Z duszą na ramieniu
wchodzę do hali. Nie wiem co będzie, jak zareaguję na jego widok po wczorajszym
wieczorze. Po drodze wpadam na Kosoka. Jego nieodgadnione, czekoladowe oczy
wwiercają się głęboko w moje. Owszem, zauważałam już wcześniej jego nadmierne
zainteresowanie, ale nie czułam się jeszcze upoważniona do rozmowy. Co mogę
zrobić? Zignorować. Niech się ślini w spokoju. Ja nie zacznę pierwsza tego
tematu.
- Cześć, Kosa- zabrzmiało bardzo rzeczowo. Uniosłam kąciki
ust, żeby zrównoważyć ten chłód.
- Sara- skinął mi głową, i odwzajemnił uśmiech. Stał bez
ruchu, jak kołek, i wciąż wlepiał we mnie te ciemne ślepia. Czułam się coraz
bardziej niezręcznie. Napięcie rosło, niemal coś zaczynało mnie dusić od środka.
Normalnie jakby uwierała mnie znienawidzona metka od koszulki.
- Będziemy tak stać cały dzień, czy może wejdziemy? –
przestąpiłam z nogi na nogę. Bez słowa przepuścił mnie w drzwiach, i
podążyliśmy na halę. Pierwszym co zauważyłam, gdy podniosłam wzrok, były
opalone, oliwkowe nogi, ręce, i twarz. Delikatny uśmiech, ciemne, dziecięce
oczy. Boże, nie. Wczorajsze
wydarzenia wróciły jak bumerang.
- Lotman, rzuć piłkę!- krzyknięto do niego. Przygryzłam
wargę, nie dając znać po sobie jakichkolwiek oznak zdenerwowania. Rozłożyłam
swoje rzeczy i spokojnie zaczęłam pracować. Trening rozpoczął się punktualnie.
Patrzyłam na biegających siatkarzy, gdy robili rozgrzewkę, a moje myśli pędziły swoim torem jak szalone. Gdzie się
poznali? Jak długo to trwa? Dlaczego ten miły, słodki mężczyzna zdradzał żonę?
Nigdy bym nie pomyślała, że jest do tego zdolny…
Kosa leżał przede mną na stole. Na szczęście na brzuchu, nie
musiałam patrzeć mu w oczy. Bałam się, jak zareaguje na mój dotyk.
Rozprostowanie ramion, kilka ruchów w przód i w tył, odrzuty i energiczne
wymachy. Strzelenie kłykciami. Byłam gotowa. Zdecydowanie chwyciłam jego
wielkie ręce, i przeniosłam je do tyłu. Nie zawahałam się ani na chwilę. Jest bezbronny, nic mi przecież nie zrobi – dodałam
sobie otuchy. Odgadywał moje zamiary, spokojnie godził się na ból. Nic nie
mówiliśmy- nie musieliśmy. Wyłączyłam się, on chyba też. Tak było o wiele
lepiej niż podczas żenujących, nieudanych rozmów. Poznałam jego ciało. Czułam
się swobodnie.
Była taka piękna… Jej
drobne ręce wykonywały szybkie, celowe ruchy. Żadnych zbędnych. Wyłączyła się,
nie zwracała na nic uwagi. Robiłem to, co chciała. Pomagałem. Jej twarz koło
mojego ucha. Prawie na mnie leży, przyciskają mój bark do stołu. Ona- mocna,
ja-uległy. Cały jej. Nie, nie mogę tak myśleć. To się źle skończy! Boże, robi
mi się coraz cieplej. Jej dłoń na moich lędźwiach. Niżej, zejdź niżej! Błagam!
Wbija się w moją skórę, jej dotyk prawie parzy. Mocne, rozcierające ruchy. Nic
już nie czuję. Chcę ją mieć. Tu, teraz. Nie wytrzymam, to napięcie… Zaraz
eksploduję! Rzucę się na nią!
- Wszystko w porządku?- obudziłam się z monotonnego transu,
bo Kosa poruszył się gwałtownie na stole.
- Tak, oczywiście- szepnął zdławionym basem.
- Już kończymy, wiem że boli- uspokoiłam go i dokończyłam
zabieg. Usiadł na stole, i szybko założył koszulkę. Dostrzegłam tylko zarys
cudownie zbudowanego torsu, i kawałek ciemnej łatki z włosów. Wyszedł bez słowa.
