko! ;)
OdpowiedzUsuńCałuję, Happiness ;*
Świetny rozdział +
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na kolejny, już VIII, rozdział na moim blogu ! ♥
siatkowkanaszymzyciem.blogspot.com
Zapraszam na czternasty rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://bowoczachjestwszystko.blogspot.com
Jak mnie prosilas, imformije cie o nowym rozdziale :) Milego czytania!
OdpowiedzUsuńhttp://mikasa-i-gra.blogspot.it/
Nowy rozdział na :
OdpowiedzUsuńhttp://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
Zapraszam :)
Błagam, niech Sabina z tego wyjdzie, dobrze? Zbyt wiele osób ją kocha, żeby ona tak po prostu zniknęła. Poza tym, ja jestem pewna, ze to żona Lotmana ją potrąciła. Nie wiem co tam było z tym spa w Krakowie, ale na pewno coś ściemniała. A jeśli chodzi o seks Sary i Kosy... Wyjdzie ze mnie feministka, choć wcale nią nie jestem. Faceci właśnie tacy są. Naprawdę, żal mi ich. Grześka naprawdę cieszył ten seks? Z pijaną dziewczyną, która wprost mówi mu, że to nic nie znaczy i że go nie kocha? Żal. Ja bym się w życiu nie zgodziła na coś takiego, mam wrażenie, że to ujmuje mi godności jako człowiekowi. Podsumowując, Kosa mnie dzisiaj strasznie rozczarował, myślałam, że jest bardziej rozsądny.
OdpowiedzUsuńWracam z nowym opowiadaniem. Jeśli będziesz miała ochotę to gorąco zapraszam! :) http://zapomniecocalymswiecie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy wpis :) /T
OdpowiedzUsuńhttp://miloscisiatkowka.blog.pl/
Zapraszam do mnie na nowy rozdział ----> http://love-and-devotion.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam na lekcję 17 : http://lekcja-milosci-fc.blogspot.com/ Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńinformuję, że jest już kolejny :)
OdpowiedzUsuńa ja z niecierpliwością czekam na Twój! :D
Zapraszam na 12-stkę ;)
OdpowiedzUsuńCałusy ;*
naranja-vb.blogspot.com
Zapraszam do mnie na nowy rozdział :) http://169141613.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńpowiedzieć że masz talent, to zdecydowanie za mało.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie, zależy mi na każdej opinii.
Bez wątpienia najlepszy blog o tej tematyce to Twój.
pozdrawiam
www.dyyed.blogspot.com
Zapraszam do siebie na 22 rozdział :> back-to-love-one-step.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŻal mi Paula.Matko z ojcem Kosa i Sara była pijana oby tylko tego nie żałowała.Co jak co ,ale mam jeszcze małą malutką nadzieję, że Sara będzie z Zibim.Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
#2 http://tak-sie-boje.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZapraszam, Wiki.
Witam :) Serdecznie zapraszam na 16 rozdział na www.jestesmy-sobie-przeznaczeni.blogpost.com
OdpowiedzUsuńNie wiem co wydarzyło się w tym rozdziale, bo jeszcze do tego nie doszłam, ale po muzyce i treści komentarzy innych autorek twierdze, że jest moc wrażeń i końcówka dramatyczna...
Piękna piosenka.
Pozdrawiam :*
Zapraszam na mój nowy blog spiewamigram.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Annie
Osz, cholera. Biedna Sabina. Ciekawa jestem, co to za patałach ją potrącił... I nie będę ukrywać, że pierwsze, co mi do głowy przyszło, to Jasmine. Ale jeśli to nie ona, to kto?
OdpowiedzUsuńZnów powiało grozą, znów zrobiło się tajemniczo...
Odnoszę wrażenie, że Sara gubi się w tym wielkim świecie, nie wie, czego tak naprawdę chce. Seks z Kosą? Czemu nie, ale nie myślałam, że doznają go w takich okolicznościach. Ona ewidentnie potrzebuje miłości, bliskości, czułości, potrzebuje faceta z krwi i kości.Może czas najwyższy,by przełamać się, zapomnieć o przeszłości i zacząć żyć na nowo? Sari, głowa do góry! ;*