Zdezorientowana stałam pod pubem w którym się umówiliśmy.
Coś mi nie grało- wszyscy wchodzący mieli na sobie eleganckie ciuchy, full
elegant! Kobiety w szpilkach, obcisłych sukienkach, mężczyźni w garniakach, z
drogimi zegarkami, włosy na żelu… Z daleka ujrzałam Pita z Olą, którzy byli właśnie tak odstrzeleni. Zaraz nadeszli Igła z Iwoną, to samo. Jedynie Zibi mnie nie
zawiódł- zwykłe dżinsy i czarna koszulkę. (I tak wyglądał nieziemsko).
- O co chodzi, co wy tacy eleganccy? Myślałam że idziemy pić
do pubu! Wiecie- piwo, bar, koszule w kratę, stara, dobra muzyka… - dalej nie
mogłam się połapać- u nas tak się nazywa wyjście do pubu. Trzeba było
powiedzieć, że chcecie odwiedzić ekskluzywny klub! Teraz wyglądam przy was jak
wieśniak- jęknęłam zrezygnowana i pokazałam na swoje conversy, czarne rurki,
fioletową bokserkę i kraciastą koszulę.
- Wyglądasz zabójczo, kwiatuszku- mrugnął do mnie
porozumiewawczo Zibi- mogę być twoją parą, bo wyglądamy podobnie.
- No tak, jak wejdę z tobą, to wpuszczą mnie na pewno-
westchnęłam z wdzięcznością.
- Do usług, księżniczko- podał mi ramię i weszliśmy do
burżuazyjnego klubu.
Muzyka wbijała się w środek czaszki, kolorowe światła biły
po oczach, a wszędzie przewijały się większe i mniejsze ciała tańczących,
chodzących z piwem, obłapiających się rąk, krzyczących gardeł. Poprowadzili nas
do loży, widocznie specjalnie wynajętej, bo z daleka świeciła pustkami. Była jak mała wysepka w tym tłumie dzikich klubowiczów. Kelnerki od
razu pojawiły się znikąd, śliniąc się do siatkarzy. Już po chwili oblegał nas
tłum młodych dziewczyn w spódniczkach szerokości dwóch palców. To nie było
normalne. Widząc, że nigdy nie będzie mi dane dostać w tym hotkowie zwykłego
piwa, poszłam do baru. Wgramoliłam się na wysokie krzesło i zamówiłam
Carlsberga. Piłam w spokoju, a z każdym łykiem coraz bardziej plułam sobie w
brodę że tu przyszłam. Nie dość, że mój strój nie pasował do tego miejsca, to
jeszcze nie było do kogo otworzyć gęby. Igła i Pit zajęci swoimi kobietami,
Zibi i Kosa obłapiani przez gorące fanki, a reszta jeszcze się nie pojawiła.
Gestem poprosiłam barmana o drugie.
- Takiej kobiecie nie przystoi pić samej- odezwał się nagle
szatyn, siedzący obok. Wzruszyłam ramionami. Oho, szykuje się tani podryw… Przygotuj się Sara.
- To pij ze mną- skwitowałam i przyjrzałam się mu uważniej.
Przystojna bestia! I do tego świdrujące, piwne oczy.
- Poproszę o dwie tequile z limonką- rzucił w stronę
kelnera- może być?- spytał dopiero teraz.
- Mi tam wszystko jedno- rzuciłam i duszkiem dopiłam piwo.
Stuknąć się kieliszkami, wypić, zagryźć, skrzywić usta w grymasie. Powtórka. I
jeszcze raz. Pociągnął mnie na parkiet. Teraz było mi już wszystko jedno jak
wyglądam, kim on jest, co robię. Oddałam się tańcu. Jego ramiona ciasno mnie
oplatają. Czuję gorący oddech na szyi. Wplątuję rękę w jego gęste włosy, drugą
trzymam na torsie. Ocieramy się o siebie. Moje ciało, jego ciało. Przeszywają
mnie dreszcze. Muzyka dudni w uszach, głowa faluje. Cudownie. Nagle czuję dłoń
na pośladku, i odskakuję jak oparzona. Tego nie przewidywałam w dzisiejszym
scenariuszu! Zdziwiony uśmiecha się przepraszająco i chwyta mnie za rękę. Ale
nie mam już ochoty na zabawę z takim zuchwałym chłopcem. Odwracam się na pięcie i
zostawiam go, wchodząc między tłum tańczących ciał. Oddaję się zmysłom. Nie
kontroluję ruchów. Ręce, nogi , głowa, wszystkie części ciała żyją swoim
życiem. Rozpiera mnie energia. Skaczę, kołyszę się w takt muzyki, oddaję
zapomnieniu. Kolejni amatorzy próbują się do mnie zbliżyć, ale żaden nie jest w
stanie za mną nadążyć. Oddalają się zrezygnowani. W końcu muszę odpocząć. Idę
do loży, gdzie jak widzę, trochę się rozluźniło. Opadam na miękkie obicie pufy
i odchylam głowę do tyłu.
- Gdzieś ty się podziewała?- spytał zły Kosok- już
myśleliśmy że nas porzuciłaś- wzrok miał pełen wyrzutu.
- Przystojny gość postawił mi drinka, to musiałam się
zrewanżować tańcem, nie? – zaśmiałam się lekko, a w mojej głowie było głośno i
tłoczno, jakby latały i ćwierkały maleńkie ptaszki- ale widzę, że wy też już
nieźle zrobieni! – zatoczyłam wzrokiem po towarzystwie- chodźcie do baru,
napijmy się razem – zaproponowałam. Wstał Bartman, Kosok, Olieg i Grzyb. Igła
machnął na nas ręką, szepcząc coś na ucho Iwonie, a Pit z Olą poszli na
parkiet.
- To co, zdrowie!- wzniósł kieliszek Zibi, stuknęliśmy się
wszyscy i jazda! Kilka kolejek i byłam zrobiona na amen. Usłyszałam Flo Rida – I cry i powzięłam w pijanej głowie nagłą decyzję.
- Idę tańczyć- wybełkotałam, i dziarsko pomaszerowałam w
stronę parkietu. Tuż za mną Kosa i Zibi. Ten pierwszy chwycił mnie w talii i
okręcił wokół własnej osi. Wirowaliśmy w milczeniu. Był dużo wyższy, także
widziałam tylko błękit obejmującej mnie koszuli. Ruszał się trochę niemrawo, więc
po chwili wyswobodziłam się z niezdarnych ramion. Wolałam szaleć sama, w rytm
dyktowały przez ciało. Nagle pojawił się mężczyzna z baru. Znowu zetknęliśmy
się ciałami, w szaleńczym wirze. Tym razem nie miałam skrupułów, alkohol zrobił
swoje. Nasze ciała wykonywały ewolucje o jakich na trzeźwo nikomu się nie
śniło. Moje ręce błądziły po jego szyi, ostro chwytając go za włosy i ciągnąc
za nie. Jęk wydobywający się z jego na wpół otwartych ust sprawił że szalałam. Przód,
tył, obicie o siebie, okręcam się wokół jego bioder, wiję. Obraca mnie tyłem do siebie i
sprowadza w dół, jego oddech drażni moją szyję. Mój wzrok pada na wprost, wśród tańczących widzę
Paula. Złączony w namiętnym uścisku z… To
ona, to Sabina! Gwałtownie obrócona przez partnera, tracę ich z oczu.
- Chodź tu, kocico- słyszę za sobą śmiech Zibiego. Odwracam
się od namiętnego tancerza i ląduję w ramionach bruneta. Zwalniam. Szukam
wzrokiem pary kochanków. Nie widzę ich. Nerwowo rozglądam się po parkiecie. Bartman widząc, że nie wykazuję zapału, zmusza swoimi biodrami, moje do ruchu.
Jego ręka przesuwa się w zagłębienie moich pleców, a drugą wplątuje mi we
włosy. Od razu lepiej. Widmo zdrady rozmazuje się, przyciągam siatkarza za
koszulkę do siebie. Blisko. Pochyla się, jego oddech na mojej szyi. Moje dłonie
na jego umięśnionych ramionach. Nie myślę już o niczym. Tańczymy do utraty
tchu.
- To co, po jeszcze jednym? – mruga do mnie Zbysław. Bez
szemrania idę za nim do baru. Przynosimy swoje drinki do loży, rozwalamy się na
białych kanapach. Pogrążamy w cichej rozmowie (o ile można to nazwać cichą, w głośnym
klubie pełnym wrzeszczących ludzi). Z każdą kolejną kroplą alkoholu, siatkarz
jest coraz bardziej wylewny. W końcu odkrywa przede mną temat tabu, czyli Aśkę.
Wiedziałam, że coś jest na rzeczy, Pit i Igła zdążyli już parę razy się z tym wyrwać. Ale teraz czerpałam informacje
ze źródła. Biedny. Rzuciła go, bo nie umiała się pogodzić z rzeszą hotek,
brakiem prywatności no i oczywiście niezaprzeczalnym magnetyzmem Zibiego na kobiety (haha-jasne). Ciągłe rozjazdy, ona w Warszawie, on tu. Związki na odległość są
trudne, ale bez przesady! Czułam, że powinnam też poznać jej wersję. Smutny,
pijany Bartman. Z tą smutną mordką wyglądał jak zbity piesek. Objęłam go, i przytuliłam tą czarną czuprynę do swojego
policzka. Wielkie łapska zacisnęły się w morderczym uścisku na mojej talii.
- Zmiażdżysz mnie- wysapałam zduszonym głosem
- Sory- zreflektował się i rozluźnił uścisk, ale nie zabrał
rąk. Ze śmiechem strzepnęłam je z talii. Wydął wargi jak obrażony przedszkolak.
Podniosłam wzrok i napotkałam rozeźlone spojrzenie Kosy. O matko, gdyby tylko wzrok mógł zabijać, leżałabym martwa… Siedział
skwaszony naprzeciwko, nie odzywał się i tylko bombardował nas czekoladowymi
pociskami. Nie mogłam tego znieść. Wstałam i chwiejnym krokiem udałam się do
toalety. Brak kolejki- rzecz dziwna jak na damski kibel. Ale drzwi były
zamknięte. Zapukałam.
- Jest tu ktoś? – zawołałam, i teraz dopiero usłyszałam
dobiegający ze środka rumor. Cichy jęk. Szelest
ubrań, zapinanego rozporka, nerwowe chrząknięcie i stukot obcasów. Naciśnięta
klamka ustąpiła. Stanęłam oko w oko z Sabiną. Tuż za nią zmieszany Lotman. Wmurowało
mnie.
- Sara, co tu robisz? – wydukał zaskoczony tak samo jak ja.
Skrzyżowałam ręce na piersiach i wpiłam w niego oskarżycielskie spojrzenie.
- Lepiej ty mi powiedz. To damska- warknęłam.
- To wy się znacie?- jęknęła Sabina- cudownie.
- A znamy się, znamy… - nie spuszczałam morderczego
spojrzenia z Lotmana- pracujemy razem- dodałam w kwestii wyjaśnienia, nie patrząc na
nią- ale może Paul sam ci opowie- zaśmiałam się złowieszczo.
Staliśmy, mierząc się wzrokiem. Pękł pierwszy. Spuścił te
niewinne oczęta i cały spąsowiał.
- To nie tak jak myślisz, Sara- szepnął.
- Myślę, że Twoja żona byłaby innego zdania. Wychodzicie? Bo
chciałabym skorzystać, skoro już skończyliście robić sobie dobrze- warknęłam, i
zatrzasnęłam im drzwi przed nosem. Chwyciłam drżącymi rękami blat umywalki i
zaklęłam. Lustro pokazało mi zdenerwowane, pełne obrzydzenia oblicze. Oczy jak
spodki, rumieńce na policzkach. Zdrajca.
A ja nienawidzę zdrajców. Zapierdoliłabym ich wszystkich. Urwałabym jaja. Przez
chwilę tak stałam, mierząc się ze swoim odbiciem. W końcu oddech stał się
równy.Drżenie rąk ustało.Wróciłam do stolika. Paul siedział tu sam. Jej nie było. Nie
mogłam stać obok, bo bałam się, że wykrzyczę najgorsze obelgi jakie znam przy
wszystkich. Poszłam do baru. Zaraz przybiegł Zibi.
- Co się stało? Wyglądasz jak wulkan tuż przed erupcją!-
spojrzał na mnie uważnie.
- Nieważne. Cholera! Napij się jeszcze ze mną.
- Zawsze- skinął głową. Wychyliliśmy po kieliszku wódki. Poczułam
jak krew we mnie buzuje. Polali nam następnego. Zakręciło mi się w głowie. Nie
szkodzi, nie chcę myśleć. Pociągnęłam go na parkiet. (Calvin Harris- Feel so close)
W głowie dalej mam zdziwioną twarz Lotmana. Tak bardzo mi to wszystko przypomina. Zdrajca. Bolesne ukłucie w klatce. Pustka w sercu. Dobrze, że Zibi jest obok. Ta dzika chęć, żeby był blisko, jak najbliżej. Ocieram się o niego, moja dusza poza mną. Dobrze to rozumie. Twardy tors tuż przy moich piersiach. Oddech przyspiesza. Jego ramiona błądzą po całym moim ciele. Tak bezpiecznie w umięśnionych ramionach. Światła rażą źrenice. Duszno, gorąco. Ciemne włosy splątane z moimi dłońmi. Nagle gwałtownym ruchem opiera mnie o ścianę. Patrzę na niego zdziwiona. Przygwożdżona masywnymi ramionami nie mogę się ruszyć. Nie. Tylko nie to! Impuls. Zielone oczy połyskują tuż koło niebieskich. Muzyka szumi w głowie. Alkohol buzuje w krwiobiegu. Kwadratowa szczęka coraz bliżej. Owiewa mnie ciepły oddech. Duże usta dotykają moich rozchylonych warg. Łapię go za koszulkę, chcąc odepchnąć atletyczne ciało od siebie. Ale odbiera ten sygnał inaczej, i tylko napiera na mnie mocniej, wplątując rękę w moje włosy. Teraz koncentruję całą siłę w dłoni i z impetem uderzam w twardy policzek. Zadziałało. Odsunął się jak oparzony.
W głowie dalej mam zdziwioną twarz Lotmana. Tak bardzo mi to wszystko przypomina. Zdrajca. Bolesne ukłucie w klatce. Pustka w sercu. Dobrze, że Zibi jest obok. Ta dzika chęć, żeby był blisko, jak najbliżej. Ocieram się o niego, moja dusza poza mną. Dobrze to rozumie. Twardy tors tuż przy moich piersiach. Oddech przyspiesza. Jego ramiona błądzą po całym moim ciele. Tak bezpiecznie w umięśnionych ramionach. Światła rażą źrenice. Duszno, gorąco. Ciemne włosy splątane z moimi dłońmi. Nagle gwałtownym ruchem opiera mnie o ścianę. Patrzę na niego zdziwiona. Przygwożdżona masywnymi ramionami nie mogę się ruszyć. Nie. Tylko nie to! Impuls. Zielone oczy połyskują tuż koło niebieskich. Muzyka szumi w głowie. Alkohol buzuje w krwiobiegu. Kwadratowa szczęka coraz bliżej. Owiewa mnie ciepły oddech. Duże usta dotykają moich rozchylonych warg. Łapię go za koszulkę, chcąc odepchnąć atletyczne ciało od siebie. Ale odbiera ten sygnał inaczej, i tylko napiera na mnie mocniej, wplątując rękę w moje włosy. Teraz koncentruję całą siłę w dłoni i z impetem uderzam w twardy policzek. Zadziałało. Odsunął się jak oparzony.
- Co to kurwa było?! – krzyknęłam zdyszana, gdy już się uwolniłam od jego
ciężaru.
- Myślałem, że tego właśnie chcesz- skrzywił się,
rozmasowując obolałą szczękę.
- Powaliło cię?! A było tak dobrze! Zostaliśmy kumplami! Ikea,
malowanie, ploty, taniec. Nawet opowiedziałeś mi o Aśce! – załamałam ręce.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam z klubu. Biegłam przed siebie. Byle dalej
stąd. Cholera, czemu wszystko musiało się jebać? Dlaczego właśnie teraz?
evelaine- Lotman specjalnie dla Ciebie (wiem że może nie przypaść Wam do gustu, chociaż jego postać nie jest jednoznaczna- obiecuję, że ukaże nam swoją drugą, bielszą stronę) . Troszkę się powyjaśniało. Sara odkrywa coraz więcej. Zibi wykorzystuje okazję? Być może ;) No i czekoladowy Kosok... A co powiecie o szatynie z baru? Zostawiam Wam samym do oceny. I zachęcam do komentowania- to mi naprawdę pomoże w dalszym pisaniu! Z góry przepraszam za muzykę, dzisiaj zupełnie nie w moim stylu- ale to przecież klub, musicie wczuć się w klimat :D
Pozdrawiam Was serdecznie, S.
P.S. W najbliższym czasie zajmę się Liebster Award- obiecuję, muszę tylko znaleźć więcej czasu. S. ;)
evelaine- Lotman specjalnie dla Ciebie (wiem że może nie przypaść Wam do gustu, chociaż jego postać nie jest jednoznaczna- obiecuję, że ukaże nam swoją drugą, bielszą stronę) . Troszkę się powyjaśniało. Sara odkrywa coraz więcej. Zibi wykorzystuje okazję? Być może ;) No i czekoladowy Kosok... A co powiecie o szatynie z baru? Zostawiam Wam samym do oceny. I zachęcam do komentowania- to mi naprawdę pomoże w dalszym pisaniu! Z góry przepraszam za muzykę, dzisiaj zupełnie nie w moim stylu- ale to przecież klub, musicie wczuć się w klimat :D
Pozdrawiam Was serdecznie, S.
P.S. W najbliższym czasie zajmę się Liebster Award- obiecuję, muszę tylko znaleźć więcej czasu. S. ;)
Żartujesz? Jak Lotman mógłby nie przypaść do gustu?! Chociaż to nie jego podejrzewałam o zdrady, bo nie jego miałam za czarną owcę. Zibi oczywiście bez ceregieli i wybadania gruntu musi skosztować ust kobiety. Biedny, jaki był zawiedziony po tym liściu. A właśnie, było tak dobrze i fajnie między nimi. Kosa to taka ofiara losu ;p zamiast wziąć się w garść i zawalczyć to on fochy odstawia. Jestem pewna, że jakby tak odpowiednia popatrzył tymi swoimi ciemnymi oczami, to mógłby zdziałać wiele ;) a co do pana przy barze, to dla mnie taki klasyczny obraz kolesia z klubu. Właśnie dlatego nie lubię takich imprez, ale czasem jednak trzeba. Muzyka tez nie mój klimat, ale lepszej w fokarium nie spotkamy ;) Pozdrawiam, Embouteillages ;*
OdpowiedzUsuńzapraszam na siódmy rozdział na http://time-for-a-new-life.blogspot.com/ Pozdrawiam, Embouteillages ;*
UsuńNiestety, klubowa muzyka robi z mózgu papkę, no ale czegóż chcieć od najaranych DJ-ów ;p Też mam nadzieję że niczego nie spieprzą, postaram się ich poskromić!
UsuńLotman? :D Ja stawiałam na Achrema :D
OdpowiedzUsuńNo i się porobiło. Mam nadzieję, że ten pocałunek nie wpłynie znacząco na ich relację ;)
Zazdrosny Kosa ^^
No brak słów :D JESTEŚ GENIUSZEM!♥
Czekam na więcej! ( Mam nadzieję, że nie będę musiała długo czekać ^^)
Marta♥
Wszystko się okaże w najbliższym czasie, także zaglądaj (rozdział dodam jutro wieczorem/ w sobotę rano) ;)
Usuńrozdział świetny. No niby Sara i Zbyszek przyjaciele ale mi osobiście się wydaje, że takim tańcem to Go sprowokowała...popatrzmy prawdzie w oczy to tylko facet;p
OdpowiedzUsuńwidać gołym okiem, że Grzesia wzięło... już myślałam, że w tym gabinecie się na Nią rzuci;)
szczerze to nawet przez myśl mi nie przeszedł Lotman:)
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Pies na baby! A Sara też nie jest święta, masz rację ;) A Grzesiu- cicha woda... Pozdrawiam, S.
UsuńTAK, TAK, LOTMAN! :)♥ Dziękuję za niego! Ale szczerze powiedziawszy w życiu bym nie przypuszczała, że grzeczny, uśmiechnięty Paul będzie, jak to określiłaś, zdrajcą! :o Mimo to bardzo mi się podoba, bo ktoś w końcu musi być tym 'złym'. Mam jednak nadzieję, że wkrótce ujawnisz nam jakąś jego jaśniejszą stronę.
OdpowiedzUsuńA co do Zbysława, to niechże on nie niszczy tej więzi, którą udało mu się stworzyć z Sarą. Strasznie lubię ich jako parę kumpli!
Kosa? No nie wiem... On wpadł chyba po uszy, a Sara? Coś mi się nie wydaje :) A przynajmniej jak na razie.
Na koniec muszę jeszcze dodać, że uwielbiam Twoje opowiadanie, Twój styl pisania, tą historię i ogólnie wszystko, co kreujesz w tym opowiadaniu. :)
Czekam na coś nowego, buziaki! :)
http://nad-przepasciaa.blogspot.com/
Dzięki za słowa uznania, postaram się jeszcze bardziej! Najbardziej zaskakują nas ludzie, których nigdy o nic nie podejrzewamy, w najmniej oczekiwanych momentach, Lotman jest tego najlepszym przykładem ;p
UsuńHej hej :) Ale czad :) Dynamicznie, normalnie widziałam tą całą imprezę przed oczami. Brawo :) Czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńpodoba mi się! podoba mi się jak piszesz. dynamicznie, normalnym fajnym językiem na prawdę dobrze się czyta. ;) no i fabuła ciekawa!
OdpowiedzUsuń[sroda-czwartek]
Ehh Zibi... Mógłby się czasem powstrzymać. Ale można go usprawiedliwić tą atmosferą w klubie, tańcem, i samą Sarą :D Widać, że mu się ona podoba. Ale teraz niestety ich relacje mogą ulec pogorszeniu, czego sama przyznam, nie chciałabym :) A Kosok? Kosok wpadł na dobre :) Strasznie się chłopina męczy i tylko czekać aż wybuchnie. Jeszcze jeden taki masaż i może być gorąco. W ogóle Sara ma pełno adoratorów wokół siebie. Facet z klubu to facet z klubu. Nie ma co sobie robić nadziei, o ile nie spotkają się drugi raz ;) I jeszcze Lotman. Wisienka na torcie ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że dodajesz rozdziały tak często. Na prawdę polubiłam tą historię, super się to czyta :) Ale chyba zaczynam się powtarzać, więc może lepiej skończę już tą chaotyczną wypowiedź :))
Pozdrawiam ;))
Nie powtarzasz się, ale dzięki! ;) A co do relacji Sara-Bartman, czas pokaże jak to się potoczy. Dzięki za obszerny komentarz- takie opinie naprawdę motywują :) ! S.
UsuńRobi się coraz ciekawiej :) Super.
OdpowiedzUsuńZapraszam też do siebie na nowy rozdział: http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
Pozdrawiam, no_princess :D
nie wiem czy masz ochotę ale informuję że u mnie pojawił się nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńgorąco zapraszam :)
http://wont-you-just-give-it-up.blogspot.com/
No pewnie że mam! Już lecę do Ciebie ;)
UsuńŚwietny!! Nadrobiłam szybko wszystkie rozdziały i będę tu wpadać...Ciekawa jestem czy Kosok powie jej co czuje? No i jak to będzie między nią,a Zbyszkiem? Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Zibi ją w końcu pocałuje. Taki taniec, takie ruchy...to go sprowokowało :) W sumie pasowałby do niej, jednak z drugiej strony jest Grzesiek i te jego czekoladowe oczy :) Trudny wybór, może Kosok powinien dać jej to jakoś do zrozumienia, że coś do niej czuje. Jednak może nie w tańcu, bo w tym najlepszy nie jest :PP Czekam na następny! :)
OdpowiedzUsuń+ Zapraszam na jedenasty rozdział :)
http://bowoczachjestwszystko.blogspot.com/
ulala... ostro widzę, ostro :D ciekawa jestem jak się wszystko ułoży...
OdpowiedzUsuńinformuj mnie o nowościach!
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Hohoh się porobiło :D Mi się też wydaję ,że Sara trochę Zbycha mogła i sprowokować tym tańcem, ale z niego i tak taki pies na baby, a Kosa? Cicha woda brzegi rwie :D dobrze się czyta i czekam na więcej! :) jeśli mogłabyś, informowałabyś mnie o nowych rozdziałach na back-to-love-one-step.blogspot.com ? Byłabym baaaaaaaardzo wdzięczna :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Oczywiście, będę pisać ;)
UsuńOj Kosa, Kosa, co z Ciebie wyrosło. Sara tak trochę przesadziła, prowokuje a później tak trochę świętą zgrywa, chociaż Bartman typowy facet. Dziwi mnie postawa Lotmana, ale cóż, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie :)Mam nadzieję że Sara i Zibi się pogodzą i wyjdzie z tego coś więcej .Na moim blogu dodaję cię do czytanych przeze mnie bo to opowiadanie przypadło mi do gustu :)Pozdrawiam .Mam nadzieję że będziesz wpadać do mnie .
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyróżnienie i przecież to oczywiste że będę do Ciebie wpadać! ;)
UsuńObiecuję, że nadrobię wszystko jeszcze w tym tygodniu. A jak nie dam rady to na pewno w poniedziałek.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i zapraszam na 11. http://siatkowka-w-rytmie-rock-n-rolla.blogspot.com/
czeeeeeeekam na nowy :)
OdpowiedzUsuńu mnie właśnie się pojawił, zapraszam:
http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/
Witam:) Oo długie rozdziały widzę :) Przepraszam, ale nadrobię w weekend lub ewentualnie na początku przyszłego tygodnia bo w poniedziałek mam mieć już mojego lapka to bd na nim siedziała i czytała, czytała i czytała :D
OdpowiedzUsuńU mnie powinien pojawić się jutro w godzinach po południowych, o ile Cię to interesuje :)
Pozdrawiam, i nadrobię obiecuję ! :)
Pisałam, że nadrobię i nadrobiłam ;) I'm fast I know that ^^
OdpowiedzUsuńteraz na temat opowiadania:
Jestem pod wrażeniem. Opisujesz wszystko ze szczegółami, a to bardzo to lubię.
Lotek w takim wydaniu?! No no ciekawie się zapowiada.
Kosa - czekoladowe pociski. Uwielbiam to porównanie.
Bartman za dużo alkoholu i wszystko można zjebać. Ale może dla niego od początku to nie była tylko przyjaźń.
Czekam na wiecej i zapraszam na http://prawda-czy-klamstwo.blogspot.com/?m=1 do przeczytania 3 jedno-rozdziałowych historii ;)
Pozdrawiam ;)
Cieszę się, że nadrobiłam Twojego bloga. Bardzo mi się podoba, na prawdę. Dodaję Cię do obserwowanych i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, z resztą jak cały blog, potrafisz zainteresować :)
OdpowiedzUsuńTym ostatnim gestem to mnie Zbysław zaskoczył, ale cóż...bywa i tak :) Czekam na więcej, dodaję do polecanych i zapraszam do mnie:
http://zeby-zyc-trzeba-grac.blogspot.com/
Rozdział niedługo sie pojawi, poinformuje cię o tym jak prosiłaś i mam taka samą prośbę wobec ciebie :) Napisz jak już będzie kolejna notka :)
Witam, właśnie nadrabiam rozdziały. Od początku zaczęło się ciekawie. Zainteresowało mnie te opowiadanie na maxa. Jakie jeszcze czekają nas tajemnice ? Nie no Bartman, byś się wstydził ! Koleżankę chciałeś przelecieć ? Ej, a tak opłakiwałeś i żaliłeś się o Aśce. No ale widocznie po kilku głębszych z Sarą na czele idzie nie do wytrzymania. :D
OdpowiedzUsuńLotman, niegrzeczny duży dzieciak. Oj nie ładnie tak chować się po kątach z Sabiną.
Dobra, tyle z mojej strony, bo jakbym się rozpisała to by całkowicie zabrakło mi miejsca na te moje wypociny.
Pozdrawiam :)
I'll right away take hold of your rss as I can't to find youг e-mail ѕubscription hyperlink
OdpowiedzUsuńor e-newsletter servicе. Dο you've any? Kindly permit me know in order that I may just subscribe. Thanks.
Here is my web page; http://ephasic.org/
Hі, Ι think your blog might be having broωser comρatibіlity іssues.
OdpowiedzUsuńWhen I look at your blоg ѕite іn Ϲhrome, it looks fіne
but when opening in Ιntегnet Explorer,
іt has some overlapping. I just wanted to giѵе you a quick heads uρ!
Other then that, ωоnderful blog!
Аlsο ѵiѕit my pagе - firanki
Can you tell us more about thіѕ?
OdpowiedzUsuńI'd love to find out some additional information.
my weblog; stoły bilardowe
Oł Em Dżi! Lotman?! Ten grzeczniutki, spokojniutki i nie stwarzający pozorów chłopczyk, zdradza żonę?! Aż mi się, kuźwa, wierzyć nie chce! To już prędzej stawiałabym na Iglastego!
OdpowiedzUsuńZibi, KOchanie, chyba z lekka przeginasz pałkę. :P Mieliście być kumplami. :P Aha, no i bardzo, bardzo, naprawdę BARDZO jest mi przykro z powodu jego Asi! :D